Jak preparować kózki?
Jak preparować kózki?
Pewnie temat rzeka ,lecz koledzy kózkarze pomóżcie jak mam im rozkładać czułki?
Moja przykładowa Aromia Z nią nie miałem problemu.Ale jak sobie poradzić z czułkami u tycza zwijać je podwijać pozostawić jak na zdjęciach?Pozdrawiam i z góry dziękuję .Łukasz
Moja przykładowa Aromia Z nią nie miałem problemu.Ale jak sobie poradzić z czułkami u tycza zwijać je podwijać pozostawić jak na zdjęciach?Pozdrawiam i z góry dziękuję .Łukasz
- Załączniki
- Koza.jpg (46.8 KiB) Przejrzano 15117 razy
- kózka.jpg (55.55 KiB) Przejrzano 15120 razy
- kozy.jpg (31.85 KiB) Przejrzano 15121 razy
- Miłosz Mazur
- Posty: 2565
- Rejestracja: czwartek, 26 stycznia 2006, 11:33
- UTM: CA08
- Poprzedni(e) login(y): Curculio
- Specjalność: Curculionoidea
- profil zainteresowan: Muzyka metalowa, fantastyka, gry planszowe
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle/Opole
- Podziękował(-a): 1 time
- Kontakt:
no, u takiego samca tycza cieśli to "do tyłu" i przyklejanie końców czułka, to by trzeba było mieć kilometrowy kartonik. Popieram Cucrulia, że na kartonik, ale proponuję tu "owinąć" je wokół chrząszcza. Z resztą większość kózek na kartoniki daję. Bezpieczne to, stópki i czułki mniej narażone na wyłamanie. Czułki jak długie, to zaginaj je za chrząszczem. Byle by symetrycznie i równo. No i odpowiednio dobrany kartonik do wielkości robaka (bo to też wpływa na estetykę).
jest kilka szkół odnośnie samego modelowania czułek(czułków) co kraj to obyczaj. Zasada podstawowa, że należy układać je w ten sposób by manipulacja okazem nie powodowała ich uszkodzenia. Przy klejeniu sprawa prostsza, bo sam kartonik chroni i można wywijać esy floresy ale przy naszpilaniu trzeba uważać, i tutaj zalecana przez Kolegów powyżej metoda owijania czułkami okazu aczkolwiek nie dostarczająca tylu bodźców wzrokowych co czułki rozprostowane- jest w pełni uzasadniona. zależy czy tworzymy kolekcję egzotycznych ,,tapetowców" - też mam mały zbiorek takich, czy kolekcję dokumentacyjną, mającą cechy zbioru naukowego nie ekspozycyjnego. Przy tapetowcach lubię zaszaleć ))
1.odpowiednio rozłożone czułki na kartoniku w przypadku Acanthocinus aedilis
2. Gdy chrząszcz ma krótsze czułki należy rozłożyć wzdłuż chrząszcza, żeby uchronić przed uszkodzeniem ( tu w przypadku Zographus aulicus )
pozdr
2. Gdy chrząszcz ma krótsze czułki należy rozłożyć wzdłuż chrząszcza, żeby uchronić przed uszkodzeniem ( tu w przypadku Zographus aulicus )
pozdr
- Załączniki
- PICT0029.jpg (61.85 KiB) Przejrzano 15117 razy
- PICT0025.jpg (57.26 KiB) Przejrzano 15114 razy
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp
trochę słabo to wyglądaJ.M. pisze:no, u takiego samca tycza cieśli to "do tyłu" i przyklejanie końców czułka, to by trzeba było mieć kilometrowy kartonik. Popieram Cucrulia, że na kartonik, ale proponuję tu "owinąć" je wokół chrząszcza.
swego czasu też tak robiłem (jak na fot. nr.1) jednak zrezygnowałem
co do fotki nr.1 to mu chyba troche nóżka się rozpadła
Pzdr.
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp.
jak nie wejdzie to u mnie na przykład zostają puszczone czułki poza kartonikJ.M. pisze:Nie, nie. Ja nie o taki owijaniu mówiłem jak na fotce 1. Ja samcowe czułki układam wokół całego chrząszcza. Nie wyobrażam sobie niektórych egzemplarzy z wyprostowanymi czułkami. Mam chłopaków z arcydługimi wąsiskami i ni cholery to nie wejdzie na kartonik nijaki.
i to tyle inne rozwiązanie nie wchodzi w grę
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp.
spoko spoko od około 15 lat zajmuje się modelarstwem redukcyjnymJ.M. pisze:Ojojoj. No to z odwagi Waćpan Carabus musisz słynąć i to nie mówię z ironią, lecz rzetelnie podziwiam - przecie jeden niepewny manewr niepewną ręką i po wąsiskach !!! No ale - de gustibus non est disputandum. życzę pewnej, neurochirurgicznej ręki w manewrach na polu otwartej gabloty
więc to małe piwo
Pzdr.
- Rafał Celadyn
- Posty: 7248
- Rejestracja: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 17:13
- UTM: CA-95
- Lokalizacja: Młoszowa
- Kontakt:
- J. Tatur-Dytkowski
- Posty: 682
- Rejestracja: sobota, 23 kwietnia 2005, 11:09
- Lokalizacja: Warszawa
To może małe porównanie dwóch szkół rozpinania tycza cieśli..
Po co kobiety opalają się w bikini? Nie chodzi tu o żadne plaże nudystów tylko samo opalanie topless na publicznych plażach. Raz- wstyd bo nie zostały obdarzone rozmiarem C lub D, dwa - obawa przed wysokim mandatem pod zarzutem obnażania publicznego, ewentualnie trzy- wiara zabrania im pokazywania piersi. Co jest więc zdrożnego i rażącego w widoku opalającej się kobiety topless? Przecież to jest samo piękno i miód dla oczu! Bóg stworzył kobietę wraz z jej walorami aby je uwidaczniać przynajmniej w części. Wracając więc do rozpinania tycza cieśli.. czułki czułkami ale w przypadku takiego wytworu natury jak A. aedilis jestem zdecydowanym zwolennikiem pełnego uwidocznienia walorów najdłuższych czułków wśród polskich kózek (rozpinanie topless, bardzo niebezpieczne i ryzykowne podczas manewrowania okazem!!). Zawijanie ich wokół okazu jest po prostu opalaniem się w bikini
Po co kobiety opalają się w bikini? Nie chodzi tu o żadne plaże nudystów tylko samo opalanie topless na publicznych plażach. Raz- wstyd bo nie zostały obdarzone rozmiarem C lub D, dwa - obawa przed wysokim mandatem pod zarzutem obnażania publicznego, ewentualnie trzy- wiara zabrania im pokazywania piersi. Co jest więc zdrożnego i rażącego w widoku opalającej się kobiety topless? Przecież to jest samo piękno i miód dla oczu! Bóg stworzył kobietę wraz z jej walorami aby je uwidaczniać przynajmniej w części. Wracając więc do rozpinania tycza cieśli.. czułki czułkami ale w przypadku takiego wytworu natury jak A. aedilis jestem zdecydowanym zwolennikiem pełnego uwidocznienia walorów najdłuższych czułków wśród polskich kózek (rozpinanie topless, bardzo niebezpieczne i ryzykowne podczas manewrowania okazem!!). Zawijanie ich wokół okazu jest po prostu opalaniem się w bikini
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
bardzo ale to bardzo spodobało mi się to porównaniejaho pisze:To może małe porównanie dwóch szkół rozpinania tycza cieśli..
Po co kobiety opalają się w bikini? Nie chodzi tu o żadne plaże nudystów tylko samo opalanie topless na publicznych plażach. Raz- wstyd bo nie zostały obdarzone rozmiarem C lub D, dwa - obawa przed wysokim mandatem pod zarzutem obnażania publicznego, ewentualnie trzy- wiara zabrania im pokazywania piersi. Co jest więc zdrożnego i rażącego w widoku opalającej się kobiety topless? Przecież to jest samo piękno i miód dla oczu! Bóg stworzył kobietę wraz z jej walorami aby je uwidaczniać przynajmniej w części. Wracając więc do rozpinania tycza cieśli.. czułki czułkami ale w przypadku takiego wytworu natury jak A. aedilis jestem zdecydowanym zwolennikiem pełnego uwidocznienia walorów najdłuższych czułków wśród polskich kózek (rozpinanie topless, bardzo niebezpieczne i ryzykowne podczas manewrowania okazem!!). Zawijanie ich wokół okazu jest po prostu opalaniem się w bikini
dobre
"Jak dla mnie preparacja okazów z fotek pachu wygląda bardzo dobrze i praktycznie ,pozdrowki ,Raf."
co do fot. 1 to troche słabo ..........
Pzdr.
i ja uważam, że czułki są piękne jak są wyciągnięte. Cycorki też są piękne jak są wystawione (nie wyciągnięte). Ale......jakiekolwiek manewry tworzą zagrożenie wokół tego piękna. Przecie nikt nie skacze toples (np. z numerem 5) nad kuchenką pełną parujących garów lub nie daj panie przy otwartej wirówce czy wyżymaczce (młodzież może nie wiedzieć co to takiego ) Zbiór żyje i jest często poddawany manewrom - pstryk i ni ma. Nawet najmniejsza antenka, najdrobniejsza lufka karabinu w modelach redukcyjnych Carabusa nie jest tak łamliwa jak suchy czułek. Amen.
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
i tu Jacku trochę się myliszJ.M. pisze:i Zbiór żyje i jest często poddawany manewrom - pstryk i ni ma. Nawet najmniejsza antenka, najdrobniejsza lufka karabinu w modelach redukcyjnych Carabusa nie jest tak łamliwa jak suchy czułek. Amen.
bo kózki to prawdziwi twardziele w porówniu do modeli
np. olinowanie okrętów (1:700, 1:400)
jest o wiele bardziej wrażliwe niż owady
znam to niestety z doświadczenia
Pzdr.
- Rafał Celadyn
- Posty: 7248
- Rejestracja: poniedziałek, 18 czerwca 2007, 17:13
- UTM: CA-95
- Lokalizacja: Młoszowa
- Kontakt:
Długie czułki tylko owijane. Wyprostowane, takie jak na focie Carabusa są nie tylko cholernie narażone na uszkodzenia, ale i bardzo niepraktyczne, bo zajmują dodatkowe miejce w gablocie, w które normalnie wlazłby kolejny kartonik.
PS. Prawie popłakałam się ze śmiechu, czytając Jahowe porównanie sposobów eksponowania biustów i czułków...
PS. Prawie popłakałam się ze śmiechu, czytając Jahowe porównanie sposobów eksponowania biustów i czułków...
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
to tylko kwestia ilości posiadanych gablotAneta pisze:Długie czułki tylko owijane. Wyprostowane, takie jak na focie Carabusa są nie tylko cholernie narażone na uszkodzenia, ale i bardzo niepraktyczne, bo zajmują dodatkowe miejce w gablocie, w które normalnie wlazłby kolejny kartonik.
PS. Prawie popłakałam się ze śmiechu, czytając Jahowe porównanie sposobów eksponowania biustów i czułków...
a porównanie super
Pzdr.
- J. Tatur-Dytkowski
- Posty: 682
- Rejestracja: sobota, 23 kwietnia 2005, 11:09
- Lokalizacja: Warszawa
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp
no dobra ale temat tyczy się kózekWitas pisze:Cfaniaki, Wasze czułki są mocne. zapraszam do debaty
tu viewtopic.php?p=58462#58462
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp.
a według mnie Twój wygląda nie naturalniepachu pisze:CARABUS! Według mnie mój tycz wygląda o wiele lepiej od Twojego!:P Oczywiście nie mówię, że Twój jest zły.
Rafale! Bardzo mi miło
Jeśli chodzi o mojego tycza to dostałem go od kolegi. Gdybym ja z nim robił wyglądałby perfekcyjnie
i tyle, jest kwestia taka ile posiadasz gablot na zbiór?
Ostatnio zmieniony sobota, 20 grudnia 2008, 19:05 przez CARABUS12, łącznie zmieniany 1 raz.
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp
posiadam też 20 i mam nadzieję, że wszystko się zmieści nawet z takimi tyczamipachu pisze:Właśnie po to też składam te czułki żeby nie zajmowały dużo miejsca.
Jeśli chodzi o gabloty na zbiór to mam ich jakieś 20.
tylko swój zbiór ograniczyłem co do Europy.
Pzdr.
- CARABUS12
- Posty: 1300
- Rejestracja: piątek, 10 sierpnia 2007, 19:02
- profil zainteresowan: WOT
- Lokalizacja: Warszawa
odp
to trzeba bedzie pogadac bo ja np. w 2009 jade do Turcjipachu pisze:Gablot z krajowymi owadami mam tylko 2. Tak to same tropiki.
Tak kupuje. Myślę, że za jakiś czas to będę też łapać. No ale jeszcze jestem młody i mało doświadczony
jakby cos to pisz co Ci łapać (oprócz kózek i carabusów)
Pzdr
Ostatnio zmieniony sobota, 20 grudnia 2008, 20:11 przez CARABUS12, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 301
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 16:41
- Lokalizacja: Opole
CARABUS12 nie wiem dlaczego, mi widac obie fotki. W zwiazku z tym zamieszczam adresy zdjec:
http://lh6.ggpht.com/_-tCRw1ggMhU/R-v8h ... ilis+).jpg
http://www.metla.fi/metinfo/metsienterv ... a3sc08.jpg
marcinw11 niestety nie. Mieszkam w Górkach w woj. ślaskim.
pozdr
http://lh6.ggpht.com/_-tCRw1ggMhU/R-v8h ... ilis+).jpg
http://www.metla.fi/metinfo/metsienterv ... a3sc08.jpg
marcinw11 niestety nie. Mieszkam w Górkach w woj. ślaskim.
pozdr
-
- Posty: 216
- Rejestracja: niedziela, 1 czerwca 2008, 11:50
- Lokalizacja: Głogów Młp.
Wrócę jeszcze do kwestii naturalności wyglądu, o której pisał tu Carabus. Otóż uważam, że ten argument nie ma specjalnego zastosowania w kwestii rozpinania owadów; w naturze przecież kozy paradują z czułkami głównie skierowanymi to przodu, ewentualnie rozchylonymi na boki (a na pewno nie wyciągniętymi sztywno do tyłu wzdłuż ciała) - a takie ułożenie, choć efektowne, w zbiorze nie miałoby najmniejszego sensu. Zresztą cała preparacja entomologiczna jest robiona jakby wbrew naturze - motyli też nie rozpinamy kierując się "normalnym" układem skrzydeł. Dlatego nie ma co patrzeć na naturalność czy nienaturalność - wg mnie ważniejsza jest estetyka, dobra ekspozycja cech i - last but not least - bezpieczeństwo okazów.
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Hmmm... przepraszam, a co to jest estetyka w ujęciu entomologicznym?Aneta pisze:(...) wg mnie ważniejsza jest estetyka, dobra ekspozycja cech i - last but not least - bezpieczeństwo okazów.
Zdaję się, że w tym wątku powielono sporo schematów i różnych Wielkich Entomologicznych Prawd, które są tylko racjami pozornymi...
Przyjrzyjmy się więc obgadywanemu tyczowi raz jeszcze:
- Co spowoduje zbyt ciasne owinięcie jego czułków wokół ciała i na dodatek przyklejenie ich w paru miejscach do kartonika, gdybyśmy taki okaz chcieli przepreparować?
- Ile tyczy udało się Wam zniszczyć czy uszkodzić, gdy ich czułki wystawały poza kartonik? Bo mnie jak dotąd żadnego. Może dlatego, że jak mi się ręce trzęsą na kacu, to nie siadam do pracy nad owadami...
- Zresztą: po co mamy owego tycza w kółko z gabloty czy w gablocie wyjmować i przekładać? Ktoś nie jest pewny determinacji tego gatunku, czy może permanentnie prowadzi tyczowe wymiany?
- Jak najciaśniejsze (czyli takie, by zajmowało jak najmniej miejsca) preparowanie owada ma sens jedynie przy tworzeniu ogromnych zbiorów, np. dokumentacyjnych. Zastanówcie się: po co normalnemu, żywemu człowiekowi 92837 tyczy cieśli? Można ich mieć w gablocie parę, no, powiedzmy paręnaście. Oczywiście z czułkami rozłożonymi na boki zajmą dużo miejsca, lecz rozłożone w sposób, jaki pokazał tu np. Wojciech945 nie będą przecież zagracały nam gabloty!
Reasumując: robienie problemów z technik rozkładania tak naprawdę niczemu nie służy. Pewnych ogólnych wzorców i zaleceń w tej kwestii przestrzegać trzeba, ale przecież co człowiek to charakter, i co człowiek to sposób preparacji...
Jeden woli akwarium a drugi rybki.
A co dla jednego będzie skończonym pięknem, jedyną istniejącą Prawdą i życiowym drogowskazem, to dla drugiego może być bezwartościowym duperelkiem...
Ech, jak i tak 99% wszystkich spreparowanych okazów jakie otrzymuję przepreparowuję po swojemu...
Pozdrowionka!
Wujek Adam
To samo co w każdym innym, po definicję odsyłam do słownikaWujek Adam pisze:Hmmm... przepraszam, a co to jest estetyka w ujęciu entomologicznym?
Tycza jeszcze żadnego, ale miałam przypadki, że okaz stracił kawałek czułka czy innego odnóża przy samym manipulowaniu zbiorem - suchy owad jest kruchy, więc wystarczy przypadkowo stuknąć o coś gablotką i już jest uszkodzenie. I właśnie o bezpieczeństwo w podobnych wypadkach chodzi, bo przecież nie tylko w czasie wyjmowania owada z gabloty, a już na pewno nie w trakcie preparacji, kiedy zwierzak jest jeszcze elastyczny.Wujek Adam pisze:Ile tyczy udało się Wam zniszczyć czy uszkodzić, gdy ich czułki wystawały poza kartonik? Bo mnie jak dotąd żadnego. Może dlatego, że jak mi się ręce trzęsą na kacu, to nie siadam do pracy nad owadami...
Jednak jeśli ktoś cierpi na niedobór gablot, to każdy skrawek miejsca bywa cenny.Wujek Adam pisze:Jak najciaśniejsze (czyli takie, by zajmowało jak najmniej miejsca) preparowanie owada ma sens jedynie przy tworzeniu ogromnych zbiorów, np. dokumentacyjnych.
- Rudziński Krzysiek
- Posty: 121
- Rejestracja: wtorek, 8 lipca 2008, 11:25
- Lokalizacja: Szczecinek
Problemów na siłę chyba nikt tu nie robi. Ale. Entomologia jest nauką i jak każda inna posługuje się wypracowaną przez lata metodyką badań, w tym również sporządzania zbiorów. I każdy profesjonalny zbiór powinien tych reguł się trzymać, aby gdy prędzej czy później wzbogaci muzealną kolekcję (a chyba takie jest pożądane miejsce docelowe naszych zbiorów), nie stwarzał problemów (np. objętościowych).Wujek Adam pisze:Aneta pisze: Reasumując: robienie problemów z technik rozkładania tak naprawdę niczemu nie służy. Pewnych ogólnych wzorców i zaleceń w tej kwestii przestrzegać trzeba, ale przecież co człowiek to charakter, i co człowiek to sposób preparacji...
Jeden woli akwarium a drugi rybki.
A co dla jednego będzie skończonym pięknem, jedyną istniejącą Prawdą i życiowym drogowskazem, to dla drugiego może być bezwartościowym duperelkiem...
Ech, jak i tak 99% wszystkich spreparowanych okazów jakie otrzymuję przepreparowuję po swojemu...
Pozdrowionka!
Wujek Adam
Owszem, jeżeli ktoś ma życzenie spreparować sobie długoczułką kozę dla ozdoby może popuścić wodze fantazji i zrobić to dowolnie, nawet dajmy na to nie zachowując symetrii. I wara nam od tego. Ale chyba nie o takich zbiorach tu dyskutujemy.
W 100% zgadzam się z tezami Anety.
Adamie, a komu jak komu, ale Tobie chyba nie trzeba tłumaczyć co znaczy estetyka przy preparowaniu chrząszczy. Z tego co widziałem na forach toż w Twoim wykonaniu są one idealne
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Święta są, a więc czas zadumy i refleksji...
Spróbuje więc przemówić ludzkim głosem w temacie:
Estetyka, a więc rzez związana z subiektywnym postrzeganiem rzeczywistości, oraz z gustami, nie jest zagadnieniem jednoznacznym.
A o gustach - jak powszechnie wiadomo - się nie dyskutuje.
Widziałem naprawdę wiele kolekcji i metod preparowania.
Piszesz Cezary o "wypracowanej przez lata metodyce sporządzania zbiorów", ale racz wziąć pod uwagę, że w tym temacie nie ma jednak superścisłych reguł! I że jeszcze do nie dawna nabijało się nawet niewielkie chrząszcze na szpilki, od czego ostatnimi laty obserwujemy odwrót... A kto wie jak bedzie powiedzmy za lat 50?
Sam zresztą wspomniałem że "(...) pewnych ogólnych wzorców i zaleceń w tej kwestii przestrzegać trzeba", co jednak nie oznacza, że istnieje tu jakaś jedyna słuszna i obowiązująca koncepcja!!!
... i dlatego uważam, że preparatyka wszystkich pokazanych tu tyczy spełnia wymogi owych wzorców i zaleceń!
Nie generalizujmy też kwestii docelowości zbiorów, bo to także zagadnienie dyskusyjne, warte osobnego wątku.
I jeszcze o puknięciach:
Jakoś tak pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku znajomego moich rodziców puknął leciutko autobus na skrzyżowaniu Żwirki i Wigury z Racławicką w Warszawie. Puknięcie wyglądało zaiste na delikatnie, ale ów Pan doznał złamania kręgosłupa...
Tak więc zawsze należy uważać i unikać nawet małych puknięć, bo istnieje prawdopodobieństwo, że za ich przyczyną coś twardego a zarazem kruchego może się złamać...
Z pozdrowieniami:
Wujek Adam
Spróbuje więc przemówić ludzkim głosem w temacie:
Estetyka, a więc rzez związana z subiektywnym postrzeganiem rzeczywistości, oraz z gustami, nie jest zagadnieniem jednoznacznym.
A o gustach - jak powszechnie wiadomo - się nie dyskutuje.
Widziałem naprawdę wiele kolekcji i metod preparowania.
Piszesz Cezary o "wypracowanej przez lata metodyce sporządzania zbiorów", ale racz wziąć pod uwagę, że w tym temacie nie ma jednak superścisłych reguł! I że jeszcze do nie dawna nabijało się nawet niewielkie chrząszcze na szpilki, od czego ostatnimi laty obserwujemy odwrót... A kto wie jak bedzie powiedzmy za lat 50?
Sam zresztą wspomniałem że "(...) pewnych ogólnych wzorców i zaleceń w tej kwestii przestrzegać trzeba", co jednak nie oznacza, że istnieje tu jakaś jedyna słuszna i obowiązująca koncepcja!!!
... i dlatego uważam, że preparatyka wszystkich pokazanych tu tyczy spełnia wymogi owych wzorców i zaleceń!
Nie generalizujmy też kwestii docelowości zbiorów, bo to także zagadnienie dyskusyjne, warte osobnego wątku.
I jeszcze o puknięciach:
Jakoś tak pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku znajomego moich rodziców puknął leciutko autobus na skrzyżowaniu Żwirki i Wigury z Racławicką w Warszawie. Puknięcie wyglądało zaiste na delikatnie, ale ów Pan doznał złamania kręgosłupa...
Tak więc zawsze należy uważać i unikać nawet małych puknięć, bo istnieje prawdopodobieństwo, że za ich przyczyną coś twardego a zarazem kruchego może się złamać...
Z pozdrowieniami:
Wujek Adam
Kilka zdań ad vocem:
- chyba nikt na tym forum nie pisał, że istnieją "w tym temacie superścisłe reguły" ew. "jedyna słuszna i obowiązująca koncepcja", pisaliśmy (przynajmniej ja) o tym jak preparujemy i dlaczego akurat tak. Jak czytam, nie jestem w moim poglądzie odosobniony.
- w znakomitej większości współczesnych zbiorów, które widziałem (choć zapewne nie tak wielu jak Wujek Adam) długoczułkie kózki były preparowane "po mojemu" . Zapewne nie przypadkiem,
- przyjmuję do wiadomości jak preparowano kiedyś, interesuje mnie to jak preparujemy dziś, zwisa mi jakie będą zasady za lat 50 z prostej przyczyny - zapewne mnie już na tym padole nie będzie
- piszesz Adamie, że wg Ciebie "preparatyka wszystkich pokazanych tu tyczy spełnia wymogi owych wzorców i zaleceń!" - ogólnych zasad tak, zgoda, jednak sam zapewne wybierasz któryś z pokazanych sposobów (ciekawe który?), a przecież tego dotyczyło pytanie z pierwszego postu,
- nic nie generalizuję, wg mnie "pożądanym miejscem docelowym profesjonalnego zbioru jest kolekcja muzealna" (rozumiem przez to również kolekcje uczelni, instytutów itp.). I tego się będę trzymał, dodając ew. "inny profesjonalny zbiór". Alternatywy nie widzę,
- zakładający ten wątek wysłuchał zdania kilku forumowiczów - pewnie pomoże mu to podjąć decyzję.
Z podrowieniami
P.S.
W ostatnim poście z racji świąt próbujesz przemówić ludzkim głosem. Zupełnie tego wstępu nie rozumiem
- chyba nikt na tym forum nie pisał, że istnieją "w tym temacie superścisłe reguły" ew. "jedyna słuszna i obowiązująca koncepcja", pisaliśmy (przynajmniej ja) o tym jak preparujemy i dlaczego akurat tak. Jak czytam, nie jestem w moim poglądzie odosobniony.
- w znakomitej większości współczesnych zbiorów, które widziałem (choć zapewne nie tak wielu jak Wujek Adam) długoczułkie kózki były preparowane "po mojemu" . Zapewne nie przypadkiem,
- przyjmuję do wiadomości jak preparowano kiedyś, interesuje mnie to jak preparujemy dziś, zwisa mi jakie będą zasady za lat 50 z prostej przyczyny - zapewne mnie już na tym padole nie będzie
- piszesz Adamie, że wg Ciebie "preparatyka wszystkich pokazanych tu tyczy spełnia wymogi owych wzorców i zaleceń!" - ogólnych zasad tak, zgoda, jednak sam zapewne wybierasz któryś z pokazanych sposobów (ciekawe który?), a przecież tego dotyczyło pytanie z pierwszego postu,
- nic nie generalizuję, wg mnie "pożądanym miejscem docelowym profesjonalnego zbioru jest kolekcja muzealna" (rozumiem przez to również kolekcje uczelni, instytutów itp.). I tego się będę trzymał, dodając ew. "inny profesjonalny zbiór". Alternatywy nie widzę,
- zakładający ten wątek wysłuchał zdania kilku forumowiczów - pewnie pomoże mu to podjąć decyzję.
Z podrowieniami
P.S.
W ostatnim poście z racji świąt próbujesz przemówić ludzkim głosem. Zupełnie tego wstępu nie rozumiem
- Wujek Adam [†]
- Posty: 3305
- Rejestracja: środa, 30 maja 2007, 20:17
- UTM: DC98
- Specjalność: Cerambycidae
- Lokalizacja: Warszawa
Hmmm...
Który ze sposobów na tycza wybieram osobiście?
Po przetrenowaniu wszystkich możliwych i niemożliwych kombinacji ostatecznie zdecydowałem się na preparowanie tyczy tak, jak na załączonym zdjęciu.
Tycze - a konkretnie: samce A. aedilis - są jednak wyjątkiem w moim zbiorze Cerambycidae (a podobnie traktuje jeszcze Monochamus spp.) Reszta moich kózeczek całkowicie mieści się na kartonikach.
PZDR!
Wujek Adam
PS.
Wstęp mój o ludzkim głosie dotyczył faktu częstego postrzegania moich postów przez niektórych Forumowiczów jako zaczepne, prowokujące czy denerwujące...
PS 2.:
Skoro docelowym miejscem kolekcji mam być muzeum czy jakaś instytucja naukowa, to... ewentualne uszkodzenie tyczy polegające nawet na pozbawieniu ich fragmentów czułków wystających poza kartonik nie ma absolutnie żadnego znaczenia, ponieważ utrata tych części ciała wcale nie uniemożliwia prawidłowej determinacji okazu...! A jak wiadomo w kolekcjach naukowych to właśnie, a nie jakaś estetyka jest podstawą i celem ich istnienia!
Który ze sposobów na tycza wybieram osobiście?
Po przetrenowaniu wszystkich możliwych i niemożliwych kombinacji ostatecznie zdecydowałem się na preparowanie tyczy tak, jak na załączonym zdjęciu.
Tycze - a konkretnie: samce A. aedilis - są jednak wyjątkiem w moim zbiorze Cerambycidae (a podobnie traktuje jeszcze Monochamus spp.) Reszta moich kózeczek całkowicie mieści się na kartonikach.
PZDR!
Wujek Adam
PS.
Wstęp mój o ludzkim głosie dotyczył faktu częstego postrzegania moich postów przez niektórych Forumowiczów jako zaczepne, prowokujące czy denerwujące...
PS 2.:
Skoro docelowym miejscem kolekcji mam być muzeum czy jakaś instytucja naukowa, to... ewentualne uszkodzenie tyczy polegające nawet na pozbawieniu ich fragmentów czułków wystających poza kartonik nie ma absolutnie żadnego znaczenia, ponieważ utrata tych części ciała wcale nie uniemożliwia prawidłowej determinacji okazu...! A jak wiadomo w kolekcjach naukowych to właśnie, a nie jakaś estetyka jest podstawą i celem ich istnienia!
Re: Jak preparować kózki?
Skoro preparujecie z wyciągniętymi czułkami to czemu ich nie naklejacie całych? są przecież kartoniki w artinsect wielkowymiarowe np. 7/2,6cm. Ja tak zrobiłem i jakoś nie narzekam. Za dwa tygodnie pewnie wrzucę zdjęcia
Re: Jak preparować kózki?
Trzymam na szpilce nr 4 już ze 2 miechy i nic nie obraca się
Mogę dodać, że nawet trochę nim przewracałem i często wyciągałem z gabloty.
Gdyby szpilkę wbić zaraz za odwłokiem to ryzyko spada do bardzo małego stopnia
Mogę dodać, że nawet trochę nim przewracałem i często wyciągałem z gabloty.
Gdyby szpilkę wbić zaraz za odwłokiem to ryzyko spada do bardzo małego stopnia