Polska miłość do zwierząt :(
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 5 times
Polska miłość do zwierząt :(
W gminie Sokółka znaleziono przy drodze gruntowej leżącego łosia. Zbadał go weterynarz i stwierdził, ze łoś wstanie i sobie pójdzie. Przez cztery dni łoś przeczołgał się kilkadziesiąt metrów przez pobliski chłopski lasek. Przez te dni dokarmiali go okoliczni rolnicy.
Łosiem nie chcą się zająć: burmistrz, starosta, leśnicy, RDOŚ. To jest niewątpliwie duży kręgowiec, pozostawiony żeby zdechł w męczarniach. Tak wygląda ochrona przyrody w Polsce. Potrzebne było 1900 zł na transport do przytuliska.
Łosiem nie chcą się zająć: burmistrz, starosta, leśnicy, RDOŚ. To jest niewątpliwie duży kręgowiec, pozostawiony żeby zdechł w męczarniach. Tak wygląda ochrona przyrody w Polsce. Potrzebne było 1900 zł na transport do przytuliska.
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 5 times
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Nie do końca. Weterynarz podejrzewał potrącenie. Ja podejrzewam, że postawienie diagnozy w lesie może być trudne. Ale pozostawienie przez cztery dni zwierzęcia bez pomocy to jest dopiero wyczyn, szczyty miłości do braci mniejszych! Do pisania ustaw na wyścigi, kontrolowania, straszenia i grożenia, wreszcie do brania kasy, to chętnych nie brakuje Ale żeby pomóc zwierzęciu, które prze cztery dni nie mogło stanąć na nogi, w Polsce nie znalazła się ŻADNA instytucja! Łosia dokarmiali okoliczni mieszkańcy, a za transport zapłacił prywatny darczyńca.
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1, ... c_nie.html
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1, ... c_nie.html
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Re: Polska miłość do zwierząt :(
W Polsce wszystko musi się opłacać. Ochrona przyrody też - bo można ukarać kogoś za jej nieprzestrzeganie. Ale gdy trzeba zainwestować, to nie. Szuka się wtedy sponsora, wolontariuszy, a czasem udaje się, że problem nie istnieje...
Re: Polska miłość do zwierząt :(
W tym przypadku problemem może być to, że łoś nie jest zwierzęciem prawnie chronionym. Co prawda nie jest on jeszcze obiektem zainteresowania myśliwych, ale to tylko ich dobra wola, że na niego się nie poluje. Z tego co wiem to moratorium zostało zaproponowane właśnie przez PZŁ.
Gdyby łoś był zwierzęciem prawnie chronionym to ktoś musiałby to zrobić, a tak bez prikazu nikt tego się nie podejmie bo albo mu się nie chce, albo ktoś mu to utrudnia.
Swoją drogą leśnicy zazwyczaj pomagają w takich przypadkach czy to w OHZ'tach czy przydomowych lecznicach dla dzikich zwierząt. Tak więc jeśli zabraknie dobrej woli i funduszy to mamy sytuację jaka miała miejsce.
Gdyby łoś był zwierzęciem prawnie chronionym to ktoś musiałby to zrobić, a tak bez prikazu nikt tego się nie podejmie bo albo mu się nie chce, albo ktoś mu to utrudnia.
Swoją drogą leśnicy zazwyczaj pomagają w takich przypadkach czy to w OHZ'tach czy przydomowych lecznicach dla dzikich zwierząt. Tak więc jeśli zabraknie dobrej woli i funduszy to mamy sytuację jaka miała miejsce.
Ostatnio zmieniony wtorek, 25 listopada 2014, 18:12 przez Radek W., łącznie zmieniany 2 razy.
- Jacek Kurzawa
- Posty: 9511
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
- UTM: DC30
- Specjalność: Cerambycidae
- profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
- Podziękował(-a): 4 times
- Podziękowano: 2 times
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Przepraszam, czegoś tu nie rozumiem. A gdyby to był kot albo pies? Wygląda to tak, że skoro leśne zwierzę nie jest chronione to instytucje takie jak LP czy RDOŚ mówią wprost, że ich to nie dotyczy. Ok, wygląda na to, że w Polsce nie ma instytucji odpowiedzialnej za konające dzikie zwierzęta. Schroniska dla psów i kotów są, ale już dla dziko żyjących zwierząt nie. Pozostają inicjatywy prywatne, ale czy prywatnie wolno zaopiekować się leśnym zwierzęciem? Bo jesli nie, to te instytucje które tego zabraniają powinny wziąć za nie odpowiedzialność.- Łosie to są zwierzęta łowne, a nie chronione. Gdyby były pod ochroną, to na pewno zorganizowalibyśmy pomoc, tak jak to robimy w przypadku na przykład bocianów, żubrów. W tym przypadku najbardziej odpowiednią instytucją, która powinna zareagować, są lokalne władze - twierdzi Lech Magrel, dyrektor RDOŚ.
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Zwierzyna w stanie dzikim jest własnością Skarbu Państwa. Schroniska dla kotów i psów są, ale kto je finansuje? Co rok przed składaniem PIT'ów błagają ludzi o darowizny, więc rozumiem, że albo są niewystarczająco finansowane przez państwo, albo w ogóle. Jeśli chodzi o zwierzynę nie chronioną to tak na prawdę nikt nie ma obowiązku się nią zajmować. Jeśli zwierze cierpi i kona w męczarniach po potrąceniu to po wezwaniu weterynarzy powinni ukrócić cierpienia, ale bezpośredniego obowiązku z tego co mi wiadomo to nie ma.
LP może to nie dotyczy, ale to robią. Jeśli mają warunki i ludzi chętnych do tego typu działań to pomagają takim zwierzętom.
LP może to nie dotyczy, ale to robią. Jeśli mają warunki i ludzi chętnych do tego typu działań to pomagają takim zwierzętom.
Ostatnio zmieniony wtorek, 25 listopada 2014, 18:20 przez Radek W., łącznie zmieniany 1 raz.
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 5 times
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Radku, ja nie wiem, czy zajęcie się tym łosiem nie należało do obowiązku lokalnego samorządu. Może to się wyjaśni. Ja po prostu pokazuję kolejną sytuację świadczącą o kompletnym zidioceniu prawodawcy! Biurokracja i tylko biurokracja się liczy. Środki są marnotrawione na doraźne projekty i niesprawdzone co do konsekwencji działania.
Dla mnie jest niedopuszczalnym kuriozum, że ja nie mogę podnieść martwego Carabusa, a wszyscy mogą bezradnie patrzeć na na zdychającego dużego kręgowca! On by tam zdychał dalej gdyby nie media i pomoc okolicznych mieszkańców. To po co mi taki samorząd i takie państwo?
Dla mnie jest niedopuszczalnym kuriozum, że ja nie mogę podnieść martwego Carabusa, a wszyscy mogą bezradnie patrzeć na na zdychającego dużego kręgowca! On by tam zdychał dalej gdyby nie media i pomoc okolicznych mieszkańców. To po co mi taki samorząd i takie państwo?
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Zgadzam się. W takich przypadkach ktoś powinien reagować. Często pochopnie zarzuca się komuś bierność, władzom lokalnym czy leśnikom, tylko czasami nikt ich o tym nie informuje.Radku, ja nie wiem, czy zajęcie się tym łosiem nie należało do obowiązku lokalnego samorządu. Może to się wyjaśni. Ja po prostu pokazuję kolejną sytuację świadczącą o kompletnym zidioceniu prawodawcy! Biurokracja i tylko biurokracja się liczy. Środki są marnotrawione na doraźne projekty i niesprawdzone co do konsekwencji działania.
Dla nie jest niedopuszczalnym kuriozum, że ja nie mogę podnieść martwego Carabusa, a wszyscy mogą bezradnie patrzeć na na zdychającego dużego kręgowca! On by tam zdychał dalej gdyby nie media i pomoc okolicznych mieszkańców. To po co mi taki samorząd i takie państwo?
Jeśli w tym przypadku było inaczej to brak działania z którejś ze stron jest smutny. Jak już pisałem, spotykam się czasem z przypadkami potrąceń zwierzyny i jeśli są wezwani leśnicy czy też myśliwi to jest to jakoś rozwiązywane. Jeżeli jest nadzieja, że zwierzę wyzdrowieje to je leczą, a jak nie to ukracają jego cierpienie.
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Problem jest i to wielki.
Łoś jak wspomniał Radek jest de facto zwierzęciem łownym objętym póki co moratorium. Zwierzyna łowna w stanie wolnym jest własnością Skarbu Państwa. Konia z rzędem temu kto znajdzie ten urząd, który w tej kwesti będzie go reprezentował. Moim zdaniem jest to ... sam nie wiem. Z tego chaosu korzystają i wojewoda i starosta ale też leśnicy.
Doświadczenie podpowiada mi, że wszystko zależy od człowieka. Miałem już przypadki w których leśnicy nie chcieli złapać i odtransportować do ośrodka rehabilitacji bielika a spotkałem się też z gminami, które bez wahania zawoziły tam sarnę albo jeża. Nie ma reguły.
Wszystko psują ustawy "finansowe", którymi się podpierają księgowi mówiąc, że złamanie dyscypliny budżetowej grozi srogimi karami finansowymi. Z tego co wiem tak by było gdyby tego łosia próbował transportować rdoś.
Najbardziej mnie wkurza to, że w każdej gminie musiał powstać program ochrony bezdomnych zwierząt (poseł Mucha się chyba do tego przyczyniała). Kuriozum tego dokumentu jest to, że każdy pies czy kot ma być wyłapanych i transportowany do schroniska. Pytałem w jednej gminie ile to kosztuje i okazało się, że 2000zł od łebka!!! Dla porównania koszt transportu średniej wielkości zwierzaka dajmy na to bociana to tak napradę kwota paliwa bo większość dzikich zwierząt trafia tam dzięki altruizmowi leśnika, czasem urzędnika albo poprostu zwykłego obywatela.
Łoś jak wspomniał Radek jest de facto zwierzęciem łownym objętym póki co moratorium. Zwierzyna łowna w stanie wolnym jest własnością Skarbu Państwa. Konia z rzędem temu kto znajdzie ten urząd, który w tej kwesti będzie go reprezentował. Moim zdaniem jest to ... sam nie wiem. Z tego chaosu korzystają i wojewoda i starosta ale też leśnicy.
Doświadczenie podpowiada mi, że wszystko zależy od człowieka. Miałem już przypadki w których leśnicy nie chcieli złapać i odtransportować do ośrodka rehabilitacji bielika a spotkałem się też z gminami, które bez wahania zawoziły tam sarnę albo jeża. Nie ma reguły.
Wszystko psują ustawy "finansowe", którymi się podpierają księgowi mówiąc, że złamanie dyscypliny budżetowej grozi srogimi karami finansowymi. Z tego co wiem tak by było gdyby tego łosia próbował transportować rdoś.
Najbardziej mnie wkurza to, że w każdej gminie musiał powstać program ochrony bezdomnych zwierząt (poseł Mucha się chyba do tego przyczyniała). Kuriozum tego dokumentu jest to, że każdy pies czy kot ma być wyłapanych i transportowany do schroniska. Pytałem w jednej gminie ile to kosztuje i okazało się, że 2000zł od łebka!!! Dla porównania koszt transportu średniej wielkości zwierzaka dajmy na to bociana to tak napradę kwota paliwa bo większość dzikich zwierząt trafia tam dzięki altruizmowi leśnika, czasem urzędnika albo poprostu zwykłego obywatela.
-
- Posty: 246
- Rejestracja: czwartek, 1 kwietnia 2010, 19:35
- Specjalność: Orthoptera
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Z wrodzonej przekory zadam dwa pytania: jaki związek z ochroną przyrody ma opisany przypadek i dlaczego instytucje państwowe miałyby się szczególnie przejmować pojedynczym łosiem, któremu przyszło dokonać żywota w pobliżu ludzkich siedzib? Przecież każdego roku tysiące takich łosi, jeleni, saren, dzików i innych dużych kręgowców kona w podobny sposób w warunkach naturalnych, tylko my tego nie widzimy, bo dzieje się to w głębi lasu, z dala od naszych dróg i domów. Oczywiście to szlachetny gest pomóc cierpiącemu zwierzęciu, ale jeśli być w tym konsekwentnym, to należałoby regularnie przeczesywać lasy w poszukiwaniu wszystkich chorych i starych zwierząt, a następnie odwozić je do schronisk, żeby dokonały żywota na sianie pod dachem, a nie w zawiei na gołej ziemi...Jacek Kalisiak pisze:Tak wygląda ochrona przyrody w Polsce.
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Pytanie czy to rzeczywiście tyle kosztuje czy w naszym idiotycznym przetargowym państwie wygrała firma, która zaproponowała taką stawkę. Dzięki systemowi przetargowo-wykonawczo-podwykonawczemu mamy sztucznie ustalane stawki, niektórych usług społecznych. Przypuszczam, że i w tym przypadku tak jest. Co do psów i kotów to też długa historia, bo ile procent posiadaczy tych domowych pupili płaci za nie podatki? Nie znam osobiście poza hodowcami i myśliwymi ani jednej takiej osoby. I tak okazuje się, że z jednej strony prawo jest idiotyczne, a z drugiej nierespektowane przez społeczeństwo. Może gdyby wpływały te środki to schroniska miałyby większe budżety lub jednych czy drugich byłoby stać na pomoc dzikim zwierzętom, a może zostałyby roztrwonione jak inne środki na cele publiczne.Pytałem w jednej gminie ile to kosztuje i okazało się, że 2000zł od łebka!!!
Tu się nie zgodzę. Jeśli podejrzewano potrącenie, a auta nie prowadził wilk czy pasożyt, to człowiek przyczynił się do takiego stanu zwierzęcia. Jeśli człowiek zawinił to powinien próbować naprawić szkodę.Z wrodzonej przekory zadam dwa pytania: jaki związek z ochroną przyrody ma opisany przypadek i dlaczego instytucje państwowe miałyby się szczególnie przejmować pojedynczym łosiem, któremu przyszło dokonać żywota w pobliżu ludzkich siedzib? Przecież każdego roku tysiące takich łosi, jeleni, saren, dzików i innych dużych kręgowców kona w podobny sposób w warunkach naturalnych, tylko my tego nie widzimy, bo dzieje się to w głębi lasu, z dala od naszych dróg i domów. Oczywiście to szlachetny gest pomóc cierpiącemu zwierzęciu, ale jeśli być w tym konsekwentnym, to należałoby regularnie przeczesywać lasy w poszukiwaniu wszystkich chorych i starych zwierząt, a następnie odwozić je do schronisk, żeby dokonały żywota na sianie pod dachem, a nie w zawiei na gołej ziemi...
-
- Posty: 246
- Rejestracja: czwartek, 1 kwietnia 2010, 19:35
- Specjalność: Orthoptera
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Zgadzam się z tak postawionym problemem - jeśli zawinił człowiek, to powinien on pomóc poszkodowanemu zwierzęciu. W swoim poście odnosiłem się przede wszystkim do wypowiedzi Jacka Kurzawy, której przez niedopatrzenie nie zacytowałem:
Jacek Kurzawa pisze:wygląda na to, że w Polsce nie ma instytucji odpowiedzialnej za konające dzikie zwierzęta. Schroniska dla psów i kotów są, ale już dla dziko żyjących zwierząt nie.
- Jacek Kalisiak
- Posty: 3269
- Rejestracja: wtorek, 24 sierpnia 2004, 14:50
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował(-a): 5 times
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Przyznaję, że niezręcznie to napisałem. Chodzi o nasz, ludzi stosunek do przyrody. Państwo ujmuje to w ustawy, formalna ochrona przyrody to jeden z elementów. To co piszesz w dalszej części swojej wypowiedzi jest trochę chaotyczne i odbiega od tematu tego wątku.Tak wygląda ochrona przyrody w Polsce.
Mnie chodziło o to, że powszechnie akceptujemy taką postawę, że nie należy narażać zwierząt na zbędne cierpienia. W mojej prywatnej opinii dotyczy to w szczególności kręgowców. Mnie raczej trudno zaliczyć do skrajnych obrońców wszelkiego życia. Jednak tak mnie wychowali, że udzielenie pomocy ciepiącemu zwierzęciu uważam za oczywistość. Nie ma to nic wspólnego z chęcią ingerowania w naturalne procesy przyrodnicze. Nie nawołuję przecież do rzucenia jakichś nadzwyczajnych sił i środków dla ratowania życia tego łosia. Być może konieczne będzie jego uśpienie. Ale skoro już to zwierzę napotkano, to bezczynne przyglądanie się jego cierpieniu uważam za niedopuszczalne. Nie widzę w tym przypadku różnicy pomiędzy gatunkami chronionymi i niechronionymi.
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Dokładnie było/jest tak jak piszesz Radek. Gmina na zadupiu wystawiła przetarg a wygrała firma z innego województwa i stąd ta cena.
W Faktach TVN widziałem teraz reportaż o tym łosiu. Wyszło i słusznie, że to jednak gmina powinna się tym zająć. Przypomniała mi się świeża sprawa gdzie przed wyborami w jednej ze znanych mi gmin podchwycono żurawia ze złamanym skrzydłem. Przed wyborami wójt zadeklarował że przetransportuje go do ośrodka rehabilitacji. W poniedziałek po wyborach już ściemniał a gdy tylko PKW podała że wygrał z wielkim wyrzutem wypiął się na sprawę.
Problem jest i to wielki. Do tego są jeszcze wątpliwości o których napisał kolega wyżej czy aby na pewno należy zwierzęta leczyć. Moim skromnym zdaniem na pewno te, które uległy cierpieniom na skutek działalności człowieka i nie będą to tylko kolizje drogowe ale też z liniami wysokiego napięcia, budynkami, wiatrakami nie wspominając o podtrutych czy innych.
W Faktach TVN widziałem teraz reportaż o tym łosiu. Wyszło i słusznie, że to jednak gmina powinna się tym zająć. Przypomniała mi się świeża sprawa gdzie przed wyborami w jednej ze znanych mi gmin podchwycono żurawia ze złamanym skrzydłem. Przed wyborami wójt zadeklarował że przetransportuje go do ośrodka rehabilitacji. W poniedziałek po wyborach już ściemniał a gdy tylko PKW podała że wygrał z wielkim wyrzutem wypiął się na sprawę.
Problem jest i to wielki. Do tego są jeszcze wątpliwości o których napisał kolega wyżej czy aby na pewno należy zwierzęta leczyć. Moim skromnym zdaniem na pewno te, które uległy cierpieniom na skutek działalności człowieka i nie będą to tylko kolizje drogowe ale też z liniami wysokiego napięcia, budynkami, wiatrakami nie wspominając o podtrutych czy innych.
- Jacek Kurzawa
- Posty: 9511
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 19:35
- UTM: DC30
- Specjalność: Cerambycidae
- profil zainteresowan: Muzyka informatyka makrofotografia
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
- Podziękował(-a): 4 times
- Podziękowano: 2 times
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
A ja właśnie miałem na mysli te dzikie zwierzęta, które konają z winy człowieka (z wykluczeniem tych z natury z oczywistych względów). To się doprecyzowalismy
-
- Posty: 5059
- Rejestracja: wtorek, 4 grudnia 2007, 13:09
- UTM: FB68
- Specjalność: Sesiidae
- Lokalizacja: Hańsk
- Podziękowano: 4 times
Re: Polska miłość do zwierząt :(
"Kłusownika z sarną w worku zdjętą z sideł zatrzymuje straż leśna. - Jak to dobrze że was spotkałem, jacy to źli są ludzie, stawiają wnyki, sidła. Ja ją znalazłem i niosę na posterunek..."
Jeszcze do niedawna tak można było się tłumaczyć.
Obecnie każdy kto wejdzie w posiadanie dziko występującego zwierzęcia może być pociągnięty do odpowiedzialności z artykułów dotyczących kłusownictwa... -
Dotyczy to też każdego kto bez "papierów" zaopiekuje się rannym czy chorym zwierzęciem...
Aby dobić ranne, chore zwierzę, zwłaszcza chronione trzeba wypełnić stosowne procedury. Myśliwi jak ognia unikają takich sytuacji.
W razie podejrzenia że zwierzak jest chory obowiązują wymogi weterynaryjne.
W każdym przypadku kiedy ranne czy chore zwierzę traci życie wymagana jest utylizacja w specjalistycznym zakładzie. To kosztuje...
Tym bardziej kosztuje leczenie.
A propos martwych zwierząt chronionych leżących na drogach itp. Kiedyś zawiozłem truchło do Poleskiego PN. Później czytając kolejne ustawy zrozumiałem, że przecież mogę być zapytany czy to przypadkiem sam nie zabiłem własnym autem... Więc nie ma sensu się narażać.
Tak jak napisał wyżej Jacek Kalisiak, nasze prawo jest ułomne i czasami nie ogarniające, albo nadgorliwie wnikające w problem.
i na koniec fragment nowej ustawy o ochronie przyrody z 13 VII 2012:
"Każdy, kto przypadkowo schwytał lub zabił zwierzę gatunku objętego ochroną ścisłą lub wydrę, lub instytucja państwowa, która się o tym dowiedziała, niezwłocznie zawiadamia o tym właściwego regionalnego dyrektora ochrony środowiska" koniec cytatu i rżę ze śmiechu
Toż to trzeba by uruchomić coś jak alarmowy (112). Wszyscy obywatele mają obowiązewk bezbłędnie rozpoznawać wszystkie chronione gatunki...
To jest jeden z najgłupszych przepisów w ochronie przyrody jaki kiedykolwiek poznałem.
Jeszcze do niedawna tak można było się tłumaczyć.
Obecnie każdy kto wejdzie w posiadanie dziko występującego zwierzęcia może być pociągnięty do odpowiedzialności z artykułów dotyczących kłusownictwa... -
Dotyczy to też każdego kto bez "papierów" zaopiekuje się rannym czy chorym zwierzęciem...
Aby dobić ranne, chore zwierzę, zwłaszcza chronione trzeba wypełnić stosowne procedury. Myśliwi jak ognia unikają takich sytuacji.
W razie podejrzenia że zwierzak jest chory obowiązują wymogi weterynaryjne.
W każdym przypadku kiedy ranne czy chore zwierzę traci życie wymagana jest utylizacja w specjalistycznym zakładzie. To kosztuje...
Tym bardziej kosztuje leczenie.
A propos martwych zwierząt chronionych leżących na drogach itp. Kiedyś zawiozłem truchło do Poleskiego PN. Później czytając kolejne ustawy zrozumiałem, że przecież mogę być zapytany czy to przypadkiem sam nie zabiłem własnym autem... Więc nie ma sensu się narażać.
Tak jak napisał wyżej Jacek Kalisiak, nasze prawo jest ułomne i czasami nie ogarniające, albo nadgorliwie wnikające w problem.
i na koniec fragment nowej ustawy o ochronie przyrody z 13 VII 2012:
"Każdy, kto przypadkowo schwytał lub zabił zwierzę gatunku objętego ochroną ścisłą lub wydrę, lub instytucja państwowa, która się o tym dowiedziała, niezwłocznie zawiadamia o tym właściwego regionalnego dyrektora ochrony środowiska" koniec cytatu i rżę ze śmiechu
Toż to trzeba by uruchomić coś jak alarmowy (112). Wszyscy obywatele mają obowiązewk bezbłędnie rozpoznawać wszystkie chronione gatunki...
To jest jeden z najgłupszych przepisów w ochronie przyrody jaki kiedykolwiek poznałem.
-
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Panowie, z całym do Was szacunkiem ale... procedury są dokładnie określone co kto i dlaczego. Daliście się złapać na lep i ciągniecie temat. Zgodnie z przepisami psi obowiązek oceny stanu zwierzęcia wynika z ustawy o ochronie zwierząt art -33 tyle w temacie.
A ze ktoś zawali sprawe i nie zna przepisów to inna bajka... ale plis... nie dorabiajcie do tego teorii bo prawo w tym aspekcie jest akurat WYRAŹNIE i JEDNOZNACZNIE doprecyzowane...
A ze ktoś zawali sprawe i nie zna przepisów to inna bajka... ale plis... nie dorabiajcie do tego teorii bo prawo w tym aspekcie jest akurat WYRAŹNIE i JEDNOZNACZNIE doprecyzowane...
-
- Posty: 494
- Rejestracja: niedziela, 25 maja 2008, 10:03
- Gender: women
- Lokalizacja: gogolin
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Faktem jest,że urzędy maja gdzieś jak coś trzeba zrobić bo to za dużo zachodu.Kolega zgłaszał,że wataha psów zagryza sarny na jego terenie i gmina nic nie chce z tym zrobić.Ja złapałam psa(teriera)co na moich oczach zagryzł sarne i też straż miejska i lesniczy nie bardzo wiedzieli co z tym psem zrobić bo zadbany był.
Trzeba z uporem drążyć i wydeptywać ścieżki by coś wskórać.
Jest więcej myślenia niż działania.
Trzeba z uporem drążyć i wydeptywać ścieżki by coś wskórać.
Jest więcej myślenia niż działania.
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4470
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 3 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
I co z tego że jest coś określone w ustawie skoro nie ma odpowiedzialności za jej realizację ze strony urzędniczej ??? Urzędnik NIE ODPOWIADA ZA NIC !!!grzegorzb pisze:Panowie, z całym do Was szacunkiem ale... procedury są dokładnie określone co kto i dlaczego. Daliście się złapać na lep i ciągniecie temat. Zgodnie z przepisami psi obowiązek oceny stanu zwierzęcia wynika z ustawy o ochronie zwierząt art -33 tyle w temacie.
A ze ktoś zawali sprawe i nie zna przepisów to inna bajka... ale plis... nie dorabiajcie do tego teorii bo prawo w tym aspekcie jest akurat WYRAŹNIE i JEDNOZNACZNIE doprecyzowane...
W Polsce przepisy tworzy urzędnicza hołota, która nie ma o tym zielonego pojęcia. Stąd konieczność rozmaitych interpretacji, ciągłych zmian, doprecyzowań, rozporządzeń i rozporządzeń do rozporządzeń. Do tego cała rzesza urzędasów jest zajęta dopilnowywaniem i egzekwowaniem (z nudów) tego bajzlu, a kolejna banda uzurpuje sobie monopol do interpretacji prawa i czerpania z tego powodu z państwowej (czyli naszej) kasy. Natomiast "wybrańcy narodu" zajadając się ośmiorniczkami popijanymi winkiem jasno przyznają, że to wszystko ch.. du.. i kamieni kupa. Z czym akurat można się zgodzić. Brak u nas jakiejkolwiek dziedziny, która działała by w sposób całkowicie normalny. Brak też zwykłej wrażliwości na cierpienie zwierząt. Co tam, niech kona na zimnie, po co coś robić, zapije się lampeczką winka a po tygodniu zobaczy czy rozkładający się łoś nie zagraża środowisku i wezwie "odpowiednie służby".
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Marku nie zgodzę się, że art. 33 ustawy o ochronie zwierząt coś precyzuje w kwesti transportu zwierząt "rokujących" do ośrodków rehabilitacji. Ten przepis mówi kto i w jakich okolicznościach może zabić zwierze które nie rokuje dobrze. Zgodzę sie jednak, że i z tym jest problem bo np. Policja, która jest zazwyczaj przy kolizjach drogowych, nawet jeśli widzi że zwierzak ma organy na asfalcie go nie dostrzeli. Temu się jednak nie dziwie bo znam przypadek gdy dzika z wypadku dostrzelił strażnik leśny i akurat jedną z uczestniczek tych zdażeń okazała się osoba, która poszła z tym do prokuratury bo jako miłośnik zwierząt uznała to za morderstwo z zimną krwią....
Grzegorzu chciałem tylko przypomnieć, nie usprawiedliwiając urzędników z ich nie wątpliwych grzechów, że to nie oni tworzą ustawy w których przychodzi im pracować. Do tego dokłada się jeszcze Polska specjalność czyli interpretacja, taka zupełnie dowolna, przez różne organa od urzędników zaczynając, idąc przez prawników, skończywszy na sądach powszechnych.
Grzegorzu chciałem tylko przypomnieć, nie usprawiedliwiając urzędników z ich nie wątpliwych grzechów, że to nie oni tworzą ustawy w których przychodzi im pracować. Do tego dokłada się jeszcze Polska specjalność czyli interpretacja, taka zupełnie dowolna, przez różne organa od urzędników zaczynając, idąc przez prawników, skończywszy na sądach powszechnych.
- Witek Płachta
- Posty: 787
- Rejestracja: niedziela, 28 września 2008, 10:22
- Lokalizacja: Gmina Rokiciny DC12
Re: Polska miłość do zwierząt :(
W marcu zeszłego roku, na poboczu drogi na wsi na której mieszkam, zobaczyłem warchlaka dzika. Zatrzymałem auto i do niego podszedłem. Dziczek zaczął uciekać więc pobiegłem za nim. Dopadłem go w rowie drogi dochodzącej do trasy gdzie stał warchlak. Prosię wbiło się w głęboki śnieg którym zasypany był rów i nie mogło się wydostać. Pobiegłem do domu po klatke do której mógłbym małego zapakować. W międzyczasie podjechał sołtys którego o małym dziku powiadomił zięć, który jako pierwszy zobaczył go stojącego na poboczu. Po złapaniu dziczka w klatkę przekazałem go sołtysowi. Po dwóch tygodniach sołtys oddał mi klatkę z informacją że dzik u niego padł. Dodał że zaraz po złapaniu zawiózł dzika do leśniczego który jest jednocześnie myśliwym w obwodzie gdzie warchlaka schwytano. Leśniczy zalecił żeby prosię zawieźć do lasu i wypuścić. Sołtysowi wypuszczenie warchlaka na kilkunastostopniowy mróz wydało się niehumanitarne więc zawiózł go do znajomego kolegi ze wsi który również jest myśliwym. Ten nie chciał nic z dziczkiem zrobić, być może bojąc się że przyjmując go do siebie przywlecze jakąś chorobę a jego obawy były zrozumiałe z racji tego że prowadził chów trzody chlewnej. Sołtys został sam z problemem i sam postanowił prosię odchować. Ten jednak nie chciał przyjmować pokarmu i padł. Założę się że gdyby mu się udało i dzik by urósł, zaraz zainteresowaliby się nim myśliwi i mu go odebrali bo jak wiadomo zwierząt łownych bez odpowiednich zezwoleń trzymać nie wolno.
Nie miała baba kłopotu, złapała se prosię.
Nie miała baba kłopotu, złapała se prosię.
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Po co ktokolwiek brał tego dzika do domu? Niestety ludzka nadgorliwość i niewiedza są zabójcze dla zwierząt co potwierdza i ten przypadek. Dzik na pewno się nie zakopał w śniegu skoro trzeba było go gonić. A jeśli zakopał się później to tylko dzięki temu, że uciekał przed dużym drapieżnikiem - człowiekiem.
Myśliwy, który powiedział, żeby go wypuścić jako jedyny zaproponował słuszne wyjście z tej sytuacji i to nie on tu zawinił.
Ostatnio w Bieszczadach jakaś Pani znalazła w lesie kotki, które próbowała złapać i zanieść do leśniczego. Kocięta tak mocno się broniły, że na szczęście jej się to nie udało więc zadzwoniła po leśnika, żeby ten przyjechał. Po krótkich oględzinach werdykt był prosty - młode żbiki.
Myśliwy, który powiedział, żeby go wypuścić jako jedyny zaproponował słuszne wyjście z tej sytuacji i to nie on tu zawinił.
Ostatnio w Bieszczadach jakaś Pani znalazła w lesie kotki, które próbowała złapać i zanieść do leśniczego. Kocięta tak mocno się broniły, że na szczęście jej się to nie udało więc zadzwoniła po leśnika, żeby ten przyjechał. Po krótkich oględzinach werdykt był prosty - młode żbiki.
I zgadzam się bo nie wolno.Założę się że gdyby mu się udało i dzik by urósł, zaraz zainteresowaliby się nim myśliwi i mu go odebrali bo jak wiadomo zwierząt łownych bez odpowiednich zezwoleń trzymać nie wolno.
- Witek Płachta
- Posty: 787
- Rejestracja: niedziela, 28 września 2008, 10:22
- Lokalizacja: Gmina Rokiciny DC12
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Ale ten warchlak to nie była skulona pod krzakiem "osierocona" sarenka której z pomocą nadszedł "dobry" człowiek i zabrał ją by ją uratować przed niechybną śmiercią głodową. Ten warchlak odłączył się od lochy i nie było szans by do niej wrócił. Do najbliższego lasu było 1,5km. Pozostawienie go pewnie skończyłoby się tym samym czym skończyło się jego zabranie ale przynajmniej próbowano go uratować. Gdybym zobaczył go gdzieś w lesie biegającego samotnie między drzewami nawet bym o tym nie pomyślał. Wszystko zależy od sytuacji
-
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Z całym to Ciebie Grzegorz szacunkiem, ale pomijając, że obrażasz wielu ludzi - w tym mnie urzędnika państwowego z 15 letnim stażem w administracji, to po prostu piszesz bzdury.Grzegorz Banasiak pisze:W Polsce przepisy tworzy urzędnicza hołota, która nie ma o tym zielonego pojęcia. Stąd konieczność rozmaitych interpretacji, ciągłych zmian, doprecyzowań, rozporządzeń i rozporządzeń do rozporządzeń. Do tego cała rzesza urzędasów jest zajęta dopilnowywaniem i egzekwowaniem (z nudów) tego bajzlu, a kolejna banda uzurpuje sobie monopol do interpretacji prawa i czerpania z tego powodu z państwowej (czyli naszej) kasy.
Twoja powyższa wypowiedz świadczy o tym, że podobnie jak większość społeczeństwa łykasz tego typu informacje jak bocian modą żabę i po prostu nie masz bladego pojęcia o czym piszesz.
Przykład proszę... jeśli naiwnie myślisz, że listy gatunków chronionych układają urzędnicy to po prostu jesteś w wielkim błędzie jak kanion Kolorado. Swoje listy przesyłają NGO, PAN, IOP z Karkowa no i oczywiście PTE to również oni są w 90% odpowiedzialni za zakazy, nakazy itp. więc jeśli piszesz o hołocie - to piszesz o profesorach doktorach. ngo-sach itd. itp. bo to ONI a nie urzędnicy opiniują listy i to ONI PROPONUJĄ gatunki. To samo odbywa się na poziomie europejskim - rekomendacje dają ustalenia z kongresów z rożnych dziedzin i na nich żaden urzędnik nie ma wpływu - co więcej jest to wręcz na poziomie UE zabronione. Proponuję zanim następnym razem coś napiszesz weź sobie chłopie i przeczytaj uzasadnienie choć do jednego rozporządzenia czy ustawy - zobaczysz wtedy KTO jest odpowiedzialny i JAKA jest rola w tym urzędnika.
W tym przypadku jak pisałem wcześniej przepisy precyzują jasno co i kto - a to że ktoś nie zna przepisów i że łoś ma (dzięki lobby ekologów a nie urzędników) dziwny status prawny to inna sprawa...
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4470
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 3 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Re: Polska miłość do zwierząt :(
Jeśli tworzysz prawo - to możesz czuć się obrażony, a jeśli nie tworzysz to nie masz o co. Z całym szacunkiem, nie pisz o tworzeniu prawa przez profesorów czy PTE, bo oni tego nie robią, spisanie jakiejś listy to nie jest tworzenie prawa. To po prostu śmieszne, "nie masz bladego pojęcia o czym piszesz". Tyle w temacie tworzenia prawa.
Ja mam w nosie uzasadnienia, opinie, zdanie pana Pierdzielińskiego z ministerstwa, autorytetów prawnych i tym podobnych osobistości, "dziwne statusy prawne" - jak piszesz. Jako płacący im za pracę, mam prawo wymagać że będą pracować dobrze. Ja wiem, że Ty jako urzędnik musisz stosować się do tego prawa, ja zresztą też - to nie podlega dyskusji. Nie znaczy to, że mam się zamknąć i przytakiwać. Jeśli coś według mnie jest złe to o tym mówię i wyrażam sprzeciw. Jeśli uważasz, że jest ok, oczywiście możesz wyrazić radość - to wolny kraj.
Wszystko da się uzasadnić, nawet to, że ślimak to ryba a banany muszą mieć odpowiednią krzywiznę.
Ja mam w nosie uzasadnienia, opinie, zdanie pana Pierdzielińskiego z ministerstwa, autorytetów prawnych i tym podobnych osobistości, "dziwne statusy prawne" - jak piszesz. Jako płacący im za pracę, mam prawo wymagać że będą pracować dobrze. Ja wiem, że Ty jako urzędnik musisz stosować się do tego prawa, ja zresztą też - to nie podlega dyskusji. Nie znaczy to, że mam się zamknąć i przytakiwać. Jeśli coś według mnie jest złe to o tym mówię i wyrażam sprzeciw. Jeśli uważasz, że jest ok, oczywiście możesz wyrazić radość - to wolny kraj.
Wszystko da się uzasadnić, nawet to, że ślimak to ryba a banany muszą mieć odpowiednią krzywiznę.
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 0 Odpowiedzi
- 868 Odsłony
-
Ostatni post autor: beskidzianin