Motyle dzienne Polski (Buszko, Masłowski) - nowy atlas
Motyle dzienne Polski (Buszko, Masłowski) - nowy atlas
Witam!
Dostałem od wydawcy pierwsze próbne strony ze składem. Fajnie to wygląda. Oby tak dalej i nieco szybsze tempo.
Pozdrawiam
Janusz
Dostałem od wydawcy pierwsze próbne strony ze składem. Fajnie to wygląda. Oby tak dalej i nieco szybsze tempo.
Pozdrawiam
Janusz
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
- Marcin Kutera
- Posty: 1143
- Rejestracja: niedziela, 10 października 2004, 17:08
- UTM: EB24, EC18
- Specjalność: Lepidoptera, Odonata, Orthoptera,
- Lokalizacja: okolice Ostrowca św
- Podziękował(-a): 2 times
- Podziękowano: 1 time
- Piotr Pawlikiewicz
- Posty: 612
- Rejestracja: poniedziałek, 11 października 2004, 10:48
- UTM: CC71
- Lokalizacja: Łask
- Kontakt:
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Co sądzicie o formie przedstawienia okazów na tablicach? Otóż będą one pokazane w sposób tradycyjny, czyli spreparowane, co za tym idzie martwe. Dziś mamy trendy pokazywania motyli raczej żywych, w naturze. Wiadomo, że pokazanie kompletu gatunków z natury w taki sposób aby oznaczenie ich nie budziło wątpliwości, byłoby raczej bardzo trudne. Nie mówiąc o tym, że pokazanie kompletu gatunków występujących u nas nawet w postaci spreparowanej to równie wielki wyczyn, bo przy pierwszej książeczce z 1993 roku mnóstwo okazów było wypożyczanych z muzeów i od osób prywatnych. Często niestety były to okazy wyblakłe i źle spreparowane. Tym razem zdecydowana większość to motyle wyhodowane. Licząc się z tym, że bazą do zdjęć jest mój zbiór, musiałem zadbać o odpowiednie zezwolenie na posiadanie okazów chronionych, które uzyskałem. Nawiasem mówiąc jestem tak prywatnie ciekawy czy ktoś jeszcze tego typu zezwolenie dostał? Czy też jestem jedynym posiadaczem takiego dokumentu?
Pozdrawiam
Janusz
Pozdrawiam
Janusz
- Konto_usuniete
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
- Robert Zoralski
- Posty: 775
- Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 23:29
- Specjalność: Syrphidae
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
Moim zdaniem, to z marketingowego punktu widzenia (jeśli przewodnik ma trafić do jak największej liczby osób) zdjęcia z natury są zdecydowanie lepsze. Pokazywanie "żywych" owadów w ich naturalnym środowisku bardzo się podoba, ponieważ dokładnie w taki sam sposób na ogół są oglądane. Stąd trafna i modna nazwa "przewodnik terenowy".Co sądzicie o formie przedstawienia okazów na tablicach?
Ja osobiście wolę jednak formę atlasu/katalogu, czyli zdjęcia w postaci ikonografii, zestawione obok siebie, żeby móc porównać je między sobą.
A tak w ogóle to gratuluję przedsięwzięcia. Obecna technologia pozwala na zrobienie bardzo dobrych zdjęć i trzeba to wykorzystać. Ładnych graficznie i kompleksowych pozycji w naszej rodzimej literaturze pojawia wcale nie tak dużo. Zdaję sobie sprawę, że przygotowanie danych i grafik zajmuje bardzo dużo czasu ale efekt jest tego wart, co mam nadzieję wkrótce wszyscy zobaczymy.
Podrawiam
Robert Żóralski
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Mnie natomiast nie bardzo przekonują te zdjęcia z natury. Często ważny jest kolor tła spody przedniego skrzydła (powszelatki). U motyla siedzącego nie widać nic. Jest zbyt wiele istotnych szczegółów we wszystkich rodzinach przy zbyt małych rozmiarach naszych rodzimych gatunków, abym dał się przekonać do tego co pisze Lafranchis. Może nie mam racji? Ale jestem "stara szkoła". Nic nie poradzę. Wolę kompletne stare opracowania (choćby nieaktualne) Seitza, niż tysiące nowych albumików ze ślicznymi zdjęciami z natury, w których to zestaw motyli zwykle dobierany jest przypadkowo. Nawet Lafranchis musiał zebrać całe grono "pomocników", którzy i tak nie zdołali sfotografować wszystkiego. Część motyli musiał ktoś namalować. A to dla mnie już taki jakiś niedosyt. Jakiś brak konsekwencji. Ogólnie i tak nie jest źle.
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Istnieje wiele publikacji, które zachowują tradycyjny styl przedstawiania motyli w formie martwych egzemplarzy - ma to swoje uzasadnienie i w niektórych przypadkach jest wręcz niezbędne! Dodatkowo zebranie większości gatunków krajowych w postaci egzemplarzy dowodowych w idealnym stanie jest dość trudne, dochodzą do tego podgatunki ! (nie rozumiem dlaczego prawie zupełnie pomijane w dotychczasowych publikacjach) oraz najciekawsze formy czy odmiany barwne, sezonowe itd. Jednym słowem dużo trudności przed autorami, ale wyobraźmy sobie publikację zawierajacą obok tablic z martwymi motylami - doskonałej jakości zdjęcia wszystkich stadiów rozwojowych oraz typowych biotopów (niejednokrotnie różnych typów dla jednego gatunku!) - taka publikacja w dobie internetu, fotografii cyfrowej i szeroko pojętej współpracy wielu autorów, szczególnie w zakresie zdjęć z natury - wydaje się możliwa do realizacji ! Dodatkowo podkreślałaby aspekt proekologiczny i podnosiła problem konieczności ochrony niektórych, szczególnie zagrożonych gatunków.Co sądzicie o formie przedstawienia okazów na tablicach?
Każda publikacja w jezyku polskim traktująca o motylach jest z niecierpliwością wypatrywana przez coraz szersze grono zainteresowanych tematem - chciałoby sie jeszcze dodać, aby autorzy nie traktowali czytelnika jako zupełnego laika, ale zamieszczali precyzyjne i aktualne dane dotyczące nomenklatury, systematyki, biologii, ekologii itd poszczególnych gatunków. Osobiście uważam, że każdy nawet początkujący amator, zasługuje na minimum informacji, jakim wg. mnie jest w krótkim opisie gatunku: nazwa pod jaką gatunek został opisany po raz pierwszy, nazwisko autora, rok oraz tytuł publikacji, Locus typicus, ewentualne ważniejsze zmiany w nazewnictwie w okresie ostatnich lat - krótka lista synonimów, podgatunki wystepujące na terenie naszego karju oraz w krajach ościennych, rozmieszczenie ogólne i na tym tle rozmieszczenie w naszym kraju oraz ewentualne zmiany tego rozmieszczenia w ostatnich 50 latach, krótki opis morfologiczny, okres lotu motyla i żerowania gąsienicy, rośliny żywicielskie... Jeżeli w naszym kraju znajduje się jakikolwiek LT dla gatunku lub podgatunku warto byłoby o tym wspomnieć, a nawet pokazać na fotografii !
Z tym wiąże się moje pytanie - czy w publikacji tej ujęto np. Carterocephalus palaemon tolli Krzywicki, 1967 - a jeżeli tak, to w jakim kontekście taksonomicznym?
PS. Polecam do porównania: "Denni meteliki Ukrajni" Jurija Nekrutenko i Władimira Czikoloweca w serii Priroda Ukrajni - Wyznaczniki" - wg. mnie b. dobra ksiażka! Zawiera 209 gatunków motyli obecnie i histortcznie wystepujących na terytorium Ukrainy, obok pieknych tablic, mapki rozmieszczenia i wiele fotografii z natury, kilka biotopów, fachowo napisany wstep z tłem zoogeograficznym, mapa Palearktykii itp.
Jestem autorem zdjęć na bazie swojego zbioru. Sam przygotowałem też graficznie tablice, bo jestem grafikiem. Wrzucę więc jakąś jedną stronę do pokazania. Muszę tylko jakoś to przygotować. Widać tam oprócz płci również zakres zmienności w obrębie danego gatunku. Tak np. w przypadku zmiennych gatunków jest pokazanych nawet kilka okazów a nie dwa. To też będzie ta konkretna różnica. Zresztą... Jeszcze moment.
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Jarosław Bury pisze:ale wyobraźmy sobie publikację zawierajacą obok tablic z martwymi motylami - doskonałej jakości zdjęcia wszystkich stadiów rozwojowych oraz typowych biotopów (niejednokrotnie różnych typów dla jednego gatunku!) - taka publikacja w dobie internetu, fotografii cyfrowej i szeroko pojętej współpracy wielu autorów, szczególnie w zakresie zdjęć z natury - wydaje się możliwa do realizacji ! .Co sądzicie o formie przedstawienia okazów na tablicach?
Takie cos juz istnieje, i wg mnie jest to najlepsze opracowanie motyli dziennych. Szkoda ze dotyczy motyli Szwajcarii.
" Tagfalter und ihre Lebensräume"
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
W naszym przypadku co do "tolli" to jest on oczywiście ujęty na osobnych (oprócz C. palaemon palaemon) zdjęciach (samiec, samica i spody obu) plus opis tego podgatunku jako C. palaemon albiguttata, bo tak faktycznie należy go nazywać. Można powiedzieć, że to opracowanie będzie bliskie ideałowi, bo będą dokładne opisy absolutnie wszystkich stadiów przejściowych. Gromadziłem ich zdjęcia latami i na ich podstawie oraz na bazie wielu innych źródeł obcych jak i własnych profesor Buszko ładnie ujął to fachowym, naukowym ale przystępnym językiem.
Pierwotnie moim zamierzeniem było wszystkie te stadia narysować i do tego dołączyć fotografie biotopów typowych dla każdego gatunku. Jednak głównie narysowanie tego zajęłoby zbyt wiele czasu i książka musiałaby ukazać się za kilka lat. Osobiście wierzę w to , że uda nam się zrobić kiedyś trzecie podejście do takiej idealnej pozycji, która byłaby kompletną monografią. Kiedyś na tamtym bliźniaczym forum wysłałem takiego posta (bez odzewu) z pytaniem czy ktoś nie ma na zdjęciach wizerunków kilku stadiów przejściowych zdjęć, które to właśnie mi brakują do absolutnego kompletu dla gatunków z checklisty 2000. Jest tych zdjęć chyba tylko 9 czy 10 ? Licząc, że na każdy gatunek przypada takich wizerunków około 4-5 (zmienność) to braków jest bardzo niewiele. Dla przykładu załączam jakość mojego rysowania do oceny.
Pzdr
Pierwotnie moim zamierzeniem było wszystkie te stadia narysować i do tego dołączyć fotografie biotopów typowych dla każdego gatunku. Jednak głównie narysowanie tego zajęłoby zbyt wiele czasu i książka musiałaby ukazać się za kilka lat. Osobiście wierzę w to , że uda nam się zrobić kiedyś trzecie podejście do takiej idealnej pozycji, która byłaby kompletną monografią. Kiedyś na tamtym bliźniaczym forum wysłałem takiego posta (bez odzewu) z pytaniem czy ktoś nie ma na zdjęciach wizerunków kilku stadiów przejściowych zdjęć, które to właśnie mi brakują do absolutnego kompletu dla gatunków z checklisty 2000. Jest tych zdjęć chyba tylko 9 czy 10 ? Licząc, że na każdy gatunek przypada takich wizerunków około 4-5 (zmienność) to braków jest bardzo niewiele. Dla przykładu załączam jakość mojego rysowania do oceny.
Pzdr
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
- Konto_usuniete
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
Sam wiele bym za to dał... Ale to niemożliwe. No... powoli robi się świąteczny klimat Najbardziej w tym całym okresie świątecznym lubię rozbierać choinkę i sprzątać igły z podłogi. Tak, aby przyspieszyć nadejście wiosny. A po Nowym Roku pościągać sobie z ogrodu choć kilka zimujących poczwarek, aby motyle mieć w domu kiedy jeszcze jest mróz. )
pozdrawiam
pozdrawiam
-
- Posty: 64
- Rejestracja: poniedziałek, 25 października 2004, 08:37
- Lokalizacja: Lublin
Super, że w Polsce również chce się publikować. Już wcześniej koledzy przytoczyli przykłady zagranicznych publikacji z najbliższego sąsiedztwa, a u nas ani chu chu. Także cieszy mnie fakt, że dzieje się coś w temacie. Szczególnie, że jest to książka od dawna oczekiwana. Mam nadzieję że będzie to również atlas usuwający mankamenty publikacji z 1993 roku. Myślę tu o gatunkach motyli posiadających białą szczępinę, by zdjęcia byłu umieszczone na ciemniejszym tle. Ogólnie muszę powiedzieć, że jakość zdjęć jest rewelacyjna.
Pozdrawiam autorów i życzę powodzenia w doprowadzanu tego dzieła do życia i doskonałości
Rafał Cieślak
Pozdrawiam autorów i życzę powodzenia w doprowadzanu tego dzieła do życia i doskonałości
Rafał Cieślak
Nie można na razie wydawać opinii o jakości tablic na podstawie tego jak motyle widać na tym załączonym obrazku, który przecież został mocno zmniejszony dla potrzeb wysyłki. Poza tym jest to przykład tylko motyli w kolorach brązu, więc nie można też wiele powiedzieć o kolorach. Głównym mankamentem książki z 1993 było z mojej strony powstawianie w kilku przypadkach samców zamiast samic, umieszczenie tam niekótrych okazów wypożyczonych z muzeów, a więc mocno czasem wyblakłych, źle rozpiętych. Winą wydawcy, dla którego ta książka była (niestety) pierwszą książką kolorową jest:
1. nie umieszczenie wielu rysunków (wynik nie uwzględnienia naszej korekty).
2. przekłamania barw
3. przesunięcia jednego z koloru na paru tablicach
4. zastosowanie na okładkę jakiegoś cholera wie jakiego papieru, który pęka na wszelkie możliwe sposoby
5. nie usunięcie kolorowych ramek wokół motyli, co było ich kiepską propozycją graficzną
6. pozostawienie wielkości okazów takich jakie są (miały być większe)
7. przede wszystkim bardzo nie profesjonalne wyszparowanie tła, co czasem spowodowało wykasowanie fragmentu skrzydeł motyli
8. drukowanie na kiepskiej jakości maszyn (PRL)
9. nie uwzględnienie korekty autorskiej !!! dzięki czemu są błędy.
10. obrócenie lustrzane tablicy z prygusami (serratulae i alveus).
Sam się mocno dziwię tym osobom, które na allegro tak wysoko licytowały tę książkę (jest mi wstyd). Z drugiej strony można przyjąć, że ktoś podchodzi tego w sposób kolekcjonerski i chce mieć wszystkie pozycje literatury entomologicznej, które ukazały się na naszym rynku. Niezależnie od ich jakości. Ja np tak mam
Tym razem będę w trakcie drukowania szwędał się miedzy maszynami drukarskimi, bo chcę zatrzeć tę niezbyt dobrą opinię po wydaniu atlasu z 1993. ALe faktem jest, że jest to jedyna pozycja popularno-naukowa która zawiera komplet naszych rhopalocera. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że błędów nie robi ten, kto nie robi nic.
Pozdrawiam
1. nie umieszczenie wielu rysunków (wynik nie uwzględnienia naszej korekty).
2. przekłamania barw
3. przesunięcia jednego z koloru na paru tablicach
4. zastosowanie na okładkę jakiegoś cholera wie jakiego papieru, który pęka na wszelkie możliwe sposoby
5. nie usunięcie kolorowych ramek wokół motyli, co było ich kiepską propozycją graficzną
6. pozostawienie wielkości okazów takich jakie są (miały być większe)
7. przede wszystkim bardzo nie profesjonalne wyszparowanie tła, co czasem spowodowało wykasowanie fragmentu skrzydeł motyli
8. drukowanie na kiepskiej jakości maszyn (PRL)
9. nie uwzględnienie korekty autorskiej !!! dzięki czemu są błędy.
10. obrócenie lustrzane tablicy z prygusami (serratulae i alveus).
Sam się mocno dziwię tym osobom, które na allegro tak wysoko licytowały tę książkę (jest mi wstyd). Z drugiej strony można przyjąć, że ktoś podchodzi tego w sposób kolekcjonerski i chce mieć wszystkie pozycje literatury entomologicznej, które ukazały się na naszym rynku. Niezależnie od ich jakości. Ja np tak mam
Tym razem będę w trakcie drukowania szwędał się miedzy maszynami drukarskimi, bo chcę zatrzeć tę niezbyt dobrą opinię po wydaniu atlasu z 1993. ALe faktem jest, że jest to jedyna pozycja popularno-naukowa która zawiera komplet naszych rhopalocera. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że błędów nie robi ten, kto nie robi nic.
Pozdrawiam
Próbne wydruki tablic do atlasu
ŁAŁ !!! (po angielsku wow) Dostałem właśnie od wydawcy prufy do tablic. Kolory są naprawdę absolutnie i zaskakująco prześliczne i wierne jak sto byków. Po prostu podziwiam sam siebie za wkład pracy w dobór okazów, zdjęcia i ich obróbkę. No muszę sam siebie pochwalić, bo kto to zrobi? Kilkanaście lat pracy przy grafice i poligrafii zrobiło swoje. Chętnie bym to pokazał zainteresowanym, ale jak? To jest wielka plansza z 12 tablicami. Motylki tak śliczne, że ma się ochotę je polizać. Nareszcie będziemy mieli atlas z prawdziwego zdarzenia i to nie autorów czeskich czy cholera wie jakich. Aż głupio tak się ekscytować własną pracą. Ale to robi wrażenie... Tablice wysyłam do profesora Buszko, potem wracają do wydawcy. Pozdrawiam wszystkich!
- Damian Bruder
- Posty: 791
- Rejestracja: czwartek, 25 marca 2004, 15:15
- UTM: WT43
- Lokalizacja: Nowa Sól/Poznań
- Robert Rosa
- Posty: 411
- Rejestracja: sobota, 26 lutego 2005, 16:46
- Lokalizacja: Piła
Re: Próbne wydruki tablic do atlasu
...spoko spoko... jak taka gitara, to pochwalimyJanusz Masłowski pisze:. No muszę sam siebie pochwalić, bo kto to zrobi? !
a może da radę fotę chociaż wycinka ablic zrobić i wrzucić na forum??
pozdro
Przy prufie chodzi o to, żeby na określonej powierzchni zmieścić jak najwięcej fragmentów tablic z różnymi kolorami, tak aby ocenić czy te kolory odpowiadają rzeczywistości. Zakładam, że identycznie będzie to wydrukowane. Te motyle wyglądają tak, że gdyby je wyciąć nożyczkami, przebić szpilką i włożyć do gabloty, to trudno byłoby się zorientować że to jest motyl z papieru. A co do doboru okazów, to chodziło mi o okazy idealnej jakości, co ma wielkie znaczenie przy odbiorze estetycznym. Bo samo zestawienie merytoryczne robiliśmy razem z profesorem. Powiem tak - Belin jest świetnie wydrukowany, ale umywa się poprzez fakt, że kolory są płaskie, zero połysków, odblasków. Np. samce iris, ilia są idealnie brunatne, a to raczej niedopuszczalne. Patrząc na moje zdjęcia irisa ma się ochotę obracać papier na różne strony z przekonaniem że będzie się mienił Ale ok, wystarczy samozachwytu, bo jak książka będzie gotowa to i tak nie obejdzie się słów krytyki. To norma.
pzdr
pzdr
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Janusz, gratuluję poprawek i zwłaszcza zacięcia w ich przygotowywaniu.
Poprzednie wydanie mimo swoich wad, w swoim czasie było bardzo cenne. Dla kogoś, kto miał inne wydawnictwa, była dobrym uzupełnieniem. No jako jedyny atlas to trochę ciężko. Mnie głównie przeszkadzały wycięte strzępiny i ujednolicone kolory (np. modraszki). Ale jak spojrzymy na różne starsze, cenione pozycje, to z dzisiejszego punktu widzenia są kiepskie (np Higgins-Riley.) no cóż tu moim ideałem są rysunki Lewingtona, Zresztą następne tomy cyklu motyli sa dużo lepsze, nie wiem na ile tam się udzielałeś, bo nie udało mi się ich kupić .Zresztą głównie interesowały mnie zawsze dzienne.
Nowe tablice wyglądają bardzo ładnie, mimo że najbardziej cenie sobie zdjęcia z natury. Oczywiście, że dobór okazu też jest trudny, ale jak go już masz, można go sfotografować (zwłaszcza dzisiaj na 100 sposobów i wybrać najlepsze ustawienie światła. W naturze to często 1 strzał i łut szczęścia,. Myślę, że nasze gatunki są na tyle "nieliczne" i zróżnicowane, że atlas fotograficzny z natury tez ma rację bytu.
Poprzednie wydanie mimo swoich wad, w swoim czasie było bardzo cenne. Dla kogoś, kto miał inne wydawnictwa, była dobrym uzupełnieniem. No jako jedyny atlas to trochę ciężko. Mnie głównie przeszkadzały wycięte strzępiny i ujednolicone kolory (np. modraszki). Ale jak spojrzymy na różne starsze, cenione pozycje, to z dzisiejszego punktu widzenia są kiepskie (np Higgins-Riley.) no cóż tu moim ideałem są rysunki Lewingtona, Zresztą następne tomy cyklu motyli sa dużo lepsze, nie wiem na ile tam się udzielałeś, bo nie udało mi się ich kupić .Zresztą głównie interesowały mnie zawsze dzienne.
Nowe tablice wyglądają bardzo ładnie, mimo że najbardziej cenie sobie zdjęcia z natury. Oczywiście, że dobór okazu też jest trudny, ale jak go już masz, można go sfotografować (zwłaszcza dzisiaj na 100 sposobów i wybrać najlepsze ustawienie światła. W naturze to często 1 strzał i łut szczęścia,. Myślę, że nasze gatunki są na tyle "nieliczne" i zróżnicowane, że atlas fotograficzny z natury tez ma rację bytu.
Był u mnie ostatnio mój znajomy od spraw poligrafii, ale i trochę motyli. Porównywaliśmy jakość tablic nowego atlasu na prufach z tymi Lewingtonowskimi. Nie chcę zapeszać, ale on wyraził się, że te Lewingtona są blade i szarawe. Przy pierwszej części nie tknąłem ręką ani przy fotografowaniu, ani przy obróbce zdjęć, szparowaniu tła czy tego typu czynnościach. Nie miałem wtedy nic wspólnego z poligrafią. Robił to "specjalista" z drukarni "Domu Słowa Polskiego" w Warszawie. Tak więc te wszelkie sknocone strzępiny , a nawet wyrwy w skrzydłach to jego robota. Moja rola przy zielonym atlasie z 1993 to był głównie sam pomysł zrobienia atlasu i forsowanie go przed profesorem Buszko. Jakieś 60% okazów było moich. Reszta była pożyczana w muzeów i od osób prywatnych. Niestety nie byłem zadowolony z jakości tych okazów, a po klapie jaką okazał się druk tej pozycji, postanowiłem zebrać naprawdę dobry materiał nadający się do wydania czegoś porządnego. A więc przez kilkanaście lat hodowałem wszystko co się dało, łowiłem, odwiedzałem znajomych, wymieniałem się przesyłkami, jeździłem po giełdach, dobierałem odpowiednie okazy, czasem kupowałem. Głównie chodziło mi o to, aby zebrać materiał bez zarzutu. Jak to będzie wyglądało - ocenę pozostawiam po ukazaniu się książki.
Przy następnych częściach mój udział był znikomy, bo dałem tylko jakieś okazy do zdjęć. W tym czasie sądziłem się już z wydawcą i nie chciałem mieć z nim nic do czynienia. Poza tym i tak nie mam wiedzy do tego, aby wtrącać się do materiału związanego z rodzinami motyli nocnych. Więc dlaczego miałbym być współautorem? Na motylach dziennych znam się zdecydowanie lepiej i nie wstydzę się swojej znajomości tej grupy. Na tyle nawet, aby wtrącać wydaje mi się całkiem rzeczowe uwagi do opisów. Głównie chodzi o obserwacje terenowe motyli, stadiów przejściowych ich behawioru i umiejętność ich hodowli, a więc wyczuciu i znajomości potrzeb danego gatunku pod tym względem. Jednak moja rola w tym nowym atlasie jest zupełnie inna, niż w poprzednim pod kątem samego przygotowania technicznego materiału. Materiału na bazie własnego zbioru. Tak się składa, że jak najbardziej na miejscu wydaje mi się obecność przy tym w jednej osobie i grafika i lepidopterologa. Bo opatrzyłem się z motylami od dziecka i wiem co należy wyciągnąć z tych zdjęć. Natomiast osoba wyłącznie znająca się na poligrafii nie czuje tematu motyli i tak został przygotowany materiał Belina chyba. Motyle są płaskie, ale druk świetny.
Zdjęcia motyli z natury są świetne. Wyglądają bardzo naturalnie, ale nawet kilkunastu autorów nie było w stanie przy publikacji Lafranchisa zrobić kompletu zdjęć wszystkich płci ze wszystkich (istotnych) stron i to przez długi okres. Dla mnie jest istotne aby było to rzetelne, KOMPLETNE opracowanie, a nie kolejny albumik z motylkami, które przypadkowo udało się spotkać podczas wycieczki, bo akurat był długi weekend.
Tym nie mniej zachęcałbym wszystkich chętnych do fotografowania dobrym sprzętem motyli w naturze i może byśmy zrobili kiedyś jakieś wspólne dziełko? Na to wydawcy są zawsze chętni. Trzeba tylko trochę dobrej woli i chęci dogadania się. Brakuje mi właśnie u nas tej integracji ludzi związanych z motylami. Jest nas tak naprawdę garstka a nie umiemy się jakoś skonsolidować. Apelowałbym o więcej tolerancji w stosunku do siebie, bo nie każdy musi być profesorem, mieć wiedzę omnibusa, bo i nie każdy poświęca temu czas zawodowo. Ważne aby łączyła nas wspólna pasja. I aby jakoś to wykorzystać. Nie chować wyłącznie dla siebie. Skoro już poświęcamy temu tyle czasu, wypadałoby jakoś to spożytkować, aby nie było to tylko gromadzenie ładnych, uśmierconych stworzeń dla celów estetycznych. Poza tym skończmy z tym jadem wobec siebie. Bo to nie ma sensu.
Pozdrawiam
Przy następnych częściach mój udział był znikomy, bo dałem tylko jakieś okazy do zdjęć. W tym czasie sądziłem się już z wydawcą i nie chciałem mieć z nim nic do czynienia. Poza tym i tak nie mam wiedzy do tego, aby wtrącać się do materiału związanego z rodzinami motyli nocnych. Więc dlaczego miałbym być współautorem? Na motylach dziennych znam się zdecydowanie lepiej i nie wstydzę się swojej znajomości tej grupy. Na tyle nawet, aby wtrącać wydaje mi się całkiem rzeczowe uwagi do opisów. Głównie chodzi o obserwacje terenowe motyli, stadiów przejściowych ich behawioru i umiejętność ich hodowli, a więc wyczuciu i znajomości potrzeb danego gatunku pod tym względem. Jednak moja rola w tym nowym atlasie jest zupełnie inna, niż w poprzednim pod kątem samego przygotowania technicznego materiału. Materiału na bazie własnego zbioru. Tak się składa, że jak najbardziej na miejscu wydaje mi się obecność przy tym w jednej osobie i grafika i lepidopterologa. Bo opatrzyłem się z motylami od dziecka i wiem co należy wyciągnąć z tych zdjęć. Natomiast osoba wyłącznie znająca się na poligrafii nie czuje tematu motyli i tak został przygotowany materiał Belina chyba. Motyle są płaskie, ale druk świetny.
Zdjęcia motyli z natury są świetne. Wyglądają bardzo naturalnie, ale nawet kilkunastu autorów nie było w stanie przy publikacji Lafranchisa zrobić kompletu zdjęć wszystkich płci ze wszystkich (istotnych) stron i to przez długi okres. Dla mnie jest istotne aby było to rzetelne, KOMPLETNE opracowanie, a nie kolejny albumik z motylkami, które przypadkowo udało się spotkać podczas wycieczki, bo akurat był długi weekend.
Tym nie mniej zachęcałbym wszystkich chętnych do fotografowania dobrym sprzętem motyli w naturze i może byśmy zrobili kiedyś jakieś wspólne dziełko? Na to wydawcy są zawsze chętni. Trzeba tylko trochę dobrej woli i chęci dogadania się. Brakuje mi właśnie u nas tej integracji ludzi związanych z motylami. Jest nas tak naprawdę garstka a nie umiemy się jakoś skonsolidować. Apelowałbym o więcej tolerancji w stosunku do siebie, bo nie każdy musi być profesorem, mieć wiedzę omnibusa, bo i nie każdy poświęca temu czas zawodowo. Ważne aby łączyła nas wspólna pasja. I aby jakoś to wykorzystać. Nie chować wyłącznie dla siebie. Skoro już poświęcamy temu tyle czasu, wypadałoby jakoś to spożytkować, aby nie było to tylko gromadzenie ładnych, uśmierconych stworzeń dla celów estetycznych. Poza tym skończmy z tym jadem wobec siebie. Bo to nie ma sensu.
Pozdrawiam
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
no widzisz, śmieszne ale chyba znam jednego z tych "specjalistów", to osoba z rodziny mojej małżonki, która wówczas pracowała w DSP. I kiedy dowiedział się o moich zainteresowaniach, powiedział mi, że drukował właśnie ten atlas. no i powiedziałem mu o złej kolorystyce całości. Z tego co mi mówił, wynikało, że nikt nie nadzorował właściwie wyników na etapie druku od strony wydawcy, bo po prostu nikt z nich nie wiedział, jakie mają być kolory, motyl to motyl (nie wiem jak wtedy wyglądała sprawa proof'ów i przygotowania ). Gdyby ktoś po próbnych wydrukach powiedział im, co jest źle, mogli by to poprawić doborem farb do druku. Podobno wuj pokazywał kilka wersji i pytał się jak ma być. Nie sposób ocenić, ile w tym prawdy, ale częściowo zgadza się z twoimi słowami.
Czy rysunki Lewingtona sa szare czy nie to kwestia do dyskusji, nie mam porównania, ale ważne, ze z jego atlasami (zwłaszcza "duży" Tollman-Lewington, nie pamietam dokładnie tytułu, mam też taki jego malutki, skrócony atlasik, rewelacyjny do kieszeni) bezbłędnie oznacza sie europejskie gatunki, nie wiem czy nie lepiej niż z Lafranchisem. A propos - jest nowy" lafranchis" o motylach francji zdaje sie, bardziej szczegółowy.
A co do atlasu fotograficznego motyli Polski z natury, to moje marzenie od dawna, robię fotki od 15 lat (jak np. ta z avatara). Masz rację że większość wydawnictw to przypadkowe zbieraniny, najczęściej jest tak, ze ci co umieją fotografować nie znają się na motylach i odwrotnie . Teraz, gdy fotografia relatywnie staniała i cyfrowe technologie są ogromnym ułatwieniem, to się zmienia.
Czy rysunki Lewingtona sa szare czy nie to kwestia do dyskusji, nie mam porównania, ale ważne, ze z jego atlasami (zwłaszcza "duży" Tollman-Lewington, nie pamietam dokładnie tytułu, mam też taki jego malutki, skrócony atlasik, rewelacyjny do kieszeni) bezbłędnie oznacza sie europejskie gatunki, nie wiem czy nie lepiej niż z Lafranchisem. A propos - jest nowy" lafranchis" o motylach francji zdaje sie, bardziej szczegółowy.
A co do atlasu fotograficznego motyli Polski z natury, to moje marzenie od dawna, robię fotki od 15 lat (jak np. ta z avatara). Masz rację że większość wydawnictw to przypadkowe zbieraniny, najczęściej jest tak, ze ci co umieją fotografować nie znają się na motylach i odwrotnie . Teraz, gdy fotografia relatywnie staniała i cyfrowe technologie są ogromnym ułatwieniem, to się zmienia.
Podobno wuj pokazywał kilka wersji i pytał się jak ma być. Nie sposób ocenić, ile w tym prawdy, ale częściowo zgadza się z twoimi słowami.
... Pozdrowienia dla wuja... Ale on chyba nie należał do grupy image? Był drukarzem? Widać nie bardzo się orientował jak było naprawdę.
Nie było więcej wersji, niż jedna. Poza tym oni strasznie żałowali na te proof`y, bo one zawsze były drogie. Było ich jak na lekarstwo, więc nawet nie widziałem wszystkich barw. Przy tej rozmowie zwróciłem uwagę na fakt fioletowych modraszków zamiast niebieskich. Zapisali to sobie, po czym po wskazaniu wielu błędów podpisałem korektę. Zasugerowaliśmy aby wyrzucić te wstrętne kolorowe ramki wokół motyli, powiększyć niektóre motyle, dodać rysunki w tekście, które były przygotowane i których nigdy nie dodali, poprawić błędy, m.in. na tylnej stronie okładki, gdzie jest podana nawet źle liczba okazów i wiele innych. Nie zastosowano się absolutnie do niczego i puszczono druk tak jakbym nic nie sugerował przy korekcie. Wyszła z tego kicha, a w dodatku zastosowali na okładkę papier do jednorazowego otwarcia książki. Bo za drugim już pękał. Okazało się potem, że była to pierwsza ich praca przy kolorze i sami nie wiedzieli jak się do tego zabrać. Natomiast grafik szparujący tło, to jakieś nieporozumienie. Lepiej by to zrobił mój bratanek (pasjonat gry o jakimś rycerzu) Nie boję się absolutnie okazywać pewności siebie w przypadku mojego przygotowania zdjęć, tablic i składu tablic. Problem teraz tylko w jakości samych maszyn drukarskich. Ponoć są super.
ps. przy III części z miernikowcami, też puścili uwagę po korekcie, która miała być usunięta. Jest wydrukowana uwaga autora - "sprawdzić w Bytomiu" przy opisie jakiegoś miernikowca. Musiałbym sprawdzić. Profesor Buszko po prostu miał sprawdzić w Bytomiu jakąś informację...
Pozdrawiam
Janusz
... Pozdrowienia dla wuja... Ale on chyba nie należał do grupy image? Był drukarzem? Widać nie bardzo się orientował jak było naprawdę.
Nie było więcej wersji, niż jedna. Poza tym oni strasznie żałowali na te proof`y, bo one zawsze były drogie. Było ich jak na lekarstwo, więc nawet nie widziałem wszystkich barw. Przy tej rozmowie zwróciłem uwagę na fakt fioletowych modraszków zamiast niebieskich. Zapisali to sobie, po czym po wskazaniu wielu błędów podpisałem korektę. Zasugerowaliśmy aby wyrzucić te wstrętne kolorowe ramki wokół motyli, powiększyć niektóre motyle, dodać rysunki w tekście, które były przygotowane i których nigdy nie dodali, poprawić błędy, m.in. na tylnej stronie okładki, gdzie jest podana nawet źle liczba okazów i wiele innych. Nie zastosowano się absolutnie do niczego i puszczono druk tak jakbym nic nie sugerował przy korekcie. Wyszła z tego kicha, a w dodatku zastosowali na okładkę papier do jednorazowego otwarcia książki. Bo za drugim już pękał. Okazało się potem, że była to pierwsza ich praca przy kolorze i sami nie wiedzieli jak się do tego zabrać. Natomiast grafik szparujący tło, to jakieś nieporozumienie. Lepiej by to zrobił mój bratanek (pasjonat gry o jakimś rycerzu) Nie boję się absolutnie okazywać pewności siebie w przypadku mojego przygotowania zdjęć, tablic i składu tablic. Problem teraz tylko w jakości samych maszyn drukarskich. Ponoć są super.
ps. przy III części z miernikowcami, też puścili uwagę po korekcie, która miała być usunięta. Jest wydrukowana uwaga autora - "sprawdzić w Bytomiu" przy opisie jakiegoś miernikowca. Musiałbym sprawdzić. Profesor Buszko po prostu miał sprawdzić w Bytomiu jakąś informację...
Pozdrawiam
Janusz
- PawełB
- Posty: 1613
- Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 16:15
- Specjalność: Rhopalocera
- profil zainteresowan: Foto
- Lokalizacja: Warszawa
Jak widać , mieli jednak pewną chęć poprawy błędów
A kto wydaje teraz ? Image miał strasznie kiepską dystrybucję. Pamiętam, ze po I tom gdzieś jeździłem na Pragę, bo nigdzie indziej go w Warszawie nie było
PS - ciekawi mnie jaki nakład był I-go tomu, bo w sumie jeszcze do dzisiaj robi za "białego kruka"
A kto wydaje teraz ? Image miał strasznie kiepską dystrybucję. Pamiętam, ze po I tom gdzieś jeździłem na Pragę, bo nigdzie indziej go w Warszawie nie było
PS - ciekawi mnie jaki nakład był I-go tomu, bo w sumie jeszcze do dzisiaj robi za "białego kruka"
Teraz robi to wydawca z Nowego Sącza, który zrobił piękne, inne albumy o tematyce przyrodniczej. Pierwsze moje pytanie przy rozmowie z nim, dotyczyło właśnie możliwości sprawnej dystrybucji. Z tym jest tym razem ok.
Nie wiem tak naprawdę jaki był nakład I tomu grupy Image, bo to była bardzo specyficzna firma. Wszyscy tam byli tajemniczy jak Don Pedro z krainy deszczowców. Ponoć było tego 5 tys egz. Ale cholera ich wie. Bo rzucali książki w dwóch odległych w czasie transzach na sklepy. Zupełnie tak, jakby robili po cichu drugi dodruk. Nikt nie był w stanie tego sprawdzić. Nawet sprawa w sądzie wlokła się aż 10 lat! i wszystko ucichło jakby nikt nie wnosił pozwu. Miało to miejsce za czasów Leszka co to wiedział jak kończyć, a oni byli z tej opcji. Musiałbym mieć kasy tyle co jakiś Misztal aby ich załatwić. Machnąłem ręką wraz z nadejściem moich problemów osobistych i na tym koniec romansu z imadżami.
Nie wiem tak naprawdę jaki był nakład I tomu grupy Image, bo to była bardzo specyficzna firma. Wszyscy tam byli tajemniczy jak Don Pedro z krainy deszczowców. Ponoć było tego 5 tys egz. Ale cholera ich wie. Bo rzucali książki w dwóch odległych w czasie transzach na sklepy. Zupełnie tak, jakby robili po cichu drugi dodruk. Nikt nie był w stanie tego sprawdzić. Nawet sprawa w sądzie wlokła się aż 10 lat! i wszystko ucichło jakby nikt nie wnosił pozwu. Miało to miejsce za czasów Leszka co to wiedział jak kończyć, a oni byli z tej opcji. Musiałbym mieć kasy tyle co jakiś Misztal aby ich załatwić. Machnąłem ręką wraz z nadejściem moich problemów osobistych i na tym koniec romansu z imadżami.
- Marcin Kutera
- Posty: 1143
- Rejestracja: niedziela, 10 października 2004, 17:08
- UTM: EB24, EC18
- Specjalność: Lepidoptera, Odonata, Orthoptera,
- Lokalizacja: okolice Ostrowca św
- Podziękował(-a): 2 times
- Podziękowano: 1 time
Przyznam, że nie mam pojęcia kto to jest Lech Nowacki. Może gdyby faktycznie pracował przy tych zdjęciach to wyszłyby one lepiej. Tymczasem przy zdjęciach pracowała firma zajmująca się fotografią niby zawodowo, czyli spółka, którą tworzył mój brat i jego wspólnik - niegdysiejszy "ekscelencja fiap" od fotografii urzędujący kiedyś w stolicy. Nie ukrywam, że przy tej współpracy miałem mnóstwo problemów. Czasem gorzej dogadać się z rodziną, niż kimś obcym. Zdjęcia były pierwotnie robione z zastosowaniem parasoli rozpraszających światło i całym jakimś niby profesjonalnym sprzętem u Pana Szpora w Dzierżoniowie na bazie jego zbioru. Jednak zdjęcia nie wyszły. Wszystkie okazały się nie doświetlone a powtórka okazała się niemożliwa, bo musiałby to zbyt wiele kosztować. Zdjęcia więc były powtarzane z takim efektem jak to widać w książce... czyli miernym.
Powinna być w księgarniach zaraz po świętach tych marcowych, nie grudniowych Tak czy inaczej już jak się zarzekałem że będzie przed świętami to będzie to małe przesunięcie, bo nie mogliśmy czegoś zepsuć w samej końcówce.
Tak obiecuje sam wydawca, który nie ma żadnego interesu w tym aby opóźniać to wydanie.
Dziś dotarł do mnie ze Szwajcarii Atlas motyli Szwajcarii. Nie widziałem nigdy nic lepszego. Po prostu tak sobie można wyobrazić najlepiej wydaną książkę o motylach. Jednak trudno go kupić bo nie chcą wysyłać za granicę, tylko i wyłącznie na terenie Szwajcarii. Ba. Nawet do Niemiec nie chcą. Całe szczęście, że mój brat pracuje w Szwajcarii i wziął to na firmę w której pracuje. Jestem ciągle pod wrażeniem.
Tak obiecuje sam wydawca, który nie ma żadnego interesu w tym aby opóźniać to wydanie.
Dziś dotarł do mnie ze Szwajcarii Atlas motyli Szwajcarii. Nie widziałem nigdy nic lepszego. Po prostu tak sobie można wyobrazić najlepiej wydaną książkę o motylach. Jednak trudno go kupić bo nie chcą wysyłać za granicę, tylko i wyłącznie na terenie Szwajcarii. Ba. Nawet do Niemiec nie chcą. Całe szczęście, że mój brat pracuje w Szwajcarii i wziął to na firmę w której pracuje. Jestem ciągle pod wrażeniem.
- M. Dworakowski
- Posty: 539
- Rejestracja: środa, 31 marca 2004, 15:10
- UTM: FD94
- Lokalizacja: Białowieża
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Nieprawda Januszu. Wydanie składa się z dwu tomów. Pierwszy to motyle dzienne (wyd 1994), drugi to następujące rodziny: Hesperiidae, Psychidae, Heterogynidae, Zygaenidae, Syntomidae, Limacodidae (wyd 1997). Oba tomy są dostępne w niemieckich antykwariatach po 82 euro za sztukę.Nawet do Niemiec nie chcą.
Widać masz lepsze możliwości wyszukiwania Ja to moglem tylko namierzyć w tym Towarzystwie które rozprowadza tę pozycję. Antykwariat to się zgodzę, ale to pewnie pojedynczy egz. Tam jest czy była cała hurtownia. Ja natomiast dałem 70 CHF, zamiast 110 CHF - cena normalna. Ale to zdolności handlowe brata. Jutro coś podeślę. Moja książka jest nowa. W Antykwariacie zapewne używana.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Załączam skan dwóch stron książki motyli Szwajcarii, jednak to nie oddaje stanu faktycznego. Bogaty jest wstęp. Po opisach gatunków i zdjęciach z natury (taj jak tu widać) są tablice ze wszystkimi motylami wierzch i spód podobnie jak to pokazuje Tolman i Lewington, tyle, że połówki motyli. Do każdego prawie gatunku mapka. B. ładne zdjęcia. Nikt nie zrobi czegoś takiego w pojedynkę czy we dwóch. To jest praca zbiorowa kilkudziesięciu osób. Cyfrówki w dłoń Panowie i i hajda na bezkrwawe łowy. A potem można coś z tym zrobić.
- Antek Kwiczala †
- Posty: 5707
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 14:29
- UTM: CA22
- Lokalizacja: Kaczyce
Cena książek, którą podałem dotyczy książek nowych (dział Neue Bücher ). Cen pozycji antykwarycznych nie sprawdzałem. Oczywiście podana cena - 82 euro to około 129 CHF, a więc więcej niż dałeś (jakiś zysk antykwariat musi mieć )
Książka zawiera, jak widać, zdjęcia biotopów i wszystkich stadiów rozwojowych - ciekawe, czy dla wszystkich gatunków.
Książka zawiera, jak widać, zdjęcia biotopów i wszystkich stadiów rozwojowych - ciekawe, czy dla wszystkich gatunków.
Jestem szczęśliwym posiadaczem drugiego tumu. REWELACJA!!!!!!!!!!!
To jest tytaniczna praca dużego zespołu ludzi.
Każdy gatunek od jajka do imago, biotopy, mapki, rysunki etc.etc. Porównania podobnych gatunków Koszówki zrobione super. . Reszta zresztą też.Antek Kwiczala pisze:Książka zawiera, jak widać, zdjęcia biotopów i wszystkich stadiów rozwojowych - ciekawe, czy dla wszystkich gatunków.
To jest tytaniczna praca dużego zespołu ludzi.
- Jarosław Bury
- Posty: 3567
- Rejestracja: niedziela, 19 lutego 2006, 20:28
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Faktycznie to rewelacja, ale była już o tym mowa wcześniej - w wątku o literaturze...
Mnie się zdaje, że następny atlas motyli Polski musi tak wyglądać - ekologia, fotografie z natury, biotopy - ponadto coraz więcej ludzi interesuje się i fotografuje motyle i w Polsce, pod dobrym koordynatorem i przy rozdzieleniu pracy w kilka sezonów można wykonać te "benedyktyńską" pracę i u nas, ponadto wydaje mi się, że większość materiałów zalega już w szufladach co bardziej wnikliwych obserwatorów i miłośników motyli - pora te szuflady otworzyć
Mnie się zdaje, że następny atlas motyli Polski musi tak wyglądać - ekologia, fotografie z natury, biotopy - ponadto coraz więcej ludzi interesuje się i fotografuje motyle i w Polsce, pod dobrym koordynatorem i przy rozdzieleniu pracy w kilka sezonów można wykonać te "benedyktyńską" pracę i u nas, ponadto wydaje mi się, że większość materiałów zalega już w szufladach co bardziej wnikliwych obserwatorów i miłośników motyli - pora te szuflady otworzyć
Musi... ! tylko, że podobnie jak tu, musimy zrobić to razem! Tutaj właśnie świetną sprawą są też rysunki w przypadku kontrowersyjnych gatunków, podobnych. Nawet są zdjęcia mikroskopowe które pozwalają odróżnić gatunki mrówek dla Maculinea. Dla mnie rewelacja. Już się szykuję na II tom. Ja mogę rysować bo i tak dorabiam sobie rysowaniem i z niezłym skutkiem. www.netgraf.republika.pl
A to co tu pokazałem to naprawdę może być nawet mylące bo to tylko taki fragmencik, który nie ukazuje całości formy w jakiej to przedstawiono.
Mamy dostępne teraz w niskich cenach dobre cyfrówki, więc nic, tylko pstrykać! Mowa o materiałach dla zarówno dziennych, nocnych i mikro.
Ale tu znów powraca temat konieczności hodowli, bo nie sposób znaleźć tego wszystkiego w naturze. Wyjątkiem tutaj może być Pan Warecki dla motyli dziennych, który jakoś przyswoił sobie odszukiwanie stadiów przejściowych w terenie (kwestia wiedzy). Jednak wielu osobom łatwiej będzie hodować i fotografować coś co ma się pod ręką, u siebie. Ktoś inny bardziej ma opanowane mikra czy nocne większe itd. Pozostaje jeszcze tylko kwestia mentalności, naszej... polskiej. Obyśmy umieli się dogadać i zakończyć to efektami w postaci wspólnego materiału do opracowania, a nie skończyli na dyskusji. Proponuję wyznaczyć sobie jakiś termin, w celu weryfikacji zdobytego materiału fotograficznego i powiedzmy omówić to przy okazji któregoś zjazdu PTE za 3 lata 0 w 2010. Ja już coś nie coś mam. Wy przecież też. Po co to się ma marnować gdzieś po szufladach?
A to co tu pokazałem to naprawdę może być nawet mylące bo to tylko taki fragmencik, który nie ukazuje całości formy w jakiej to przedstawiono.
Mamy dostępne teraz w niskich cenach dobre cyfrówki, więc nic, tylko pstrykać! Mowa o materiałach dla zarówno dziennych, nocnych i mikro.
Ale tu znów powraca temat konieczności hodowli, bo nie sposób znaleźć tego wszystkiego w naturze. Wyjątkiem tutaj może być Pan Warecki dla motyli dziennych, który jakoś przyswoił sobie odszukiwanie stadiów przejściowych w terenie (kwestia wiedzy). Jednak wielu osobom łatwiej będzie hodować i fotografować coś co ma się pod ręką, u siebie. Ktoś inny bardziej ma opanowane mikra czy nocne większe itd. Pozostaje jeszcze tylko kwestia mentalności, naszej... polskiej. Obyśmy umieli się dogadać i zakończyć to efektami w postaci wspólnego materiału do opracowania, a nie skończyli na dyskusji. Proponuję wyznaczyć sobie jakiś termin, w celu weryfikacji zdobytego materiału fotograficznego i powiedzmy omówić to przy okazji któregoś zjazdu PTE za 3 lata 0 w 2010. Ja już coś nie coś mam. Wy przecież też. Po co to się ma marnować gdzieś po szufladach?
Trochę jestem pod czasem bo mikry i makra się lęgną, a dopiero wieczorem mam trochę czasu dla siebie. Dopiero po 20 pada 15miesięczny tajfun, co w zasięgu ręki to wróg.
Rodziny: Hesperiidae, Psychidae, Heterogynidae, Zygenidae, Limaconidae, Syntomidae, Drepanidae, Tthyatiridae , Sphingidae.
Dużo gatunków do porównania.
Cegła niezła.
Żeby nasze Tatry były trochę większe!
Rodziny: Hesperiidae, Psychidae, Heterogynidae, Zygenidae, Limaconidae, Syntomidae, Drepanidae, Tthyatiridae , Sphingidae.
Dużo gatunków do porównania.
Cegła niezła.
Większość zdjęćWitas pisze:Każdy gatunek od jajka do imago, biotopy, mapki, rysunki etc.etc.
Żeby nasze Tatry były trochę większe!
- Konto_usuniete
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
- Konto_usuniete
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
Grzegorz uwierz a spełni się. Nie bądź niczym Tomasz niewierny No już się robi. Postaram się załatwić, żebyście mogli kupić taniej, niż w sklepach. Dam znać co i jak. Jeszcze troszkę. Zarzekałem się, że będę chodził kanałami jak nie będzie na święta, no ale u nas nie Warszawa, kanałów mało i niskie. A tak poważnie, to porządny atlas robimy chyba pierwszy raz i skąd człowiek ma wiedzieć ile na to trzeba czasu? Ważne, że materiał będzie po hiper szczegółowych korektach. I to jest tajemnica poślizgu. Ale wszystkim nam to wyjdzie na dobre.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Kamil Mazur
- Posty: 1922
- Rejestracja: niedziela, 19 grudnia 2004, 15:14
- Specjalność: Psychidae
- Lokalizacja: Rzeszów
- Kontakt:
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4470
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 3 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Darek - nie bądź złośliwy, sam wiesz jak to jest z wydawaniem czegokolwiek u nas... poza tym sponsorzy wymarli jak dinozaury...Dispar pisze:Łotr - tylko pamiętaj o dewaluacji bo ja o tym atlasie słyszę już dobre parę lat i gdybym wtedy odłożył na niego pieniądze to starczyło by mi teraz na browara akurat
Podobnie jest z atlasem sówek niestety.
Czekaliśmy tyle czasu, poczekamy jeszcze miesiąc.
-
- Posty: 269
- Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2005, 22:41
- Lokalizacja: Bydgoszcz obecnie
- Kontakt:
No poczekamy, zobaczymy Mam nadzieję, że tak długo nie będziemy czekać A jeśli atlas ma być taki, jak się zapowiada, to warto być cierpliwymDispar pisze:Łotr - tylko pamiętaj o dewaluacji bo ja o tym atlasie słyszę już dobre parę lat i gdybym wtedy odłożył na niego pieniądze to starczyło by mi teraz na browara akurat
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4470
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 3 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
-
- Posty: 756
- Rejestracja: czwartek, 28 lutego 2008, 15:40
- Lokalizacja: Toruń
- Konto_usuniete
- Posty: 1117
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2004, 13:36
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 9 Odpowiedzi
- 2669 Odsłony
-
Ostatni post autor: Bartek Pacuk
-
- 11 Odpowiedzi
- 1857 Odsłony
-
Ostatni post autor: Rafał Celadyn
-
- 0 Odpowiedzi
- 261 Odsłony
-
Ostatni post autor: Jacek Kurzawa
-
- 2 Odpowiedzi
- 1397 Odsłony
-
Ostatni post autor: Peter