Strona 1 z 2

Zabijać czy fotografować

: sobota, 7 marca 2009, 14:39
autor: Ad
Czy nie można, zamiast zabijać te motyle, po prostu je fotografować :???: ?

[admin: wydzieliłem ten post w osobny temat, gdyż może być początkiem dyskusji a nie dotyczył poprzedniego postu]

: sobota, 7 marca 2009, 15:08
autor: Jacek Kurzawa
Temat byl już wielokrotnie dyskutowany.

Zbiory entomologiczne są potrzebne ponieważ (przytoczę najważniejsze aspekty):

- Badamy okazy nie fotografie, cczęsto okazy są ogolądane pieczołowicie pod duzym powiększeniem w poszukiwaniu różnych cech

- wypreparowuje się czasami aparaty kopulacyjne

- zbiory entomologiczne są bazą dla dalszych badań; bez okazów nie można byłoby prawie niczego robić.

Odsyłam do artykulów "Po co tworzymy kolekcje", ktorych kilka znajdziemy na entomo.pl

Temat z 2004 roku! :
Po co odławiać owady i tworzyć zasuszone trupie kolekcje?
viewtopic.php?t=126

: sobota, 7 marca 2009, 17:21
autor: krzem
;) znajomy jakis temat czy co...? ;)
jesli nie jestes profesjonalistą Ad, to fotografuj..... wystarczy

: sobota, 7 marca 2009, 18:11
autor: SiejeOwies
Jednak nie każdy musi mieć stos trupów w domu.

Kolekcje powinny tworzyć jednostki naukowe bądź zajmujące się ochroną oraz ludzie bezpośrednio zajmujący się tym (czytaj: praca - nie hobby).

: sobota, 7 marca 2009, 19:02
autor: Damian Bruder
SiejeOwies pisze:Kolekcje powinny tworzyć jednostki naukowe bądź zajmujące się ochroną oraz ludzie bezpośrednio zajmujący się tym (czytaj: praca - nie hobby).
Z jakiej racji :?:

To jest moje hobby i tak zostanie...To zainteresowanie nie mija przez jeden dzień. Temat już był podejmowany dawniej na forum.

: sobota, 7 marca 2009, 20:02
autor: Kamil Mazur
SiejeOwies pisze:Jednak nie każdy musi mieć stos trupów w domu.

Kolekcje powinny tworzyć jednostki naukowe bądź zajmujące się ochroną oraz ludzie bezpośrednio zajmujący się tym (czytaj: praca - nie hobby).
joj, no to się zaczyna...

Jak byś poszedł do muzeum, czy do "jednostki naukowej" , zobaczysz, że na etykietach owadów w gablotach są nie tylko nazwiska osób zajmujących się owadami zawodowo.

Wiele gatunków, czy to nowych dla nauki, czy to nowych dla jakiegoś obszaru stwierdza się właśnie na podstawie znalezisk osób zajmujących się tym hobbystycznie. Wiesz ile osób na tym forum zajmuje się owadami zawodowo ? A zbiór ma większość osób.

Nie czarujmy się duża część tych zbiorów i tak skończy w piwnicy, jak zbieracz umrze a zbiór przejmie potomek niekoniecznie się tym interesujący i traktujący spadek jako niepotrzebny balast. Ale to temat na odrębny wątek.

: sobota, 7 marca 2009, 20:14
autor: Adam Larysz
Kamil ma oczywiście rację - gdyby poprzednie pokolenia myślały tak jak ty Krzysiek, to dzisiaj w muzeach nie byłoby praktycznie wcale zbiorów owadów!
Wiem co mówię, bo otatnimi czasy bardzo często siedzę w Muzeum w Bytomiu.

: sobota, 7 marca 2009, 20:21
autor: Dark
Nieśmiertelny temat dyskusji . Jacek w zasadzie wszystko napisał. Choć swoją drogą coś jednak w tym jest. Od kiedy zabrałem się za fotografowanie owadów bardziej "na serio", zaprzestałem ich kolekcjonowania. Nie robię już tego hobbystycznie, choć nie przeszkadza mi to "wytłuc" kilkadziesiąt tysięcy chrząszczy każdego roku podczas badań terenowych... na szczęście w 95% korników ;)

: sobota, 7 marca 2009, 21:51
autor: Jacek Kalisiak
Jednak nie każdy musi mieć stos trupów w domu.
Nie musi ... Ale to dotyczy prawie wszystkiego. Nie musi się myć, nie musi jeść, nie musi dyskutować z innymi.
Kolekcje powinny tworzyć jednostki naukowe bądź zajmujące się ochroną oraz ludzie bezpośrednio zajmujący się tym (czytaj: praca - nie hobby).
Kolekcje powinny tworzyć jednostki naukowe bądź zajmujące się ochroną <<< Możesz uzasadnić, dlaczego powinny tworzyć?

praca - nie hobby <<< Możesz zdefiniować te słowa???

praca to .....
hobby to .....

: sobota, 7 marca 2009, 21:58
autor: Malko
Moim zdaniem jesli sie "cos" robi rozsadnie i madrze nie bedzie szkodzic a pomagac.

: sobota, 7 marca 2009, 22:54
autor: Ramidon
Uważam, że tworzenie kolekcji okazów jest w większości przypadków skutkiem ubocznym zainteresowania dużo szerszym pojęciem entomologii i raczej nie jest celem samym w sobie. Podobnie fotografika jest ciekawym hobby, nie ograniczającym się jedynie do robienia zdjęć.
Dlatego entomolog będzie tworzył kolekcje okazów, a fotograf kolekcję zdjęć.

: niedziela, 8 marca 2009, 00:55
autor: J. Tatur-Dytkowski
SiejeOwies pisze:(czytaj: praca - nie hobby)
kompletna bzdura i tu podoba mi się wyczerpująca odpowiedź Kamila:
Kamil Mazur pisze:Wiele gatunków, czy to nowych dla nauki, czy to nowych dla jakiegoś obszaru stwierdza się właśnie na podstawie znalezisk osób zajmujących się tym hobbystycznie
Ramidon pisze:Dlatego entomolog będzie tworzył kolekcje okazów, a fotograf kolekcję zdjęć.
albo entomolog fotograf, który łączy te dwa zainteresowania

: niedziela, 8 marca 2009, 07:25
autor: krzem
Adam Larysz pisze:Wiem co mówię, bo otatnimi czasy bardzo często siedzę w Muzeum w Bytomiu
sorrki za offtop :)

Adamie, jest znow dostępna dla zwiedzających ta ekspozycja przyrodnicza z owadami?

: niedziela, 8 marca 2009, 08:56
autor: Robert Rosa
jaho pisze:
Ramidon pisze:Dlatego entomolog będzie tworzył kolekcje okazów, a fotograf kolekcję zdjęć.
albo entomolog fotograf, który łączy te dwa zainteresowania
próbowałem na 2 fronty :mrgreen: ... nie idzie połączyć tego, choćby czasowo, i w końcu wychodzi co kogo kręci: fotografia czy entomologia...

ciekaw jestem ile wydawnictw czysto naukowych powstałoby w kraju (nad czym ciągle ubolewamy) bez współpracy z hobbystami?? ... a znamy przypadki, że "zawodowcy" niektórzy twierdzą , iż amatorzy "hobbyści" nie są im do niczego potrzebni (nazwisk nie podam oczywiście :mrgreen: )... a ile wydano albumów fotograficznych z fotami robali wykonanymi przez amatorów bez udziału "zawodowych entomologów"??... jakoś nie przypominam sobie...
tak więc, jeśli amator robi fotki robali po to, aby je wrzucać jeno do swojej internetowej galerii... to też uważam, że to "kiszka stolcowa" , bo osobiście wolę oglądać w internecie fotografie przez duże "F"... cokolwiek to znaczy... niż motylka na kwiatku...
... nie słyszałem również , aby ktoś zajmujący się "zawodowo" robalami, w rubryce zawód (wyuczony czy wykonywany) wpisywał kiedykolwiek: entomolog... czy taki zawód istnieje?!
resztę już koledzy wcześniej dopisali... :smile:
pzdr

: niedziela, 8 marca 2009, 10:54
autor: Tomasz Mokrzycki
Witam
Robert - masz całkowitą rację. Nie wyobrażam sobie entomologii bez Amatorów. Są oni autorami lub współautorami wielu genialnych publikacji, albumów itd... Wyobrażam sobie entomologię, jako dyscyplinę, która łączy ludzi o wielu zawodach. ŁĄCZY!!! Owadów na Ziemi jest tyle, że każdy może znaleść coś dla siebie. Prowadzę sekcję entomologiczną i bez pomocy moich studentów (w końcu Amatorów) nie postałaby ostatnia praca o rogalińskich chrząszczach. Entomologom zawodowcom, ktorym Amatorzy są zbędni przypominam, że sami też kiedyś byli amatorami. Nikt z nas nie był zawodowcem od urodzenia :mrgreen: . Poza tym Amatorzy wnoszą często świeży powiew w badaniach nad owadami. I chwała im za to. Koleżanki Amatorki i Koledzy Amatorzy - nie przejmujcie się paplaniną tzw. zawodowych entomologów, bo często są to ludzie małej wiary.
Pozdrawiam :wink:

: niedziela, 8 marca 2009, 11:34
autor: Przemek Zięba
Tomasz Mokrzycki pisze:Koleżanki Amatorki i Koledzy Amatorzy - nie przejmujcie się paplaniną tzw. zawodowych entomologów, bo często są to ludzie małej wiary.
Pozdrawiam :wink:
Tomku za to uraczę Cię piwem w Białowieży jak się spotkamy :)
Powinieneś kierować PTEntom. gdyby takich osób było więcej w ZG to byłoby znacznie ciekawiej i może amator poczułby się Amatorem przez duże A jak to piszesz a nie jedynie donorem okazów dla ,,zawodowców" z których znaczna część po godzinie 15.00 zapomina co to takiego ta entomologia

: niedziela, 8 marca 2009, 12:06
autor: Andrzej J. Woźnica
Też tak uważam !. Fora internetowe, blogi entomologiczne, zaangażowanie pasjonatów pozwalają tzw. "zawodowcom" ale tez czasami i pasjonatom poznać bioróżnorodność wielu obszarów nieosiągalnych dla nich ze względu na skromne prywatne zasoby finansowe.
Przykładem współpracy są mi.n. prace muchówkarskie z mojego obszaru działań: są to nowe gatunki dla faun krajowych a nawet nowe dla wiedzy (patrz czasopismo Dipteron albo strona: diptera.info, gdzie opisałem gatunek z Turcji na czesc kolegi z Rosji :-)).
Zawodowstwo nie zawsze jest profesjonalne ! - prosze o tym pamietać, często związane z tzw. karierą zawodową a nie fachowością i idącą z tym w parze wiedzą ! :cry:

: niedziela, 8 marca 2009, 14:48
autor: Grzegorz Banasiak
Tomasz Mokrzycki pisze:Witam
Robert - masz całkowitą rację. Nie wyobrażam sobie entomologii bez Amatorów. Są oni autorami lub współautorami wielu genialnych publikacji, albumów itd... Wyobrażam sobie entomologię, jako dyscyplinę, która łączy ludzi o wielu zawodach. ŁĄCZY!!! Owadów na Ziemi jest tyle, że każdy może znaleść coś dla siebie. Prowadzę sekcję entomologiczną i bez pomocy moich studentów (w końcu Amatorów) nie postałaby ostatnia praca o rogalińskich chrząszczach. Entomologom zawodowcom, ktorym Amatorzy są zbędni przypominam, że sami też kiedyś byli amatorami. Nikt z nas nie był zawodowcem od urodzenia :mrgreen: . Poza tym Amatorzy wnoszą często świeży powiew w badaniach nad owadami. I chwała im za to. Koleżanki Amatorki i Koledzy Amatorzy - nie przejmujcie się paplaniną tzw. zawodowych entomologów, bo często są to ludzie małej wiary.
Pozdrawiam :wink:
Chociaż sam nie jestem zawodowcem, wśród zawodowców zaznałem dużej dawki pomocy i zrozumienia. Entomologia jako dyscyplina czysto amatorską być nie może, ale połączenie zawodowców i amatorów przynosi wszystkim korzyści i tego należy się trzymać.
Oczywiście wśród zawodowców (amatorów również) są różne charaktery i różne poglądy na ruch amatorski - z zakazem zbierania włącznie - ale jako ekstremalne próby "statystyczne" podlegają odrzuceniu. We współczesnym świecie takie poglądy ośmieszają raczej jego wyznawców. Na szczęście to pojedynczy przypadek, który znam i odległy od mojej grupy zainteresowań entomologicznych.

: niedziela, 8 marca 2009, 17:15
autor: mwkozlowski
Jeżeli motywacje nie są naukowe ale zbieracko-łowieckie (chociaż dam głowę, że wielu piszących do "kabeenów" o tematy badawcze oparte na zbieraniu jest w olbrzymim stopniu motywowanych instynktami zbieracko -łowieckimi, te "zacieranie rączek" na myśl o nowych okazach w gablotach, ,...i to myśliwskie słownictwo) to kolekcja fotografii jest z kilku względów wartościowsza niż gablota z nieboszczykami. M in. dla tego że aby ją zebrać, nie trzeba zabijać pięknych i rzadkich często zwierząt. Po drugie fotografia ma wcale niemałą wartość dokumentacyjną, niekiedy większą niż ta którą można zawrzeć na malutkiej etykietce, po trzecie u wrażliwych ludzi ma także aspekt estetyczny, po czwarte jest łatwo dostępna przez technikę cyfrową. Amatorzy, bądźcie "amatorami": fotografujcie, nie zbijajcie!

: niedziela, 8 marca 2009, 17:53
autor: bartek.g
Internet jest cudowny kazdy moze, co tam mu lezy.

: niedziela, 8 marca 2009, 18:06
autor: Grzegorz Banasiak
bartek.g pisze:Internet jest cudowny kazdy moze, co tam mu lezy.
Jest jeszcze jedno takie medium "Radio ..." którego nazwy przez grzeczność nie wymienię, ale tam już bardziej ekstremalnie bywa... ;-)

: niedziela, 8 marca 2009, 19:10
autor: Robert Rosa
mwkozlowski pisze:Jeżeli motywacje nie są naukowe ale zbieracko-łowieckie (chociaż dam głowę, że wielu piszących do "kabeenów" o tematy badawcze oparte na zbieraniu jest w olbrzymim stopniu motywowanych instynktami zbieracko -łowieckimi, te "zacieranie rączek" na myśl o nowych okazach w gablotach, ,...i to myśliwskie słownictwo) to kolekcja fotografii jest z kilku względów wartościowsza niż gablota z nieboszczykami. M in. dla tego że aby ją zebrać, nie trzeba zabijać pięknych i rzadkich często zwierząt. Po drugie fotografia ma wcale niemałą wartość dokumentacyjną, niekiedy większą niż ta którą można zawrzeć na malutkiej etykietce, po trzecie u wrażliwych ludzi ma także aspekt estetyczny, po czwarte jest łatwo dostępna przez technikę cyfrową. Amatorzy, bądźcie "amatorami": fotografujcie, nie zbijajcie!
1. nie masz pojęcia jak zacieram rączki, kiedy znajdę na "swoim" terenie kolejny gatunek, może być i 1 szt. i nie musi być rzadki i "piękny" (cokolwiek to znaczy?!) choć może takim być... naszpilę go, opiszę metryczką... i kto chętny niech robi nad nim dalsze badania, a może i uda mi się jego fotkę zrobić...
2. z fotografii nie zrobisz np. testów genetycznych i wszystkiego co za tym idzie, mimo, że może być to najpiękniejsze foto świata pod względem technicznym i estetycznym... jeśli wiesz o czym mówię, to nie wiem czemu twierdzisz, że foto ma większą wartość dokumentacyjną :roll:
3. właśnie dostępność techniki cyfrowej sprawiła, że namnożyło się pseudofotografów, którzy zaśmiecają czym się da fora i galerie internetowe...
4. "...Amatorzy, bądźcie "amatorami...itd." - ten cudzysłów wypaczył chyba o 180 stopni, sens tego co chciałeś przekazać?! ... osobiście wolałbym: Amatorzy, bądźcie Amatorami ... fotografowie, bądźcie Fotografami ... naukowcy, bądźcie Naukowcami ... i współpracujcie razem dla rozwoju nauki i wiedzy ...howq .
Nie udowadniejmy sobie wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy :!: ... politykę domorosłą uprawiajmy w zaciszu domowym, piwnicy, komórce czy barze piwnym... więcej nie piszę, bo się narażę jeszcze komuś :mrgreen: :lol: ...pzdr...

: niedziela, 8 marca 2009, 20:21
autor: J. Tatur-Dytkowski
Robert Rosa pisze:1. nie masz pojęcia jak zacieram rączki, kiedy znajdę na "swoim" terenie kolejny gatunek, może być i 1 szt. i nie musi być rzadki i "piękny" (cokolwiek to znaczy?!) choć może takim być... naszpilę go, opiszę metryczką... i kto chętny niech robi nad nim dalsze badania, a może i uda mi się jego fotkę zrobić...
2. z fotografii nie zrobisz np. testów genetycznych i wszystkiego co za tym idzie, mimo, że może być to najpiękniejsze foto świata pod względem technicznym i estetycznym... jeśli wiesz o czym mówię, to nie wiem czemu twierdzisz, że foto ma większą wartość dokumentacyjną
3. właśnie dostępność techniki cyfrowej sprawiła, że namnożyło się pseudofotografów, którzy zaśmiecają czym się da fora i galerie internetowe...
4. "...Amatorzy, bądźcie "amatorami...itd." - ten cudzysłów wypaczył chyba o 180 stopni, sens tego co chciałeś przekazać?! ... osobiście wolałbym: Amatorzy, bądźcie Amatorami ... fotografowie, bądźcie Fotografami ... naukowcy, bądźcie Naukowcami ... i współpracujcie razem dla rozwoju nauki i wiedzy ...howq .
Nie udowadniejmy sobie wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy ... politykę domorosłą uprawiajmy w zaciszu domowym, piwnicy, komórce czy barze piwnym... więcej nie piszę, bo się narażę jeszcze komuś ...pzdr...
Wszystko prawda co piszesz ale z punktem 3 nie do końca się zgodzę. Akurat właśnie technika cyfrowa i jej ciągły rozwój dają praktycznie nieograniczone możliwości w fotografii. Tak więc właśnie nawet fotograf, o zainteresowaniach entomologicznych lub nie, jest w stanie prócz pstrykania zdjęć u cioci na imieninach tworzyć całkiem profesjonalne fotografie. Wiadomo - wszystko zależy od techniki, oświetlenia i odpowiedniego doboru sprzętu (jak we wszystkim - koszta). A fora od tego są, aby dzielić się swoimi nie tylko opiniami ale i fotografiami bez względu na to czy są będą to profesjonalne zdjęcia (jak np. makro Darka) czy pstryknięte z tel komórkowego (np. w dziale domowe robaczki-pomóżcie). Jak zdjęcie jest do kitu i nic na nim nie widać, bądź obraża czyjeś poglądy zawsze jest moderator, który może wychrzanić je do kosza. Jak każdy entomolog-amator tworzę zbiór ale prócz tego ‘bawię się' w makrofotografię i zbieram materiały do obszerniejszej stronki tematycznej. Nie każdy urodził się profesjonalistą, jak ktoś już tu wcześniej napisał.

: niedziela, 8 marca 2009, 20:43
autor: mwkozlowski
sprawa jest drażliwa, sam byłem kiedyś kolekcjonerem (i z rzadka ciągle bywam!!!) i znam te emocje; rzecz w tym że zbieracz (nie metodyczny entomolog) traktuje odłowione owady jako trofea; a kwestie poznawcze jako pretekst do polowań; kiedyś dobrze widzianym zajęciem było zbieranie ptasich skórek... sprawa jest poziomu empatii do mało podobnych do nas organizmów; wydaje mi się że są ludzie, którzy mają opory przed robieniem zielnika; ten cudzysłów z "amatorem" to zbyt duży skrót myślowy, może trzeba by było napisać tak: jeżeli jesteś amatorem czyli miłośnikiem owadów, miej do obiektów swojej adoracji szacunek, bo to wspaniałe organizmy, szczególnie wtedy, kiedy realizują powinności życiowe w swoim środowisku; jak nie musisz, nie zabieraj ich z niego, przecież możesz zrobić im zdjęcie! amen.

: niedziela, 8 marca 2009, 21:58
autor: Andrzej J. Woźnica
Nie atakowałbym KBN-u i tych co do niego piszą !. KBN-u już nie ma....
A granty i ich ocena to inna nie naukowa a już polityczna sprawa ...
cóż z tego że piszemy o szacunku i adoracji do owadów jak człowiek człowiekowi wilkiem ... :cry:

: niedziela, 8 marca 2009, 23:27
autor: Damian Bruder
Andrzej J. Woźnica pisze:człowiek człowiekowi wilkiem ...
szubrawcom jawnogrzesznym , o hańbo :!:

zgadza się .....

: poniedziałek, 9 marca 2009, 09:22
autor: Adam Larysz
krzem pisze:Adamie, jest znow dostępna dla zwiedzających ta ekspozycja przyrodnicza z owadami?
Tego krzem nie wiem, ja tam komasuję zbiory motyli - o wystawy zapytaj w Muzeum albo sprawdź na ich stronie internetowej.

: poniedziałek, 9 marca 2009, 10:55
autor: ogon__
Nie jestem jakimś buddystą, weganinem czy innym dewiantem (dewiantem nazywam każdego, kto się wyróżnia, intelektualistę na przykład, tak w ogóle to popieram wszelkie dewiacje jako niezbędne dla różnorodności społeczeństwa. To tak dla wyjaśnienia.) i nie sprzeciwiam się ideowo zabijaniu zwierząt, tylko jednak nie podoba mi się traktowanie ich jak monet czy znaczków pocztowych. Tak sobie myślę, że jeszcze ze sto lat temu pierwszym odruchem ornitologa, czy to "zawodowego", czy "amatora", gdy spotkał jakiegoś ciekawego ptaka, było zastrzelenie go i wypchanie. Teraz jakoś wśród ornitologów ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto pochwalałby takie postępowanie. Czy ornitologia jako nauka bardzo ucierpiała z powodu zaniechania tego zwyczaju? Jasne, to nie całkiem to samo, bo owadów JESZCZE jest sporo więcej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to nie łapacze są powodem wymierania gatunków, tylko niszczenie ich środowiska naturalnego przez rabunkową gospodarkę. Ale skoro te środowiska są często zredukowane do obszaru hektara czy dwóch, to czy nie tym bardziej trzeba chronić takie dzikie resztki? Dany owad może być jeszcze w miarę pospolity w całym kraju i przez to niechroniony, ale na przykład na danym obszarze akurat w promieniu 100 km występuje ich może ze sto tylko w jakimś szczególnym miejscu. I ładnie taką rzadkość tak wtedy zaciupać? Chyba wszyscy tutaj potępiają zbieractwo gatunków chronionych, ale przecież prawo nie może obejmować wszystkich takich przypadków. Czy nie lepiej byłoby chronić, choćby przed sobą samym, co rzadsze gatunki, zanim jeszcze znajdą się na krawędzi wyginięcia, bo wtedy dopiero wkracza do akcji prawo? Na pewno wielu z was nie trzeba mówić takich rzeczy, więc się mi tu nie obrażajcie, ale chyba sami zdajecie sobie sprawę, że są ludzie, którzy w d... mają środowisko i naukę, a liczy się dla nich tylko myśliwskie podniecenie przy upolowaniu rzadkiego stwora. Czy to jeszcze jest zainteresowanie entomologią?

: poniedziałek, 9 marca 2009, 11:32
autor: Damian Bruder
ogon__ pisze:ludzie, którzy w d... mają środowisko i naukę, a liczy się dla nich tylko myśliwskie podniecenie przy upolowaniu rzadkiego stwora. Czy to jeszcze jest zainteresowanie entomologią?
syndrom maniakalnej pseudoentomologii.... :neutral:

: poniedziałek, 9 marca 2009, 19:41
autor: Kamil Mazur
ogon__ pisze:Nie jestem jakimś buddystą, weganinem czy innym dewiantem
Dlaczego nazywasz innowiercę dewiantem ? Czy jesteś wyznawcą jedynej słusznej w tym kraju religii i jak ci wszyscy afiszujesz się że jesteś tolerancyjny, tylko nie dla ... (i tu długa lista wyjątków) ? ;)

A co do ochrony, to żeby chronić potrzebne jest usankcjonowanie prawne. Czy to będzie ochrona gatunkowa (wiele naszych motyli dziennych jest już pod to podpiętych), może być również ochrona stanowisk czy to parki, rezerwaty i inne tego typu historie.
Ochrona przed samym sobą należy do każdego wyznającego (lub udającego) jakieś reguły etyczne.
Wiele rzeczy z tych które opisujesz już jest wdrożone w życie, jak ochrona siedlisk (czy jakichś enklaw) danego gatunku.
I powtarzam, prawo musi w jakiś sposób sankcjonować, bo bez zakazów prawnych nic nie da się chronić. Nie można powiedzieć, że się chroni coś tak po prostu. Na wszystko musi być papier, no i jakiś aparat przymusu (lub w tym wypadku kar)

: poniedziałek, 9 marca 2009, 19:56
autor: SiejeOwies
Wiedziałem że wywołam burzę. Ale tak uważam i się tego trzymam. Jestem jak wędkarz który po złowieniu rybki robi sobie zdjęcie i wypuszcza ją na wolność ;)

Są ludzie którzy jako hobby mają zbieranie owadów, są tacy którzy w ramach hobby jeżdżą strzelać do niedźwiedzi tudzież innych większych ssaków bądź ptaków. Po nich tez zostają futra, pióra które można wykorzystać w badaniach dajmy na to genetycznych. Jaka różnica? To że owad jest mniejszy?

Takie dyskusje były prowadzone już nie raz i za każdym razem nic konkretnego nie wyszło. Zawsze będą zwolennicy kolekcjonowania trupków oraz kolekcjonowania fotografii.

: poniedziałek, 9 marca 2009, 20:02
autor: krzem
Kamil Mazur pisze:Dlaczego nazywasz innowiercę dewiantem ? Czy jesteś wyznawcą jedynej słusznej w tym kraju religii i jak ci wszyscy afiszujesz się że jesteś tolerancyjny, tylko nie dla ... (i tu długa lista wyjątków) ?
uczepiłeś sie i poszarpałeś gościa...
nie taka była intencja tej (dość nieostrożnej) wypowiedzi....

: poniedziałek, 9 marca 2009, 20:19
autor: Kamil Mazur
Nie no jasne, bez obrazy, brakowało tam znaczka ;)
Już zmieniłem :)

: poniedziałek, 9 marca 2009, 20:31
autor: Robert Rosa
[quote="SiejeOwies"]Wiedziałem że wywołam burzę. Ale tak uważam i się tego trzymam. Jestem jak wędkarz który po złowieniu rybki robi sobie zdjęcie i wypuszcza ją na wolność ;)
quote]

Ale porównanie :lol: .... tak offtopem... właśnie bardziej wkurza mnie dręczenie zwierząt, niż zabijanie... to drugie w naturze jest ... naturalne :wink: ... ale łowienie rybki po to, by sobie trzasnąć fotę i ją wypuścić :?: ... to dopiero "dewiacja nowej ery cyfrowej"... chyba złapię sobie Micropterygida... trzasnę z nim foto... i wypuszczę.... :lol:

: poniedziałek, 9 marca 2009, 21:06
autor: Marek Hołowiński
Krzysiek, tak uważasz - Twoja sprawa. Jednak przy takich założeniach nigdy się nie dowiesz czy fotografowane wietki to Leptidea sinapis czy L reali. Podobnych przykładów z makro mogę Ci podać bardzo wiele, o mikrach nawet szkoda gadać. Zatem Twoje dane faunistyczne będą niepełne, czasami wątpliwe i bez możliwości weryfikacji.

: wtorek, 10 marca 2009, 00:25
autor: SiejeOwies
Ale ja nie mówię że na potrzeby badań zabijanie jest złe. Po prostu nie popieram takiego hobby.
Co do wietków wiem jaka jest sprawa ponieważ są plany żeby zająć się nimi na Podlasiu i do tego trzeba by było niestety uśmiercić ich sporo.

: wtorek, 10 marca 2009, 08:31
autor: Jacek Kalisiak
Próbuję zrozumieć, o co chodzi uczestnikom tej dyskusji i niestety nie potrafię. Posługujecie się tak nieprecyzyjnymi pojęciami, a przytaczane argumenty są od Sasa do Lasa, że merytoryczne dyskusja jest praktycznie niemożliwa.
Generalnie można by pomyśleć, że koncesję na zabijanie powinni mieć ludzie z etatem w jakieś placówce naukowej, a reszta powinna mieć zakaz. I czemu to niby miałoby służyć?

I bezpośrednio do "SiejeOwies": zabijasz owady? czym to możesz uzasadnić i jak to się ma do poglądów, które tu głosisz?
Ale ja nie mówię że na potrzeby badań zabijanie jest złe.
W pewnych kręgach mówi się o takich poglądach relatywizm :razz:

: wtorek, 10 marca 2009, 08:51
autor: Przemek Zięba
Jacek Kalisiak pisze: Generalnie można by pomyśleć, że koncesję na zabijanie powinni mieć ludzie z etatem w jakieś placówce naukowej, a reszta powinna mieć zakaz.
To już humanitaryzm selekcjonowany :mrgreen: :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 09:32
autor: Dark
A każdy naukowiec z "licencją na zabijanie" będzie miał prawo dopisywać przed tytułem naukowym dwa zera ;)

: wtorek, 10 marca 2009, 10:54
autor: a_pietrachowicz
Ech, Panowie, rzeczywiście mętlik się zrobił.

Tak żeby uporządkować:

Czy tylko naukowcy mają mieć licencję na zabijanie? Pewnie jednak nie, ale trudno nie dostrzegać argumantów "za". Chyba najważniejszy to ten, że w bardzo wielu wypadkach specjaliści określą przynależność gatunkową na podstawie samej obserwacji i lepiej ocenią czy dany owad jest im potrzebny zanim go zabiją a nie dopiero potem.

To jest tak samo jak z pytaniem, czy powinno się zbierać wszystkie grzyby jak leci i dopiero w domu sortować jadalne a resztę wyrzucać (ewentualnie zatrudniając przy sortowaniu domowego eksperta), czy lepiej nauczyć się samemu więcej lub wziąć tego eksperta ze sobą na grzybobranie i przynieść kilogram prawdziwych prawdziwków zamiast kilograma prawdziwych prawdziwków plus czterech i pół kilograma ...nieprawdziwych.

Porównanie zbierania owadów z jedzeniem czy myciem się jest lekko chybione: jem bo muszę, myję się bo powinienem, a owady zbieram jako amator wyłącznie dlatego że lubię, a to mogę sobie wyperswadować i zmienić jedno hobby na inne jeśli chcę.

Z kolei zupełnie wyeliminować zabijania się nie da, choćby dlatego że człowiek może żyć tylko dzięki zabijaniu. Nawet stuprocentowy wegetarianin jeśli nie będzie się kąpał, mył rąk i zębów (zabijanie mikroorganizmów!), ani się poruszał (rozdeptywanie w domu roztoczy, na ulicy mrówek, itd.) to długo nie pociągnie. Nawet stuprocenowy miłośnik zwierząt musi rozumieć, że ratując jedną orkę skazuje na śmierć dziesiątki fok i setki wydr. Nawet ortodoksi religijni traktujący literalnie biblijne przykazanie "nie zabijaj" muszą przyznać że sama Biblia zawiera setki wyjątków od tej reguły i to na wyraźne życzenie Stwórcy, a żaden duchowny nie potępi cię za zabicie w obronie własnej czy tym bardziej w obronie kogoś słabszego i bezbronnego, o ile nie było innego sposobu. Tak jest skonstruowany świat i nic się na to nie poradzi.

Trzeba natomiast uważać z łapaniem i oznaczaniem gatunków rzadkich czy ginących (a na tym najbardziej entomologom zależy), bo można przeprowadzić akcję szukania i oznaczania zagrożonego stworka zakończoną pełnym sukcesem w postaci kilkuset złapanych i oznaczonych egzemplarzy i równoczesnym wyginięciem gatunku, którego kolonie właśnie zniszczyliśmy... chociaż przy owadach jest to akurat mniej realne niż np. przy ptasich lęgach, gdzie samo spłoszenie stada może oznaczać definitywną utratę miotów i koniec gniazdowania.

Jak zauważył Krzysiek, małe rozmiary owadów są właśnie główną przyczyną tego, że nie da się ich obserwować i oznaczać z ukrycia, nie przeszkadzając im w normalnych zachowaniach. Dlatego też ciągle jest tyle nieopisanych naukowo gatunków. Niestety, oznacza to również że wymieranie całych rodzin może pozostać jeśli nie nieazuważone, to przynajmniej niedokładnie zbadane a zdaje się że po to m.in. prowadzimy badania ekosystemów i ich lokatorów, zwłaszcza ginących, aby nazwać i, jeśli się da, wyeliminować przyczyny wymierania. W tej chwili się to nazywa po nowemu troską o zachowanie bioróżnorodności. Zabić aby chronić? Czasem tak.

Moim zdaniem tytułowe pytanie nie da się rozstrzygnąć, i odpowiedź brzmi: to zależy. I to nie oznacza relatywizmu, tylko umiejętność dostrzeżenia że świat nie jest czarno-biały a model zero-jedynkowy nie nadaje się do opisu każdego problemu.

Pozdrawiam!

: wtorek, 10 marca 2009, 11:28
autor: Jacek Kalisiak
Moim zdaniem tytułowe pytanie nie da się rozstrzygnąć
A moim zdaniem tak postawione pytanie jest pozbawione sensu. Oczywiście dyskusja rozwinęła się w szereg wątków luźno lub wcale niezwiązanych z tym pytaniem (i pytaniem pomocniczym otwierającym temat).

Na pytanie:
Czy nie można, zamiast zabijać te motyle, po prostu je fotografować ?
Czy można, zamiast zabijać te motyle, po prostu je fotografować ?
odpowiedź jest banalna: Można. :razz:

: wtorek, 10 marca 2009, 11:45
autor: Jacek Kalisiak
Czy tylko naukowcy mają mieć licencję na zabijanie? Pewnie jednak nie, ale trudno nie dostrzegać argumentów "za". Chyba najważniejszy to ten, że w bardzo wielu wypadkach specjaliści określą przynależność gatunkową na podstawie samej obserwacji i lepiej ocenią czy dany owad jest im potrzebny zanim go zabiją a nie dopiero potem.
Już wcześniej prosiłem o zdefiniowanie używanych określeń praca - nie hobby, ty piszesz już nie o miejscu pracy, za to używasz określeń naukowiec i specjalista (zamiennie :?: :!: ). To o czym w końcu dyskutujemy?

Bo jeżeli o tym, ze nie należy zabijać bez potrzeby, to ja się podpisuję pod takim stwierdzeniem oboma rękoma :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Ale to mało odkrywcze.

Mógłbym zaproponować, żeby nie zrywać listków, nie zdmuchiwać dmuchawców i nie przesuwać kamieni w polu. Bo to też jest zakłócanie naturalnego biegu rzeczy. :razz:

: wtorek, 10 marca 2009, 11:58
autor: wojtas
Jacku ale zdmuchiwaniu dmuchawców daje plusy bo rozprzestrzenia sie mnieszek lub inny gatunek :wink: zależy w jakie dmuchawce dmuchamy.

: wtorek, 10 marca 2009, 13:14
autor: Przemek Zięba
wojtas pisze:Jacku ale zdmuchiwaniu dmuchawców daje plusy bo rozprzestrzenia sie mnieszek lub inny gatunek :wink: zależy w jakie dmuchawce dmuchamy.
Dmuchawce dmuchawcami ale trawników deptać nie wolno!! :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 13:23
autor: wojtas
No chyba że to własny trawnik :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 13:31
autor: Przemek Zięba
Albo i dodatkowo własne dmuchawce :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 13:50
autor: Jacek Kalisiak
Jacku ale zdmuchiwaniu dmuchawców daje plusy


Czy to nie jest pochopna opinia? Ewolucja wykształciła u tych roślin mechanizmy uwalniania nasion w optymalnym momencie. Ty ingerując w ten proces wpływasz na ilość roślin potomnych które przetrwają w środowisku :razz: Czyli operując używanym tu językiem mordujesz część osobników (a jak powszechnie wiadomo dmuchawiec jest dmuchawcem od momentu poczęcia :oops: ) :twisted: :twisted:

: wtorek, 10 marca 2009, 14:03
autor: wojtas
Jacku ale zakładając że może nie być silniejszego wiatru przez okres kiedy są one gotowe do uwolnienia spowoduje że rozsieją się one w bardzo ograniczonym terenie. Ponadto może spaść deszcz w tym czasie i wszystkie znajdą sie w bezpośrednim sąsiedztwie rośliny potomnej. Ty dmuchając w nie rozprzestrzenisz je na większym terenie :mrgreen:
Ponadto nie da się ich zdmuchnąć jeśli nie są dojrzałe więc aż tak źle nie jest :grin:

: wtorek, 10 marca 2009, 14:15
autor: Rafał Celadyn
Jacek Kalisiak pisze:Cytat:
Jacku ale zdmuchiwaniu dmuchawców daje plusy
Jacek Kalisiak pisze:ingerując w ten proces wpływasz na ilość roślin potomnych które przetrwają w środowisku
I znowu powstaje dylemat i nieśmiertelne pytanie ocierające się o klasykę :razz:
"Dmuchać czy nie dmuchać-?" :mrgreen:
Pozdrowki Rafał.
P.S.Sorki za off top :wink:

: wtorek, 10 marca 2009, 14:19
autor: Jacek Kalisiak
No chyba, że to własny trawnik
Czy to nie brzmi tak, że "własne dzieci wolno bić". A jeszcze jak weźmiemy pod uwagę, że "wszystkie dzieci są nasze", to dobiero wychodzi szydło z worka :shock:

Chyba trzeba będzie zorganizować pikietę w obronie twojego trawnika :!:

: wtorek, 10 marca 2009, 14:26
autor: Jacek Kalisiak
Po uwagach wojtasa, a zwłaszcza Rafała, skłonny jestem na kompromisową opinię, że jak mamy taką wewnętrzną potrzebę, a dmuchawiec jest dojrzały i chętny, to dmuchać :cool:

: wtorek, 10 marca 2009, 14:32
autor: wojtas
Kurcze Jacku to chyba już nie będę wcale kosił trawnika bo nie dość że go uszkadzam mechanicznie " tzn dostają w łeb ostrzem kosiarki bądź metalowym bądź innym " to jeszcze dodatkowo wdeptuje go w glebe :lol: podczas tej czynności.
Pozdrawiam z wielkim uśmiechem :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 18:07
autor: Jacek Kurzawa
Przyłaczając się do nieco wesołej dyskusji chcialbym zauważyc, że chodząc po trawniku też nadeptujemy owady, niszczymy trawnik i zakłocamy naturalny proces zarastania itd itd. Rozwijając tak myśl możemy dojśc do hinduizmu i ultra skrajnych poglądów.

Czy zabijać czy fotografować? Fotograficy niech nie zabijają, szczególnie gdy nie mają potrzeby, to jasne :-) Entomolodzy powinni w dalszym ciągu w niezakłóconym niczym spokoju uprawiać swoje badania, zbiory i hobby tak jak najlepiej potrafią.

Każdy powinien sam zdecydować co chce robić i jak to chce robić, zgodnie ze swoją wiedzą i sumieniem.

: wtorek, 10 marca 2009, 19:52
autor: krzem
;) miło sie zrobiło i atmosfera sie rozrzedziła....

(dodam tylko, ze jako zwierzę, efekt ewolucji i mieszkaniec planety, człowiek ma prawo jeść jabłka, kurczaki i deptać trawę!) :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 22:40
autor: Robert Rosa
no to offtopowa: szkoda, że "dmuchawca" nie nazwano "dymawcem"... wiele w/w opini nie miałoby żadnego sensu... wiadomo, że jak dojrzały to d....ć :mrgreen:

: wtorek, 10 marca 2009, 22:43
autor: a_pietrachowicz
krzem pisze: (dodam tylko, ze jako zwierzę, efekt ewolucji i mieszkaniec planety, człowiek ma prawo jeść jabłka, kurczaki i deptać trawę!) :mrgreen:
Oczywiście.
A kurczaki jako zwierzęta, efekty ewolucji i mieszkańcy etc. mają prawo deptać trawę i sr... ludziom na głowę.
A w końcu trawa jako roślina, efekt ewolucji etc. ma prawo zarastać to co nasr... ludzie i kurczaki.
I tak trzymać!!! :mrgreen:

: sobota, 14 marca 2009, 17:23
autor: Malko
a_pietrachowicz pisze:
krzem pisze: (dodam tylko, ze jako zwierzę, efekt ewolucji i mieszkaniec planety, człowiek ma prawo jeść jabłka, kurczaki i deptać trawę!) :mrgreen:
Oczywiście.
A kurczaki jako zwierzęta, efekty ewolucji i mieszkańcy etc. mają prawo deptać trawę i sr... ludziom na głowę.
A w końcu trawa jako roślina, efekt ewolucji etc. ma prawo zarastać to co nasr... ludzie i kurczaki.
I tak trzymać!!! :mrgreen:
hehehe Dobre :))))))))))))))))))))))))))))

A byla to taka niewinna dyskusja... hihihihihihihih

: sobota, 14 marca 2009, 18:38
autor: krzem
:mrgreen:

nadmienię tylko, iż kurczak jako nielot ma pewne trudności z dokonywaniem defekacji na ludzkie głowy... prawo, jednakowoż, mu przysługuje!

A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 09:58
autor: Rafał SZCZECIN
Wiele lat potrafiłem zbierać, wrzucać do chloroformu, jakoś mi to nie przeszkadzało. Wtedy miałem lat 15, teraz - 36. Wszystko się zaczęło zmieniać po tym, jak w rodzinie pojawił się mój Syn. Od tego momentu 3 lata temu było mi coraz trudniej polować na chrząszcze. Łapałem je i w większości wypuszczałem.
.....................................................................
A jak jakiegoś zatrułem w oparach octanu to potem gryzło mnie sumienie, że zrobiłem coś jednak moralnie niedobrego. Inaczej zacząłem patrzeć na ŻYCIE.
.....................................................................
A ostatnio - jak z poczwarek wylęgły się kozy, to też nie potrafiłem ich od razu ukatrupić - tylko wszystkie wypuściłem. I SIĘ UCIESZYŁEM :)
.....................................................................
Pojawia się życie, niech więc trwa, ja nie czuję się uprawniony do jego odbierania. To minęło. Było to ważne przez wiele lat, ale teraz to już jest inne podejście. Szanuję życie i namawiam do tego samego.
...........
Dziękuję

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 13:28
autor: Miłosz Mazur
Ja rzadko mam tego rodzaju dylematy ;)
Ale to znaczy, że co zrywasz z owadami na rzecz np robienia zdjęć, czy jak?

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 14:08
autor: Rafał SZCZECIN
Nie, skądże, owady nadal pasjonują :) Tak samo można je poznawać, podziwiać, znajdywać ciekawe gatunki. Czy fotografować? Hhhm, może jak kupię Nikkora 105mm to tak :)

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 14:35
autor: brakkonta
Rafale, znamy się kuuuupę lat. Proponuję odczekaj chwilę, aż Ci przejdzie, tak jak Ci przeszło (również w maju) tutaj viewtopic.php?f=98&t=17888
Poczekaj trochę, pofotografuj, aparat dobry kup, bo to się zawsze przyda.....i łap dalej.
stary znajomy (jeszcze z czasów listów pisanych na kartkach, atramentem ;-) Mazep

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 14:41
autor: Rafał SZCZECIN
Dzięki za radę ( pamiętam nasze korespondencje pismem ręcznym, na zapomnianych już kartkach papieru :hi: ). Proces zmian w każdym człowieku trwa, ciekawe czy to faktycznie trwała tendencja, ale póki co, zostawiam żyjątka w lesie... A czy nikt z Was kiedyś nie zmienił sposobu poznawania świata owadów?

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 16:36
autor: Miłosz Mazur
Rafał SZCZECIN pisze:A czy nikt z Was kiedyś nie zmienił sposobu poznawania świata owadów?
Ja tak, kiedys tylko kartoniki, a teraz duużo preparatów mikroskopowych, genitalia, skrzydła.... :D

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 17:40
autor: Jacek Kurzawa
Ogladanie owadów, podziwanie ich zycia i rozwoju, poznawanie zachowań, ich cech itd jest fascynujące i wcale nie wyklucza tworzenia zbioru. Przeszedłeś pewien etap - "zachłannego" zbierania wszystkiego co się nawinie. Zacząłeś owady podziwiać i przyglądać się im. Dało Ci to duzo przyjemności, zachwytu - ok. To dobrze, nawet bardzo dobrze. Obserwatorem trzeba być i trzeba umieć nim być. To jednak nie wyklucza, żebyś CZĘSCI spotkanych owadów nie odłowił wtedy, gdy uznasz, ze ten okaz będzie Ci potrzebny do dalszych badań. Własnie na tym polega entomologia dojrzalsza... od tej pierwszej. Nie namawiam Cię do zbierania, staram się jedynie zrozumieć, "co Ci się stalo". :ok: Podoba mi się to, co napisałeś.

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 19:25
autor: Dark
Rafał SZCZECIN pisze:A czy nikt z Was kiedyś nie zmienił sposobu poznawania świata owadów?
Ja praktycznie poluję teraz tylko z aparatem. Ale z rzadka coś też złapię. Oczywiście mam świadomość konieczności chwytania i uśmiercania okazów do celów naukowych. Nie uznaję tylko kolekcjonowania owadów jak "znaczków". Tak więc popieram i dużo dobrego światła w kadrze życzę :birra:

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 21:11
autor: Dispar
RÓBTA CO CHCETA :D

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: środa, 9 maja 2012, 21:35
autor: Przemek Zięba
NIe odmawiam rzadkiemu okazowi, którego nie posiadam zaszczycenia mojej kolekcji, ale też ewolucyjnie doszedłem do punktu w którym wolę dokumentować fotkami. Co oczywiście nie przeszkadza mi zabierać na wycieczkę nawet najbardziej fotograficzną paru falconów i octanu. Jedno nie wyklucza drugiego, ważny jest umiar i wyznaczenie właściwej ścieżki entomologicznej. :-)

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 09:53
autor: Rafał SZCZECIN
Macie rację, sposób zainteresowania ewoluuje. Najważniejsze wg mnie, żeby nie działać w sprzeczności z samym sobą, ze swoimi wytycznymi, asymptotami zachowań, które tak a nie inaczej każą człowiekowi patrzeć na otaczającą rzeczywistość.
Kto wie, może przy schwytaniu nowego dla mnie gatunku będę potrafił inaczej podejść do tego tematu.

Póki co trudnością nie do przeskoczenia jest dla mnie zatrzymanie w zbiorze świeżo wylęgłego osobnika, którego się "wyhodowało", dla którego to "właściwe" życie dopiero się zaczeło. Wypuszczając - działam zgodnie z sobą, i tak trzymać :)

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 11:03
autor: jon
Znałem kiedyś pewnego gościa, który również miał dylemat związany z zabijaniem owadów. Pewnego dnia nie potrafił zabić owada bo miał dylematy natury moralnej. Przyszedł jednak taki moment, iż doszedł do wniosku, że stał się posiadaczem jednej malutkiej wszy łonowej. Długo się zastanawiał. Jakby nie było to również życie które się narodziło. Niech to nikogo nie brzydzi. Bo czymże różni się życie takowej wszy od pazia królowej? Tym, że nie ma skrzydeł? A jaka w tym jej wina? Ona też chce żyć. Nasz bohater zrozumiał to w końcu. Nie zabił owada. Postanowił się nawet nie myć aby nie urazić sympatycznej weszki. I tak sobie żyli razem długo i szczęśliwie za górami, za lasami do późnej starości.

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 11:40
autor: Przemek Zięba
jon pisze: I tak sobie żyli razem długo i szczęśliwie za górami, za lasami do późnej starości.
jak się domyślam końca bajki żyli w coraz większym i większym sympatycznym gronie, ........

tak jest konsekwencja to podstawa, jak nie zabijam żadnego owada bo szanuje życie (wybiórczo powiedzmy zwierzęce) to i nie jem zwierzaków, nie noszę przetworzonej skóry z tychże, na Wielkanoc sojowe kotlety, na Boże Narodzenie sałatka z młodych kiełków etc. Nie chodzę po chodnikach, bo mrówki sobie spacerują i jak rozdepcze takie życie to....
Czyli wszystko z umiarem i swoje przemyślenia odnośnie życia trzeba głosić z umiarem, brak konsekwencji w działaniu (zwane z niepolska hipokryzją) to powszechne w PL :birra:
A jak szanować życie to tak jak napisał Janusz - konsekwentnie KAŻDE.

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 11:53
autor: mwkozlowski
i broń Boże nie brać antybiotyków, łyknięcie pigułki powoduje zagładę co najmniej setek miliardów żywych stworzeń...

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 11:55
autor: Rafał SZCZECIN
No, chyba sporą przesadą jest jednak porównanie zabijania owadów na cele tworzenia zbioru ( dodam: bez większych ambicji naukowych ) do odżywiania się. Jeść jednak TRZEBA. Co za różnica czy jemy zabite zwierzęta czy zabite rośliny, takie ŻYCIE odebrać trzeba zwierzęciu czy roślinie i to jest jak najbardziej zgodne z Naturą, jak i z naturą człowieka. Jesz inną istotę żeby samemu żyć - to nikogo nie dziwi, zrozumie to nawet przedszkolak. Jednak zbieranie owadów to inna płaszczyzna zgody na śmierć, tego jako tako robić NIE TRZEBA żeby żyć

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 12:25
autor: Delog
jon pisze:Znałem kiedyś pewnego gościa, który również miał dylemat związany z zabijaniem owadów. Pewnego dnia nie potrafił zabić owada bo miał dylematy natury moralnej. Przyszedł jednak taki moment, iż doszedł do wniosku, że stał się posiadaczem jednej malutkiej wszy łonowej. Długo się zastanawiał. Jakby nie było to również życie które się narodziło. Niech to nikogo nie brzydzi. Bo czymże różni się życie takowej wszy od pazia królowej? Tym, że nie ma skrzydeł? A jaka w tym jej wina? Ona też chce żyć. Nasz bohater zrozumiał to w końcu. Nie zabił owada. Postanowił się nawet nie myć aby nie urazić sympatycznej weszki. I tak sobie żyli razem długo i szczęśliwie za górami, za lasami do późnej starości.
ta historyjka z worka wzięta to spore spłycenie zagadnienia

Rafał wiem o co chodzi miałem tak samo, tylko 18 lat temu. Od tamtej pory nie zabiłem owada w celach kolekcjonerskich, czy tym bardziej komercyjnych.

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 12:29
autor: Rafał SZCZECIN
Delog pisze: Rafał wiem o co chodzi miałem tak samo, tylko 18 lat temu. Od tamtej pory nie zabiłem owada w celach kolekcjonerskich, czy tym bardziej komercyjnych.
A kolekcja przepięknych zdjęć powstała :)

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 13:25
autor: Almandyn
Rafale rozumiem Cię w pełni. Życie, każde życie, jest cenne, ale...
Jak większość wie fotografuję owady i sprawia mi to ogromną przyjemność, jednak cóż by to było gdyby po zapełnieniu karty w aparacie okazało się, że mam : 100 zdjęć motyli z białymi skrzydełkami, 50 zdjęć chrząszczy w kropki itp. Bez nazw, rodzajów i przynależności do rodzin byłaby to kolekcja bez sensu. Dlatego też aby zbiór zdjęć nie był bezmyślną gromadką jpegów jestem tutaj. Korzystam z wiedzy osób, które złapały i zabiły, tak , zabiły owada ( a czasem też wykastrowały, brrrr ) po to abym mogła nadać fotografowanemu owadowi nazwę. Rozumiem też, że można stosować metodę - nie zabiję ale poczekam, aż samo umrze - ale nasz, ludzki czas też jest bardzo ograniczony i w ten sposób nie poznalibyśmy wielu gatunków, z braku czasu.

Bardzo mi się nie podoba natomiast kolekcjonowanie do gablotek nie w celach naukowych, porównawczych ale dla własnej satysfakcji z posiadania danego gatunku ( często w olbrzymiej ilości ) po to by z tryumfem pochwalić się przed innymi : oto posiadam to i to i to... To przejaw pewnego rodzaju snobizmu, wiążącego się właśnie z zabijaniem. To jest moje osobiste zdanie, i niech nikt nie roztrząsa tego w aspekcie sumienia, bo każdy ma swoje - bardziej lub mniej wrażliwe.
Twoje wyznanie, Rafale, jest odważnym aktem , nie sądzę, aby każdy miał tyle odwagi by o tym mówić, podziwiam Cię za to. Myślę, że z czasem emocje, które się w Tobie nagromadziły zrównoważą się i wtedy podejmiesz odpowiednią, dla Ciebie, decyzję.
Serdecznie Cię pozdrawiam :hi:

Alina Kołodko

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 13:30
autor: Przemek Zięba
Delog pisze: Od tamtej pory nie zabiłem owada w celach kolekcjonerskich, czy tym bardziej komercyjnych.
Tylko Ty Pawle jesteś konsekwentny i nie masz fluktuacji i powrotu do mordowania owadów wtórnie, a niektórzy mają :laugh: Ja tam nie deklaruje że nie będę mordował ale fakt i ja ograniczyłem o 70-80% połowy, na rzecz hmm innych zainteresowań. Wiesz nie można deklarować miłości do owadów głosić idei ochrony każdego życia a jak minie cykl (hmm pewien cykl..) to przeciągnąć się i odłowić serię pospolitusów, zatruć bo chandra przeszła. Takie cykliczne zmiany nastroju ze skrajności w skrajność nie są poważne.
Entomolog powinien ewoluować w kierunku sensownych działań ograniczających połowy wszystkiego co żyje i da się złapać w kierunku albo wąskiej grupy albo zaniechania połowów na rzecz dokumentowania jak to Ty robisz. Oczywiście można dokumentować i w inny sposób, można obserwować. Tylko nie wolno podchodzić do tego w sposób taki iz zabierasz gałązki do hodowli kózek z naturalnego środowiska, przewozisz ich 30 km do centrum miasta, a po wylegnięciu imagines wypuszczasz przez okno w środku blokowiska mając spokojny sen że nie zabiłeś. A przecież narozrabiałeś tak czyniąc często dużo gorzej niż byś je uśpił octanem i wyrzucił do klozetu. Konsekwencja na każdym kroku. :mrgreen:

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 13:54
autor: Jarosław Wenta
W moim przypadku to kwestia pewnej estetyki oraz swoistego przeciwstawiania się brutalności tego świata, który drażni mój umysł (jakże już tym zmęczony!) bezmyślnym niszczeniem, interesownością. Uciekam zatem w świat przyrody i nie chcę jeszcze i tu dodawać tego niszczącego pierwiastka ludzkiego. Tu chcę być naiwnie, ale jakże zdrowo (dla mnie), dobry! Dobry i pożyteczny przy okazji. Skoro fotografuję i poznaję, to się tym dzielę z innymi. Bo szkoda tej wiedzy, żeby się zmarnowała. Skoro już badam, to czasem trzeba zabić. I wtedy z wielkim bólem zabijam motyla, którego od jaja czy gąsienicy hodowałem, ale tak czasem trzeba - to nauka, bywa bezlitosna. Nie zawsze zdjęcie imago wystarczy do oznaczenia... Ale zawsze wtedy jest ten grymas bólu (choć to tylko robal) i autora wątku doskonale rozumiem.

Ingeruję bo hoduję, coś niecoś zakłócam, ale z umiarem. Co więcej, taki ze mnie świr, że potrafię z jednym motylkiem jechać kilkadziesiąt kilometrów by go wypuścić we właściwym środowisku, we właściwym czasie. Choć to tylko robal! Szczęśliwie nie ja jeden taki dziwny jestem - pewien Pan z Przemyśla w Tatry jechał by górówkę (jedną!!!) wypuścić. I wiecie co? Mnie to wcale, w ogóle, ani trochę nie zdziwiło!

Słyszałem historyjkę o pewnych chłoptasiach, którzy wleźli na stanowisko pewnego motyla i łowili w siatki. A jak okaz był nieładny, to ukręcali łepek i wyrzucali - żeby nie mylił i nie przeszkadzał w dalszych łowach. Podobno pewien człowiek zobaczywszy tę scenę co najmniej jednemu dał w ryja - mam nadzieję, że to prawda i że dał mocno. Za ROBALE? Takie, jak wszy łonowe? Tak, Jon. Za robale. Bardzo Was dziwi ta historia?

A może ten sam facet zabił przed chwilą kilkanaście komarów, meszek, które go tam żarły. Ktoś go za to potępi?

Zabiję komara, zabiję wesz łonową, pchłę, kleszcza. A nie zabiję mieniaka, który na mnie siada, choć przed chwilą delektował się gównem lub padliną. Tak, jest to niekonsekwencja. Ale to nie matematyka, nie informatyka. To nieobliczalny ludzki umysł, który jest w stanie tworzyć sztukę, piękno, getta i obozy śmierci. I w tym kontekście dyskusja, czy to sensowne, konsekwentne, racjonalne jest równie bezsensowna.

Rafał i kilku innych stwierdzili, że nie będą zabijać, bo się źle z tym czują. I dobrze! I dla mnie jest to piękne i serdecznie ich pozdrawiam!

(Po co krzywdzić te małe, ulotne, niech patrzą na nie nasze uśmiechy) ;-) - pamiętacie ?

Re: A ja już nie potrafię zabijać owadów...

: czwartek, 10 maja 2012, 14:10
autor: Rafał SZCZECIN
Kiedy w wieku 14 lat rozpoczynałem zbieranie owadów, nie zakładałem że będę naukowcem. Nie poszedłem na studnia przyrodnicze, nie pisałem publikacji, nie odkrywałem nowych gatunków. Zostałem ekonomistą. Ale w sposób akceptowalny wtedy dla mnie ( niekoniecznie dla znajomych, rodziny ) poznawałem piękny świat owadów. Pamiętam do tej pory wielką radość z każdego wyjścia w teren, radość ze spotkania i z odłowienia Pedostrangalia revestita czy Aromia moschata itp/ - wylądowały w zbiorze i do dziś tam są. Dzięki tym wszystkim aktom odłowu fascynacja trwała wiele lat, udało się cokolwiek poznać ten obszerny entomoświat. Ogólnie, po trochę z większości rodzin chrząszczy - ale jakaś tam wiedza została. I podziw dla tego świata został cały czas.
........................................
Podejrzewam, że większość zaczynała w podobny sposób, niektórzy poszli ściślej w świat nauki, mają inną motywację i potrafią inaczej podejść do tematu "usypiania". I dobrze, świat jest otwarty dla wszystkich. I na wszystkie postrzegania.
........................................
Owady wylęgłe wypuszczam w miejscu odłowu. Nie wyrzucam przez okno w centrum osiedla. racja - tu ich szanse byłyby nikłe.
........................................
Cieszę się, że ten wątek tak Was zainteresował :okok:

Re: Zabijać czy fotografować

: piątek, 31 marca 2017, 11:08
autor: Jacek Kurzawa
Ciekawe liczby o zabijaniu owadów podaje Ivan Lobl w swojej najnowszej pracy:
IVAN LÖBL. 2017. Assessing biodiversity: a pain in the neck.
http://mapress.com/j/bn/article/view/bi ... .1.3/10625

Swego czasu na Forum przerzucaliśmy się argumentami o tym, ile owadów ginie i jaki ułamek tego ginie z rąk entomologów. Ta praca dostarcza konkretnej argumentacji, na którą można się powołać, więc warto to mieć pod ręką.
[1] A single average large colony of the greater mouse-eared bat Myotis myotis (Borkhausen,
1797) annually kills 2,250,000 to 2,800,000 ground beetles (Carbonnel & Moeschler 2001), i.e.
more than 2,200 specimens/km2, in Switzerland. About 130 colonies of this bat species in
Switzerland (Möschler pers. comm.) kill at least 300 million Swiss ground beetles per year, while
two centuries of collecting has resulted in less than one million ground beetles being preserved in
collections in Switzerland (Marggi pers. comm.).

[2] Seven songbirds during breeding season kill as many insects in a single week as an average
entomologist kills during his entire lifetime (Geiser 1988).

[3] In Austria, in the 1970s, cars killed annually 14 × 1015 insects (Gepp 1973; Klausnitzer 2000).
This number exceeds the estimated number of all animals preserved in collections worldwide,
assembled since the 18th century, by 5 million times (Kemp 2015).