Piotr M. pisze:
Tak jak sygnalizowałem w swojej pracy z początku 2013 r - osobniki N. speiciosa migrujące, wydają się względnie nierzadko zatrzymywać w miejscach, gdzie część warunków siedliskowych jest spełniona (zwłaszcza chodzi tu o występowanie roślinności o przynajmniej częściowo sprzyjającej strukturze i przynajmniej niewielkiego okresowego podtopienia). Równocześnie N. speciosa wydaje się bardzo rzadko zatrzymywać w miejscach innego typu np. oświetlone leśne drogi/nasłonecznione skraje lasów, suche polany, co chętnie robi większość gatunków ważek. (tu jednocześnie jest odpowiedź na pytanie modraszki). To jest jeden z powodów na których podstawie szufladkuje się N. speciosa jako gatunek mało mobilny. Widzę tu jednak pewną analogie z Erythromma viridulum - tego gatunku nigdy nie udało mi się trafić powiedzmy 1 km od najbliższej wody, gdzieś na leśnych dogach, żerującego (chociaż u siebie mam populacje olbrzymie). W ogóle uderzająco rzadko obserwuje go już tylko nieco dalej od wody - zwłaszcza dojrzałe samce. Czy ma ktoś podobne spostrzeżenia wobec tego gatunku?
Nawiązując do tej wypowiedzi - od jakiegoś czasu przymierzałem się do zbadania sprawy z E. viridulum. To znaczy znalezienia odpowiedzi na pytania: dlaczego gatunku nie widuje w ogóle np. 1 km od wody; z jakiego powodu tak rzadko się go widuje już tylko powiedzmy 10 metrów od wody.
Dzisiejsza nieprzespana noc, była dobrą okazją, by skoro świt zająć się tym zagadnieniem. Założenia: 1) - gatunek gdzieś się musi podziewać nocą. Nocne obserwacje szuwarów i trawiastych brzegów zbiorników z wielkimi populacjami E. viridulum prowadziłem bardzo często. Widziałem już nocą wszystkie możliwe do stwierdzenia w tych zbiornikach zygoptera (ale oczywiście prócz viridulum). To wstępnie sugeruje, że gatunku nie ma nocą w obrębie zbiornika. 2) - wczesnym rankiem wszystkie osobniki będą poza zbiornikiem, przez co jest większa szansa na ustalenie ich miejsc pobytu. 3) - skoro nie ma ich "na dole" w trawach, to trzeba poszukać ich gdzieś na górze.
Na wstępie, jeszcze gdy słońce było za horyzontem - "przywitało mnie" kilka latających nad lustrem wody Somatochlora metallica. Początkowo upewniałem się, czy na pewno E. viridulum nie ma w szuwarach w zbiorniku i trawach w jego sąsiedztwie. W szuwarach miałem kilka Erythromma, ale okazało się, że wszystkie E. najas. W trawach nie stwierdziłem żadnego osobnika. Kolej więc na jak mi się wydawało od początku - najbardziej prawdopodobną opcje czyli drzewa. Jeden niewielki dąb przejrzałem dokładnie lornetką, a rezultat to 7 exx. obu płci. Następnie sprawdziłem wszelkie okoliczne krzewy i drzewa, stwierdzając przy tym ok. 70 exx. Większość z nich siedziała na wysokości w przedziale 1-3m. Część z nich wyżej, w tym 4 okazy na wysokości ok 6-7m. Najmniej licznie oblegały wierzby wąskolistne (tylko 1 okaz). Najliczniej drzewa o szerszych liściach, zwłaszcza osiki. Kontrolowałem głównie drzewa w niedalekim sąsiedztwie zbiornika. Poza tym dwa znajdujące się dalej (ok 100m). One również były oblegane przez E. viridulum dość licznie.
Mamy tu do czynienia z ewidentną preferencją siedliskową, nakierowaną na drzewa/krzewy (a właściwie to chyba mikrosiedlisko jakie tworzy mozaika liści). Zapewne to tam przebywają w ogóle wszelkie dojrzałe osobniki, którym tymczasowo nie w głowie rozród. Jest to według mnie oczywista przyczyna, przez którą tak rzadko obserwuje się ten gatunek z dala od wody. A przeglądanie drzew w poszukiwaniu jakichś Zygoptera, to raczej nie jest częsta praktyka wśród odonatologów, a na dodatek np. 2 km. od wody to raczej nie należy się jej spodziewać tłumów
No i kto wie, czy może podobna sytuacja u N. speciosa, nie jest wynikiem jakichś analogicznych preferencji w trakcie wędrówek.