KTO MA CHRONIĆ PRZYRODĘ.
KTO MA CHRONIĆ PRZYRODĘ.
Kto ma chronić przyrodę jak kłusownik idzie do lasu. Nikt tego nie widzi, że siedzi po ciemku jego dzieci nie mają co jeść, żona chce odejść. Więc bierze siekierę i idzie do lasu zakładać wnyki i coś zarąbać. Bogaty obiecuje, że mu da pracę, jedzenie i się nim zaopiekuje, ale tylko przed wyborami. Jak zostanie wybrany i mu powiecie żeby dał coś biednemu to mu nic nie da. A mówienie Wasze do niego będzie tyle warte co mowa do betonowego słupa. Jak kłusownika złapią i wsadzą do pierdla to przynajmniej nie chodzi głodny. Widziałem jednego co wyszedł na wolność i ,,strzeżył” zęby bo mu tam wprawili nowe na koszt podatników. Śmiał się i cieszył bo na wolności nie stać go było sobie wprawić i mógł tylko o zębach pomarzyć. Może to fajny pomysł żeby złapać motyla zakazanego i wstawić sobie nowe zęby. Zapoluję może na P.apollo. Jak mnie wyrzucą z towarzystwa to przynajmniej nie będę płacił składek a na osłodę będę miał porządne zęby. Może tu Minister Ochrony Środowiska powinien wystąpić z pomysłem do Ministra Sprawiedliwości, żeby wygonił tych leżących na pryczach i grzejących worki za pieniądze podatników, sprzątać ten gnój w lesie bo niedługo to będą tylko wysypiska śmieci. Za dobrą robotę mogli by im zmniejszyć wyroki. Ale może żebym też nie poszedł sprzątać tego lasu to nie będę zabijał P.apollo tylko będę rysował swastyki na skrzydłach. Pomogę, bo słyszałem, że niektórzy już malują im skrzydła. Samce będą Messerschmitty samice Focke-Wulfy a jak złapię jakieś inne motyle to będą Junkersy. Tak, że w przyszłym roku na łąkach będzie latać Luftwaffe. Nie wiem tylko czy mi wolno ale w końcu najważniejsze jest zdrowie no i zęby.
Aby do wiosny: BODZIO1
Aby do wiosny: BODZIO1
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
- M. Stachowiak
- Posty: 1813
- Rejestracja: czwartek, 14 kwietnia 2005, 23:45
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Pan "Bodzio" tak zwany - autor tych wielu kontrowersyjnych postów, zawierających faktycznie wiele (może zbyt wiele) wątków odbiegających od tematyki owadziarskiej czy motylarskiej, przedstawia w sposób sarkastyczny, cyniczny z surrealistycznym poczuciem humoru, swój punkt widzenia spraw jednak niewątpliwie istotnych. Wiele osób wydaje się nie wyłapywać spośród tej wielowątkowości sedna i kieruje się jakimiś prywatnymi animozjami w stosunku do tej osoby. Wiem, że przyczyny są różne, a między innymi to, że "Bodzio" ma takie czy inne podejście do kwestii zbierania, że coś tam oferował zbyt drogo, że złowił zbyt wiele, że potem to okazało się chronione, że kiedyś coś tam faktycznie sprzedał i zarobił. Zaczynam się zastanawiać czy tu też nie mają znaczenia inne powody takich reakcji?
Wybaczcie, zdaję sobie sprawę, że w tym momencie mogę się również komuś narazić, ale niewiele mnie to obchodzi. Chcę tylko coś Wam uświadomić. Jak się to wszystko czyta, to robi się głupio i zaczyna mi być wstyd, że korzystam z tego forum, bo klimat robi się jarmarczny. Skoro komuś nie pasuje u tego czy tamtego taki czy inny punkt widzenia, to nie używajcie jednak argumentów, typu "nadajesz się do psychiatry", "rozumu nie za wiele", "przewietrz się", itp. Nie lepiej używać argumentów, które mogą wg. Was wpłynąć na zmianę postawy? Faktem jest, że jest nas - lepidopterologów w skali całego kraju, naprawdę bardzo niewielu. Zdecydowana większość i to głównie tych trochę starszych ludzi, zostało "wychowanych" pod wpływem jakichś tam bodźców. Między innymi literatura, w której temat przedstawiany był jednoznacznie. Nie zastanawiano się, czy motyle zbierać czy może nie? tylko podawano suche wskazówki, rozpisywano się na temat form, aberacji, nadawano im nazwy, pisano jak motyla złapać, jak zatruć, jak naszpilić, jak spreparować, jak wygnieść z gąsienicy wnętrzności i ją wysuszyć itp itd. - "Mały atlas motyli", "Poznajmy motyle", Atlas motyli" - Mouchy - następny. Potem zaczęły się ukazywać pozycje typu "Motyle" - leksykon przyrody, gdzie już stawiane są pytania typu - "czy kolekcjonować motyle, czy może je obserwować"? z tytułu zmian jakie zachodziły i zachodzą w liczebności populcji, aż pojawiła się pozycja "Obserwujemy motyle", gdzie kładzie się nacisk tylko i wyłącznie na obserwowanie nastawienia do lepidopterologii. Potwierdzeniem tego jest również nowo wydana książka Lafranchisa. Tak więc literatura w istotny sposób kształtowała podejście do motyli każdego z nas. Poza tym niezwykle istotną sprawą wydają się wpływy, entomologów z jakimi przyszło nam poznawać temat, głównie chyba entomologów starszego pokolenia. Tak więc u mnie były to między innymi długie rozmowy, oglądanie zbiorów, wymiany informacji, okazów czy literatury z niesamowicie rzetelnie podchodzącym do sprawy, dystyngowanym starszym panem, ordynatorem oddziału chirurgii - Romualdem Szporem, który niestety już nie żyje. On sam jednak był wychowany właśnie w takim duchu w ogóle pionierskiego poznawania naszej fauny, bo tak naprawdę te wszystkie prace powstały stosunkowo niedawno. Jeszcze do dziś nie są poznane wszystkie tereny naszego kraju. Nikt nie zastanawiał się głębiej nad sprawami zagrożeń, ochrony, choć powstawało mnóstwo prac na temat konieczności ochrony. Apollo - praca Pana Dąbrowskiego, który wskazywał konieczność zaniechania zalesień stoków Żaru w Tatrach. Oczywiście wszyscy przytakiwali, ale nie zrobiono nic w tym kierunku. Dziś Żar porastają drzewa i po motylu ani śladu...
Istotne było aby w zbiorze mieć pokaźne serie okazów w obrębie jednego gatunku, bo liczyło się ukazanie całej gamy zmienności jaką gatunek wykazywał. Dziś mamy inne czasu i na pewno należy się do tych zmian jakoś dostosować. Wiem, że "Bodzio" po akcji z zezwoleniami ze strony Salamandry całkowicie zrezygnował z posiadania zbioru i oddał go w dużej części (oddał wszystkie gatunki chronione!) do krakowskiego muzeum. Rozmawiałem z nim w tym okresie. Twierdził, że nie widzi sensu zajmowania się naszą fauną motyli dziennych, bo zbyt duża część znajduje się pod ochroną. Wierzę, że to prawda.
Myślę, że powinniśmy w tym wąskim gronie starać się jakoś zintegrować i wykrzesać trochę poczucia humoru. Chyba, że ktoś go nie ma... to już gorzej. Nie bądźmy tacy sztywni. Nawet jeśli mamy do motyli naukowe zacięcie, nie musimy być nadęci jak balony. Aczkolwiek niewątpliwie jakieś zasady muszą obowiązywać również i w światku motylarzy. No... to czekam na riposty. Tylko bez wyzwisk
Janusz
Wybaczcie, zdaję sobie sprawę, że w tym momencie mogę się również komuś narazić, ale niewiele mnie to obchodzi. Chcę tylko coś Wam uświadomić. Jak się to wszystko czyta, to robi się głupio i zaczyna mi być wstyd, że korzystam z tego forum, bo klimat robi się jarmarczny. Skoro komuś nie pasuje u tego czy tamtego taki czy inny punkt widzenia, to nie używajcie jednak argumentów, typu "nadajesz się do psychiatry", "rozumu nie za wiele", "przewietrz się", itp. Nie lepiej używać argumentów, które mogą wg. Was wpłynąć na zmianę postawy? Faktem jest, że jest nas - lepidopterologów w skali całego kraju, naprawdę bardzo niewielu. Zdecydowana większość i to głównie tych trochę starszych ludzi, zostało "wychowanych" pod wpływem jakichś tam bodźców. Między innymi literatura, w której temat przedstawiany był jednoznacznie. Nie zastanawiano się, czy motyle zbierać czy może nie? tylko podawano suche wskazówki, rozpisywano się na temat form, aberacji, nadawano im nazwy, pisano jak motyla złapać, jak zatruć, jak naszpilić, jak spreparować, jak wygnieść z gąsienicy wnętrzności i ją wysuszyć itp itd. - "Mały atlas motyli", "Poznajmy motyle", Atlas motyli" - Mouchy - następny. Potem zaczęły się ukazywać pozycje typu "Motyle" - leksykon przyrody, gdzie już stawiane są pytania typu - "czy kolekcjonować motyle, czy może je obserwować"? z tytułu zmian jakie zachodziły i zachodzą w liczebności populcji, aż pojawiła się pozycja "Obserwujemy motyle", gdzie kładzie się nacisk tylko i wyłącznie na obserwowanie nastawienia do lepidopterologii. Potwierdzeniem tego jest również nowo wydana książka Lafranchisa. Tak więc literatura w istotny sposób kształtowała podejście do motyli każdego z nas. Poza tym niezwykle istotną sprawą wydają się wpływy, entomologów z jakimi przyszło nam poznawać temat, głównie chyba entomologów starszego pokolenia. Tak więc u mnie były to między innymi długie rozmowy, oglądanie zbiorów, wymiany informacji, okazów czy literatury z niesamowicie rzetelnie podchodzącym do sprawy, dystyngowanym starszym panem, ordynatorem oddziału chirurgii - Romualdem Szporem, który niestety już nie żyje. On sam jednak był wychowany właśnie w takim duchu w ogóle pionierskiego poznawania naszej fauny, bo tak naprawdę te wszystkie prace powstały stosunkowo niedawno. Jeszcze do dziś nie są poznane wszystkie tereny naszego kraju. Nikt nie zastanawiał się głębiej nad sprawami zagrożeń, ochrony, choć powstawało mnóstwo prac na temat konieczności ochrony. Apollo - praca Pana Dąbrowskiego, który wskazywał konieczność zaniechania zalesień stoków Żaru w Tatrach. Oczywiście wszyscy przytakiwali, ale nie zrobiono nic w tym kierunku. Dziś Żar porastają drzewa i po motylu ani śladu...
Istotne było aby w zbiorze mieć pokaźne serie okazów w obrębie jednego gatunku, bo liczyło się ukazanie całej gamy zmienności jaką gatunek wykazywał. Dziś mamy inne czasu i na pewno należy się do tych zmian jakoś dostosować. Wiem, że "Bodzio" po akcji z zezwoleniami ze strony Salamandry całkowicie zrezygnował z posiadania zbioru i oddał go w dużej części (oddał wszystkie gatunki chronione!) do krakowskiego muzeum. Rozmawiałem z nim w tym okresie. Twierdził, że nie widzi sensu zajmowania się naszą fauną motyli dziennych, bo zbyt duża część znajduje się pod ochroną. Wierzę, że to prawda.
Myślę, że powinniśmy w tym wąskim gronie starać się jakoś zintegrować i wykrzesać trochę poczucia humoru. Chyba, że ktoś go nie ma... to już gorzej. Nie bądźmy tacy sztywni. Nawet jeśli mamy do motyli naukowe zacięcie, nie musimy być nadęci jak balony. Aczkolwiek niewątpliwie jakieś zasady muszą obowiązywać również i w światku motylarzy. No... to czekam na riposty. Tylko bez wyzwisk
Janusz
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Myślę i myślę i nie wiem o co autorowi tego wątku chodzi.
Dzięki Janusz za wyjaśnienie. Teraz już wiadomo o co chodzi. W pierwszej chwili wziąłem autora za trolla, jakich dużo w internecie, tzn. za jakiegoś frustrata który wypisuje co popadnie żeby tylko zwrócić na siebie uwagę (przepraszam za pomyłkę). No ale co miałem pomyśleć czytając post o rysowaniu swastyk na skrzydłach p.apollo. Mi by się taki widok na pewno nie spodobał, tym bardziej że znam tego motyla tylko ze zdjęć innych forumowiczów.Wiem, że "Bodzio" po akcji z zezwoleniami ze strony Salamandry całkowicie zrezygnował z posiadania zbioru i oddał go w dużej części (oddał wszystkie gatunki chronione!) do krakowskiego muzeum. Rozmawiałem z nim w tym okresie. Twierdził, że nie widzi sensu zajmowania się naszą fauną motyli dziennych, bo zbyt duża część znajduje się pod ochroną. Wierzę, że to prawda.
Piszcie panowie wyraźnie, że to "radosna twórczość' to nie będzie takich nieporozumień.
Każdy ma prawo do doła, szczególnie gdy go spotka coś nieprzyjemnego.
Pozdro
Robert
P.S
A te salamandry to tak naprawdę, brutusy plamiste, przeciwko nam motylarzom, he?
Toż one też pod ochroną... zajęli by się jakimiś żubrami, dokarmianiem, albo co...
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
Niepotrzebny jest ten nerwowy klimat. Próbowałem Wam tylko wyjaśnić, że przecież nie możemy sobie wszyscy wzajemnie przytakiwać, bo się od siebie zwyczajnie różnimy. Na jednego wpływ miało to, na innego tamto. Lepiej byłoby, abyśmy spokojnie i rzeczowo próbowali się dogadać. A może nawet przekonać do innego myślenia.
Pozdrawiam
Janusz
Pozdrawiam
Janusz
Sprostowanie:Janusz Masłowski pisze: Wiem, że "Bodzio" po akcji z zezwoleniami ze strony Salamandry całkowicie zrezygnował z posiadania zbioru i oddał go w dużej części (oddał wszystkie gatunki chronione!) do krakowskiego muzeum. Rozmawiałem z nim w tym okresie. Twierdził, że nie widzi sensu zajmowania się naszą fauną motyli dziennych, bo zbyt duża część znajduje się pod ochroną. Wierzę, że to prawda. Janusz
Muzeum w Krakowie nigdy nie otrzymało ani jednego okazu od P.Bodzia
Cieszę się i dobrze, że jest to Forum i mogę się publicznie zrewanżować Januszowi. Muszę Wam o tym napisać bo niech wszyscy wiedzą, a ja to pamiętam. Chciał ratować swoje życie, potrzebował pieniędzy na przeszczep. Chciał sprzedać trochę motyli kolegom w towarzystwie. Byli tacy co się wielce tym oburzyli. Naprawdę nie życzę im tego, żeby się znaleźli przez tydzień na intensywnej terapii pod aparaturą podtrzymującą życie, ale może by dopiero wtedy innymi oczami spojrzeli na ten świat. Niektórzy z nich uważają się za wielkich naukowców pisząc jakieś wypociny co nikt tak naprawdę tego nie czyta. Wywyższają się i wybielają w oczach innych. Ale tak naprawdę to chamy i świnie. Są jak węże. Jedźcie z takim na wyprawę w tropik. Jakby Was ukąsił wąż to zamiast Wam udzielić pomocy to by się cieszyli. Niech to sobie przeczytają bo mi to już nic nie mogą zrobić.
Pozdrawia: Wszystkich BODZIO1
Pozdrawia: Wszystkich BODZIO1
Nie bardzo mi pasuje, by publicznie pisać o przypadłościach (nie było to potrzebne), jednak jeśli opinia na temat mojego incydentu z oferowaniem kiedyś do sprzedaży motyli, ciągle jeszcze funkcjonowała gdzieś w czyjejś świadomości, to chciałbym choć spróbować to zmienić. Faktem, jest, że każdy chyba kto otarł się o śmierć, nabiera do wszystkiego dużego dystansu. Faktem też jest, że jedyny raz w życiu musiałem, niestety pozbyć się wielu rzeczy w tym zbioru. Dziś tego żałuję, bo tego zbioru nie da się już odbudować. Ale z drugiej strony, wszystko zależy od tego, co dla kogo jest istotne? Na pewno nie powinniśmy przywiązywać się do zbioru jak do czegoś materialnego, bo to tylko są zdechlaki, których połowę wartości stanowią informacje na etykiecie. A jeszcze lepiej, jeśli da się z tego zrobić jakąś ciekawą pracę. Zdecydowanie bardziej należy inwestować nie w zbiór, ale przede wszystkim wiedzę. Mam taki pomysł na przyszłość. Chcę kupić dobrą cyfrową kamerę i kręcić filmiki w roli głównej z motylami. Może kiedyś się to zmontuje, dorobi lektora i będzie to pierwszy w historii naszego kraju film o naszych motylach. A może byśmy zrobili coś takiego wspólnie? Niby takie proste, ale nigdy nikt nie nakręcił filmu z motylami Polski. Umiejętność filmowania to druga sprawa, ale wszystkiego można się nauczyć. Bo kto w końcu ma się tym zająć jak nie właśnie my?
Krzysiek, jeśli twierdzisz, że żaden okaz nie został podarowany muzeum, to sorry. Widać się mylę. Takie miałem informacje. Może faktycznie nie mieszać się w dyskusję, bo i tak nie dojdziesz jak to jest...
Oj. zima będzie ciężka widzę
Pzdr
Krzysiek, jeśli twierdzisz, że żaden okaz nie został podarowany muzeum, to sorry. Widać się mylę. Takie miałem informacje. Może faktycznie nie mieszać się w dyskusję, bo i tak nie dojdziesz jak to jest...
Oj. zima będzie ciężka widzę
Pzdr
Sprostowanie: do Krzysztofa, do Muzeum nic nie zanosiłem, to co mi zostało zaniosłem do Instytutu do Pana Edwarda, nawet dwa razy. Otrzymałem wtedy paradwuchlorobenzen do odkażania gablot. Pan Edward nawet obiecywał, że na koniec roku otrzymam podziękowanie od Instytutu podpisane przez Prof. Razowskiego.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
Jeszcze jedno sprostowanie dla Krzysztofa:
Motyle do Instytutu zanosiłem jeszcze więcej razy. Zanosiłem tam sporo teraz chronionego ,,badziewia” najcenniejsze to może Oeneis jutta, Coenonympha oedippus. Raz zaniosłem trochę motyli z rodzaju Erebia, bo Edziu mnie prosił na wysyłkę do Japonii. Ja też mam dużo pięknych motyli Japońskich nawet nie spreparowanych i chętnie bym je komuś dał. Erebie miałem przez siebie łowione z kolegami ze Słowacji co mieli zezwolenia. Bo chyba wiesz , że zezwolenie jest też na osobę towarzyszącą. Miałem też sporo Erebii od Czechów i Słowaków. Teraz już ich pewnie nie ma w Instytucie, bo są w Japonii. Zapomniałeś tylko o jednym, że prawda to potęga. Był kiedyś człowiek skromny i potulny i powiedział: ,,Ja się po to narodziłem i po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie”. Jeżeli tych motyli w Instytucie nie ma to pewnie BODZIO w nocy jak wszyscy spali w kominiarce i z latarką wykradł je. Wszystkiemu winny BODZIO.
I BODZIO1 pozdrawia.
PS. A o podziękowanie od Instytutu wcale nie będę się prosił.
Motyle do Instytutu zanosiłem jeszcze więcej razy. Zanosiłem tam sporo teraz chronionego ,,badziewia” najcenniejsze to może Oeneis jutta, Coenonympha oedippus. Raz zaniosłem trochę motyli z rodzaju Erebia, bo Edziu mnie prosił na wysyłkę do Japonii. Ja też mam dużo pięknych motyli Japońskich nawet nie spreparowanych i chętnie bym je komuś dał. Erebie miałem przez siebie łowione z kolegami ze Słowacji co mieli zezwolenia. Bo chyba wiesz , że zezwolenie jest też na osobę towarzyszącą. Miałem też sporo Erebii od Czechów i Słowaków. Teraz już ich pewnie nie ma w Instytucie, bo są w Japonii. Zapomniałeś tylko o jednym, że prawda to potęga. Był kiedyś człowiek skromny i potulny i powiedział: ,,Ja się po to narodziłem i po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie”. Jeżeli tych motyli w Instytucie nie ma to pewnie BODZIO w nocy jak wszyscy spali w kominiarce i z latarką wykradł je. Wszystkiemu winny BODZIO.
I BODZIO1 pozdrawia.
PS. A o podziękowanie od Instytutu wcale nie będę się prosił.
BODZIU, nie wiem o czym piszesz a zwróciłem sie z pytaniem byś objaśnił. NIe przeliczyłem sie poziom Twojej wypowiedzi upoważnia mnie do optowania za twierdzeniem ze głupich pytań nie ma ale głupie odpowiedzi to i owszem. Proponuje skonsultuj sie z lekarzem rodzinnym, z pewnością z uwagi na Twój widoczny stan zdrowia uda Ci sie uzyskać skierowanie na bardziej specjalistyczne badania na oddziale zamkniętym.
Z dwojga złego jeśli mam dostawca orgazmu to rzeczywiście wolałbym kliknąć na erotykę, zapewne doskonale wiesz o czym mówisz możliwe ze często tam zaglądasz, a może fascynuje Cie aż do granic orgazmu zapędzanie sie w chore dyskusje z samym sobą??
pozdrawiam i życzę rychłego powrotu do zdrowia po leczeniu.
Z dwojga złego jeśli mam dostawca orgazmu to rzeczywiście wolałbym kliknąć na erotykę, zapewne doskonale wiesz o czym mówisz możliwe ze często tam zaglądasz, a może fascynuje Cie aż do granic orgazmu zapędzanie sie w chore dyskusje z samym sobą??
pozdrawiam i życzę rychłego powrotu do zdrowia po leczeniu.
Drogi Przemku masz całkowitą rację, że BODZIO musi iść do lekarza. No bo tak : łowi motyle zanosi do Instytutu o one ożywają i wyfruwają. Więc BODZIO dalej idzie na łąki trzepie krzaki i znowu łapie je i tak bez końca. A po śmierci zostanie odznaczony krzyżem zasługi. No bo jak do tej pory to mu nikt nie podziękował. Dlatego Krzysiek niech dobrze sprawdzi w gablotach czy tam są BODZIA motyle. A jak nie ma to znaczy, że wyfrunęły. Jak chcesz zamówić u BODZIA motyle to Ci nałapie. Będziesz miał frajdę jak Ci ożyją ale nie martw się bo ja Ci je znów złapię. Nie mogę tylko chronionych, ale inne badziewie to proszę. Wyślij mi zamówienie. Czy teraz rozumiesz?
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
Już nie jestem wkurzony szczerze Ci współczuję. Psów nie posiadam i choćbym posiadał nigdy nie skrzywdziłbym takiej perły polskiej lepidopterologii.BODZIO1 pisze:Jeszcze coś drogi Przemku jak jesteś tak wkurzony na mnie, to jak mnie zobaczysz na łąkach to nie poszczuj psami. Albo jak stanę na gąsienicę to nie odrąb mi nogi siekierą i daj mi zgodę żebym mógł zabić komara i bąka jak mnie gryzą. Miej litość.
Pozdrawiam: BODZIO1
mam litość większą niż się wydaje.
No i jak ładnie wyszło na jaw po co napisałem ten temat. W sumie fajnie mi się z Tobą pisze Przemku. Ale jak ktoś chce z Was zostać moim przyjacielem to niech mnie zareklamuje, że jest BODZIO co nałapie im motyli. Uśpi je, starannie spreparuje, uczciwie zaetykietuje. Bo są tacy co mają motyle złapane np. w Bułgarii, Rumunii czy Ukrainie ale etykietują, że w Polsce. Ale najważniejsze jest to, że po jakimś czasie tylko BODZIA motyle zmartwychwstają i znowu fruwają.
Pozdrawiam wszystkich: BODZIO1
PS. Do Przemka przyjedź do mnie, zapraszam, strzelimy banię no i może znajdzie się jakaś panienka w stringach z towarzystwa.
Pozdrawiam wszystkich: BODZIO1
PS. Do Przemka przyjedź do mnie, zapraszam, strzelimy banię no i może znajdzie się jakaś panienka w stringach z towarzystwa.
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Ja już milczę i przepraszam, czekam pokornie i cierpliwie na wyrok Wielebnego Krzysztofa. Może w przyszłym roku mi się poszczęści, nałapię motyli zaniosę do Instytutu. No i mi podziękują. Jak na razie to stoi, że nie dałem ani jednego motyla. Ciekawe jak Wy postąpicie jak tak z Wami postąpią.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
- Piotr Pawlikiewicz
- Posty: 612
- Rejestracja: poniedziałek, 11 października 2004, 10:48
- UTM: CC71
- Lokalizacja: Łask
- Kontakt:
Jak tak to jeszcze lepiej. Jeszcze dodam Krzysztofowi żeby popatrzył na motyle Japonii. jak znajdzie łowione przez Kenji Kamigaki, Haruo Mizutani były tam jeszcze inne osoby ale nazwisk nie pamiętam to są od BODZIA. Dodam, że nawet płaciłem za preparowanie ich Jackowi P. No i dawajcie motyle do państwowych instytucji. Jak je sprzedam za granicę to przynajmniej mi dziękują. Dodam jeszcze, że tu ich nawet nikt nie chce oglądać a tam przynajmniej cieszą oczy entomologów. Bo muszę Wam powiedzieć, że są tacy co łowią motyle zamykają w szafach i nikomu nic nie pokazują. Tutaj ja nic nie rozumiem.
Pozdrawiam: BODZIO1
Pozdrawiam: BODZIO1
-
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Starałem się przeczytac dokładnie, ale widać, że panowie poruszają jakieś tam swoje prywatne sprawy z przeszłości. Dla osoby nie wtajemniczonej to ten wątek nie ma sensu, bo każdy z dyskutantów napisał swoje trzy słowa, a właściwie półsłówka i wyszła z tego całkowicie niezrozumiała treść.
Może ktoś kiedyś przy piwie opowie o co w tym wszystkim chodzi i wtedy ten wątek sensu nabierze.
Nieważne.
Tymczasem zdrówko dla wszystkich i oby do wiosny!
Może ktoś kiedyś przy piwie opowie o co w tym wszystkim chodzi i wtedy ten wątek sensu nabierze.
Nieważne.
Tymczasem zdrówko dla wszystkich i oby do wiosny!
dobrze że jeszcze Pan Edward żyje........no to się Chłopu pofarciło
Marcin Szelezniew o teleiusie - miodzio film.............to fakt, majstersztyk. Widziałem go w Osowcu onegdaj - cudo.
tresc wyraza tragizm jednostki w globalnym systemie.... a z punktu widzenia intersubiektywnej kontrolowalności i patrząc przez pryzmat jaźni rozdwojonej na przestrzał, oraz wziąwszy pod uwagę walec historii toczący się złowrogo po pasztecie narodowościowym proponuję wyjść z tegoż wątku bo kanaliki żółciowe stalaktytami już obrastają
Bodek, Ty nasze zjesienniałe zmrocze (jak to onegdaj wielikij poet skazał) - dmuchnij sobie ścieżkę ze stolika, to i barwniej Ci się stanie, wiosienniej, motylniej. Tak biała drożyna, nikła, niewielka, a prowadzi na wielikij stiep
popaprany Mazep
Marcin Szelezniew o teleiusie - miodzio film.............to fakt, majstersztyk. Widziałem go w Osowcu onegdaj - cudo.
tresc wyraza tragizm jednostki w globalnym systemie.... a z punktu widzenia intersubiektywnej kontrolowalności i patrząc przez pryzmat jaźni rozdwojonej na przestrzał, oraz wziąwszy pod uwagę walec historii toczący się złowrogo po pasztecie narodowościowym proponuję wyjść z tegoż wątku bo kanaliki żółciowe stalaktytami już obrastają
Bodek, Ty nasze zjesienniałe zmrocze (jak to onegdaj wielikij poet skazał) - dmuchnij sobie ścieżkę ze stolika, to i barwniej Ci się stanie, wiosienniej, motylniej. Tak biała drożyna, nikła, niewielka, a prowadzi na wielikij stiep
popaprany Mazep
Jestem winien wyjaśnienie ale przede wszystkim chcę je przekazać Januszowi. Kiedyś miałem kolegę co wpadł w alkoholizm. Dostawał szansę skorzystania z leczenia, ale odmówił. Ja go osłaniałem a on mnie cały czas cyganił a na koniec potwornie oszukał. Jak bym go wtedy wydał to w oczach wszystkich stałbym się donosicielem i kapusiem. Cierpliwie zaczekałem jak wszystko się samo wyjaśni. Ale jak by przyszedł do mnie i znowu poprosił o pomoc, chociaż przez niego zostałem oszkalowany i nie tylko. To bym mu pomógł, ja się chyba nie zmienię. Bo jak ktoś ma ,,doła” to trzeba go wyciągać i nie liczy się wtedy wszystko. Nie chcę na Forum pisać więcej szczegółów bo to nie ma sensu. Ale chcę podziękować i przeprosić wszystkich w tej sprawie, że to co nie mogłem załatwić na osobności załatwiałem przez Forum. Muszę jednak zdementować kłamstwo Krzysztofa. Byłem w muzeum czy instytucie u Pana Edwarda i wszystkie moje motyle są tam i cały czas były. A w szczególności te gatunki chronione. Miałem grubo lat wcześniej obiecane, że otrzymam podziękowanie, wtedy to przedstawiało dla mnie jakąś wartość i mógłbym pokazać Krzysztofowi. Teraz mam prawdopodobnie otrzymać ale już mi na tym nie zależy. Nie wiem dlaczego Krzysztof napisał, że BODZIO nie podarował ani jednego motyla. Może to tylko ślepa zawiść, ale najlepiej to On wie sam. Ja już nie będę pisał w tej sprawie bo rzeczywiście wyjdzie, że piszę głupoty.
Pozdrawiam Wszystkich: BODZIO1
Pozdrawiam Wszystkich: BODZIO1
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Mazep, Ty zawsze zadziwiałeś mnie swoimi zdolnościami lingwistycznymi, szczerze podziwiam
Wg. mnie już się zrobiło wiosienniej, motylniej i żukowniej, a i niebawem to pewnie szczęście całkiem nas ogarnie, bo przecież i święta za pasem...
W tym konteksie i po mocno ze wszech stron przemyślanej radzie o podążeniu wątłą, bieluchną, nikłą, ale jakże potencjalnie wszechmocną scieżynką - cokolwiek miało by to oznaczać - zacytuję ostatnio zasłyszany dowcip.
"W trakcie rozmowy kolega chwali się koledze:
- Wczoraj odwiedzili mnie ludzie w czarnych kominiarkach...
- ABW ?
- Nie, na szczęście tylko włamywacze! "
I tak niezmiennie dobrego samopoczucia, niezależnie od sytuacji, Wszystkim szczerze życzę!
Wg. mnie już się zrobiło wiosienniej, motylniej i żukowniej, a i niebawem to pewnie szczęście całkiem nas ogarnie, bo przecież i święta za pasem...
W tym konteksie i po mocno ze wszech stron przemyślanej radzie o podążeniu wątłą, bieluchną, nikłą, ale jakże potencjalnie wszechmocną scieżynką - cokolwiek miało by to oznaczać - zacytuję ostatnio zasłyszany dowcip.
"W trakcie rozmowy kolega chwali się koledze:
- Wczoraj odwiedzili mnie ludzie w czarnych kominiarkach...
- ABW ?
- Nie, na szczęście tylko włamywacze! "
I tak niezmiennie dobrego samopoczucia, niezależnie od sytuacji, Wszystkim szczerze życzę!
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
-
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36