Polskie Forum Entomologiczne

Już wiele razy było o tym na Forum, szukałem odpowiedniego wątku, ale nie znalazłem, zakładam więc nowy.

od kilku dni pracuję nad porządkowaniem zbioru, który w międzyczasie się rozrasta i zaczyna brakować miejsca w gablotach. Miejscami nie ma gdzie już upychać kolejnych serii okazów, a robienie bałaganu nie służy dobrze kolekcji. Dlatego ostatnio udało mi się wygospodarować czas i miejsce, zakupiłem dodatkowe gabloty, zrobiłem miejsce i zacząłem porządkować Cerambycidae - bo tylko nimi się praktycznie już zajmuję.

Poniżej załączam kilka fotek gablot pełnych, gdzie już nie ma za bardzo gdzie wkładać kolejnych gatunków i kilka gablot, w których pojawiło się miejsce.  Dzięki zastosowaniu tacek wygospodarowanie takiego miejsca w kilku gablotach to kwestia kilkunastu minut - wyjąć gabloty, przenieść kilka tacek do kolejnych i już. Korzyści z zastosowania tego systemu pojawiają się po czasie własnie w takich sytuacjach. Zbiór się rozrasta a czasu jest coraz jakby mniej. Gdyby chcieć przekładać ręcznie pojedynczo owady to byłaby to wielogodzinna praca i tak naprawdę bez końca, bo nigdy nie wiadomo gdzie w przyszłości zapełni się zbiór.

Kto stosuje tacki i doświadczył tego dobrodziejstwa ten wie, jak milo się i z ochotą pracuje się ze zbiorem z tackami.


Pokazuję to również dlatego, że został uruchomiony SKLEP z TACKAMI    - można składać zamówienia.

Chociaż nie zawsze tacki się sprawdzą (tu wczorajszy post Przemka: viewtopic.php?p=284038#p284038 ) to w ostatnich dniach bardzo doceniłem pracę z tackami porządkując zbiory kózkowatych z pogranicza Palearktyki i Orientu. Sytuacja jest mniej więcej taka: mam około 20 gablot, wstępnie juz skomasowanych (Callichromatini, Glenea, Prioninae, Cerambycini itd.) Teraz dochodzi kolejne 6 gablot, w których jest "wszystko". Jest to razem kilka tysięcy kolorowych chrząszczy, mozaika barw i kształtow. I teraz trzeba zrobić taki ruch, aby zawartość tych 6 gablot znalazła się w tych 20-u czyli aby powstało razem 26. Czy ktoś sobie wyobraża nakład pracy, jaki trzeba byloby wykonać pracując bez tacek? Byłoby to niemal niewykonalne, tym bardziej, że przy kolejnych gablotach pełnych kózek problem pojawi się na nowo, z jeszcze większą siłą, bo gablot będzie więcej. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji jest są tacki. I tak trzeba jakoś mieć otwartych kilka gablot i powoli wyciągnąć wszystkie po kolei, żeby to skomasować. Będzie trochę pracy do wykonania na  1-2 godziny. Inaczej sobie nie wyobrażam w tej chwili, by można było pracować ze stale powiększającym się zbiorem.

Tymczasem wracam do pracy, towarzystwo schnie (np. ładny Erythrus z Malezji) i czeka, aby dołączyć do swoich kolegów. Jeszcze tylko etykietki i scalanie. Jak to mawia pewien mój Kolega - "nie ma miętkiej gry"

Poniżej Erythrus, przykładowe 4 gabloty ze wstępnie posortowanym materiałem (np Glenea, Callichromiatini) i 4 gabloty, które trzeba scalić z 20-ma gablotami.

Przy mniejszych okazach tacki to jedyna słuszna droga. Ja korzystam z tacek 24 szt./gablotę + połówki czyli 48 szt./gablotę. Robię je sam bo mam taką możliwość. Robota mozolna ale jak się robi systematycznie to daję radę.
Generalnie Jacek na FB wstawił zdjęcie swojego "stanowiska pracy", myślę, że to fajny pomysł pozwalający innym podejrzeć jak można zorganizować taki twórczy bałagan. Swój pokój też obfotografuję i wstawię zdjęcia. Być może warto wydzielić jakiś wątek warsztatowy?

To może warto i tu pokazać tenże pokój
Nie mam FB więc tu bym popatrzył.

pozdrawiam
G.

Tam był inny kontekst polegający na tym, że dwa lata temu i dziś mój pokoj wygląda mniej więcej jednakowo. Na FB może go obejrzeć grupa osób, nie jest to publiczne tak jak tutaj i w tamtej perspektywie mozna o tym porozmawiać bardziej prywatnie.

Tak czy inaczej pomysł z pokazywaniem swojego warsztatu jest ciekawy i był już kilkukrotnie na forum. Warto może przede wszystkim opowiedzieć, co Waszym zdaniem ułatwia wam pracę, jak sobie to poorganizowaliście. Przykłady byłby z pewnością inspiracją dla innych, jak sobie organizować przestrzeń.

To co umnie było milowym krokiem w organizacji pracy to specjalnie zaprojektowane biurko na kółkach, którym mogę przemieszczać się w dowolne miejsce pokoju z sześcioma szufladami (od góry trzy niskie i niżej trzy wyższe). W szufladach mam ułożony sprzęt oddzielnie do preparowania, oddzielnie do robienia preparatów mikroskopowowych, w oddzielnej szpilki/kartoniki itp. Można to zorganizować jak się chce i jak komu wygodnie. Dodatkowo nad pierwszą szufladą jest wysuwana półka - potencjalnie na jakąś literaturę, tacki itp. Do biurka dorobię jeszcze na stałe listwę z kilkoma gniazdkami do zasilania mikroskopów, lampek itp. i jednym kablem podłączę całe zasilanie biurka w miejscu gdzie go ustawię.

Kolejna dobra rzecz to szafa na chemikalia, tacki i inne szpargały. Ja mam taką z trzema drzwiami około 160cm szerokości i dopasowaną pod skos dachu - ok. 150cm wysokości. Pozwala zapanować nieco nad bałaganem i przechować nieużywane rzeczy w warunkach niemal braku kurzu. Na zdjęciu z biurkiem widać tę szafkę zamkniętą i na kolejnych dwóch zdjęciach - jej zawartość.

Pokój, który mam do dyspozycji ma 25 metrów, wprawdzie jest trochę skosów bo na poddaszu ale daje odpowiedni komfort pracy. Latem bywało dość gorąco, okna dachowe na południe robią swoje, konieczna była klimatyzacja która rozwiązała problem. Zrobię zdjęcia za jakiś czas. Aktualnie zmieniam duży blat głównego biurka który ma trzy metry i nie nadaje się to do fotografowania.