przykre spotkanie z klecankami

Awatar użytkownika
panczo
Posty: 378
Rejestracja: środa, 6 października 2004, 13:35
Lokalizacja: Skierniewice

przykre spotkanie z klecankami

Post autor: panczo »

W sierpniu przytrafiło się na moim podwórku przykre spotkanie z klecankami. na szczęście nie mnie :)
Na mojej posesji stoi stara letniówka a obok niej prowizoryczna ławka, czyli kilka zbitych desek leżących na cegłach. Podczas wakacyjnego grilla mój znajomy postanowił, że zmodernizuje tą ławkę. Złapał więc za deski i odwrócił je do góry nogami. I to był błąd. Okazało się bowiem, że pod deskami wisiało gniazdo klecanek. Kolega był w szoku i zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie stał dłuższą chwilę w bezruchu. Chyba był w szoku. Dokładnie 3 klecanki użądliły go w głowę. Ból musiał być niesamowity.
Zbagatelizowałem jego utyskiwanie, ale dopiero za jakiś czas przeczytałem, ze użądlenie klecanek jest o wiele bardziej bolesne niż użądlenie pszczoły czy osy.
Co ciekawe, kleacanki miały również gniazda gdzieś w środku tej letniówki i nieraz wlatywały do nich przez różnego rodzaju otwory w drewnianej ścianie letnówki. Osobiście siadywałem często na tej ławce, obok mojej głowy klecanki wlatywały i wylatywały i nigdy nie były agresywne.
No ale od czasu tego incydentu nieco nabrałem respektu przed klecankami.
Oczywiście po tym wszystkim położyłem deski tak jak były ułożone wcześniej. Poniżej zdjęcie tego nieszczęsnego gniazda.
Ktoś może opisze równie bolesne przygody z klecankami, lub innymi owadami?
Załączniki
1.jpg
1.jpg (147.64 KiB) Przejrzano 2296 razy
Awatar użytkownika
krzem
Posty: 1196
Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2004, 07:42
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 1 time

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: krzem »

:shock: sówka w uchu.... teraz zajadły atak agresywnych klecanek.... ja piernicze! w zyciu nie pojadę do SKIERNIEWIC :?
Witas

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: Witas »

krzem pisze:sówka w uchu....
Od czasu kiedy wlazł mi jakiś chruścik do ucha przy ekranie, noszę zawsze waciki :D
panczo pisze:Ktoś może opisze równie bolesne przygody z klecankami
Nie wiem co to za osowate były, bo wiałem, ale pogryzły mnie niewąsko.
Dawno, dawno temu pojechałem w Bieszczady do znajomych. Ponieważ nadchodził wieczór, postanowiłem rozłożyć ekran. Byłem w krótkich spodenkach. Syn znajomych miał wtedy może z 3-4 lata. Z wielką pompą udaliśmy się na polankę obok domu, berbeć dzielnie niósł kabel (agregat to było jakieś abstrakcyjne użądzenie). Kiedy rozkładałem ekran, poczułem że coś mnie bezczelnie gryzie po łydkach. Spojrzałem w dół i zamarłem. Między stopami miałem wyjście z gniazda w ziemi, osy jak wojsko natychmiast siadały na nogach i z miejsca żądliły. Pierwszym odruchem była oczywiście obrona, ale małego Staszka też dopadły. Złapałem dzieciaka jak worek pod pachę i w nogi. Po tym zdarzeniu przynajmniej wiem, że nie jestem uczulony na użądlenia...
Awatar użytkownika
Dominika+Jurek Radwańscy
Posty: 922
Rejestracja: piątek, 8 kwietnia 2005, 18:22
Specjalność: Collembola
Lokalizacja: Bielawa
Podziękował(-a): 2 times
Podziękowano: 3 times

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: Dominika+Jurek Radwańscy »

Kiedyś w Krakowie letnią nocą spałem sobie spokojnie w mieszkanku na trzecim piętrze. Nagle obudził mnie potworny ból w uchu. Okazało się, że osa sobie tam weszła, a ja pewnie włożyłem palec do tego ucha przez sen. Ugryzienie w kanał ucha zewnętrznego jest bardzo bolesne, a do tego to brzęczenie. Nie polecam...

Jurek R.
Awatar użytkownika
Jarosław Wenta
Posty: 2186
Rejestracja: środa, 9 lipca 2008, 14:21
Lokalizacja: Zakopane
Kontakt:

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: Jarosław Wenta »

Kiedyś czytałem o jakimś zapaleńcu, który testował na sobie bolesność użądleń różnych owadów i zapisywał te obserwacje. Klecanki były gdzieś u samej góry.

Spotykam je na kamieniach w Tatrach w miejscach b.ciepłych, na murach, łodygach roślin (baldaszki). Często budują gniazda na łodygach borówki bagiennej rosnącej na torfowiskach. Zazwyczaj w porę je dostrzegam i obchodzę (lub robię zdjęcia). Raz tylko podczas fotografowania Catoptria margaritella tak się skupiłem na ćmie, że nie zauważyłem gniazda klecanek tuż koło kolana. Zirytował mnie jakiś brzęczący owad, który zaczął latać wokół mojej głowy, przeszkadzając mi w fotografowaniu. Myślałem najpierw, że to jakiś bąk. Początkowe obrzydzenie gdy ów owad otarł się o moje usta szybko ustąpiło silnemu bólowi. Wprawdzie wytrzymałem i zdjęcie Catoptrii zrobiłem (czytaj: ale twardziel!), ale to dało klecance okazję do dwóch kolejnych otarć. Właśnie - nie siadała, tylko ocierała się o moje wargi (dla niej - wyczuwalne źródło ciepła!). Wargi bolały jak cholera i lekko zdrętwiały. Na szczęście noszę ze sobą plecak pełen "dopalaczy" i jeden z nich (Autan, spray łagodzący ukąszenia) zastosowałem z dość dobrym rezultatem. Opuchlizna była lekka i ustąpiła po godzinie.

Generalnie warto obserwować zachowania klecanek na gnieździe - bacznie obserwują przybysza i zwracają się ku niemu głową. Chociaż raz zdarzyła mi się klecanka tchórzliwa (lub rozsądna), która zwiewała przed aparatem na drugą stronę gniazda.
Załączniki
P1180009.JPG
P1180009.JPG (112.69 KiB) Przejrzano 2105 razy
P1300367.JPG
P1300367.JPG (78.69 KiB) Przejrzano 2105 razy
P1390908.JPG
P1390908.JPG (139.28 KiB) Przejrzano 2105 razy
PP1070950.JPG
PP1070950.JPG (137.1 KiB) Przejrzano 2105 razy
Awatar użytkownika
Kamil Mazur
Posty: 1922
Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
Specjalność: Psychidae
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: Kamil Mazur »

Mnie również dziabnęła taka jedna podczas grzebania w trawach. Było dość dużo gniazd na małym obszarze i zwykle je w porę zauważałem i szedłem dalej. Jednego gniazda nie zauważyłem, ale za to szybko poczułem. Ból nie był jakoś taki zbyt wielki, wsadziłem palucha do buzi i zacząłem gryźć i wypluwać. No nie wiem taki odruch, ale mi pomagał ... być może dzięki temu nie odczułem tego jakoś specjalnie poważnie.
Janek
Posty: 356
Rejestracja: sobota, 5 kwietnia 2008, 23:41
Lokalizacja: Bielsko-Biała, CA62,

Re: przykre spotkanie z klecankami

Post autor: Janek »

Odgrzewam stary temat, ale jakoś dopiero teraz przyszło mi do głowy to napisać, i stwierdziłem, ze nie ma sensu zakładać nowego wątku.

Było to na mazurach we wsi Wilamowo w sierpniu ubiegłego roku w ciepłe popołudnie. Jeździłem sobie rowerem po drodze obok posesji mojej babci. Mój piesek bezczelnie wdarł się do ogródka, i zaczął coś kopać. Kiedy coś mnie ćwiknęło w łydkę. Zatrzymałem się, bo ból był niesamowity. Od razu poczułem ten sam ból na plecach, ina drugim udzie, kiedy to zauważyłem 3 szerszenie łażące po mnie, i żądlące. Nie ma takich WIELKICH os, dlatego wiem, ze to były Vespa crabro. W sumie miałem 5 użądleń. Mój piesek miał więcej szczęścia, bo tylko jedno użądlenie w ucho. Sam się dziwię, że nic mi nawet nie spuchło, i dziękuję Bogu, że nie jestem uczulony, bo gdyby tak było, to pewnie nie pisałbym tego na forum :? Najwidoczniej mój organizm jest wysoce wytrzymały na kwas mrówkowy.

Podobny ból, tylko 2 razy silniejszy był, jak na Magurce Wilkowickiej użarła mnie Żmija (Vipera berus) ale o tym nie będę pisał, po prostu wycisnąłem jad, i dalej łapałem motyle :)

A z klecanką też nie raz miałem do czynienia, i mogę powiedzieć, ze ból jest podobny do szerszenia, tylko szybciej przechodzi.

Pozdrawiam serdecznie :)
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Wróć do „OSOWE (Vespiformes)”