rozpinanie rolnicy
rozpinanie rolnicy
Temat wydaje sie glupi, ale ja z pytaniem o jakis patent na rozpinanie sówek. Przy okazji ploszenia mierników zlapala sie rolnica tasiemka, ladne to to to wziolem. Problem zaczal sie przy rozpinaniu - ni jak nie moglem rozlozyc skrzydel, niestety to nie motylki dzienne czy miernikowce. Jezdzi na rozpinadle w lewo i prawo, probowalem odwlok szpilkami ufiksowac ale dzie tam.Po nierownej walce probowalem na chama na sile i efekt oplakany - oczywiscie dziury w skrzydlach.Bede wdzieczny za rade. Pozdrawiam
Na sówki mam sprawdzoną metodę, wymagającą jednak trochę wyczucia. żeby ładnie się rozpinały, trzeba im wyluzować przednie skrzydła. Po nabiciu motyla przytrzymuję go od dołu jednocześnie za szpilkę i odnóża (żeby się nie obracał), i preparacyjną igłą unoszę skrzydła do góry, tak, żeby się wyłamały. łatwo ten moment wyczuć. Po wpięciu w rowek rozpinadła, szpilkami (używam entomologicznych, bo dłuższe) ciasno unieruchamiam tułów tuż pod skrzydłami. Po takich zabiegach motyl rozpina się bez problemu (co najwyżej mogą wystąpić minimalne straty w odnóżach ;)).
- Grzegorz Banasiak
- Posty: 4470
- Rejestracja: poniedziałek, 2 lutego 2004, 23:27
- UTM: DC45
- Lokalizacja: Skierniewice
- Podziękował(-a): 3 times
- Podziękowano: 1 time
- Kontakt:
Sówki, a rolnice w szczególności preparują się standardowymi metodami bez żadnego problemu. Moim zdaniem trzymałeś ją zbyt długo w zatruwaczce i "stężały" mięśnie przez to masz problem z rozpięciem. Makra "podtruwa" się octanem w zatruwaczce i dotruwa iniekcją z kropli lub dwóch amoniaku za pomocą insulinówki. Wtedy na pewno nie będziesz miał problemu z rozpięciem.
Cóż, rolnica siedziała w zatruwaczce z octanem ok. 3 godzin, może rzeczywiście steżenie pośmiertne, ale mierniki i dzienne tez trzymam tyle w octanie i wszystko jest ok. Mam natomiast z nią klejny problem - prawdopodobnie zaczęło się wytapiać ciało tłuszczowe czy coś takiego - cały odwłok i skrzydła są w czyms tłustym, nie wiem czy to przejdzie samo czy jakoś to zmyc, ale motyl jest na rozpinadle od tygodnia. Ten temat był chyba poruszny w starym forum ale ni cholery nie mogę odszukać.Będę wdzięczny za pomoc. Pozdrawiam i dzięki.
- ZbyszekZalewski
- Posty: 102
- Rejestracja: wtorek, 3 lutego 2004, 22:48
- UTM: CA45
- Lokalizacja: Łaziska Górne
- Kontakt:
Heloł. Jeśli idzie o rozpinanie, to my działamy troszkę chyba inną metodą i nie ma w zasadzie nigdy żadnych problemów z żadnymi rodzinami i osobnikami : nie przebijamy skrzydeł - za pomocą sklepanej na płasko i wygiętej w łuk szpiki, z zaokrąglonym i nieco stępionym czubkiem ( co by nie przebić skrzydeł ) pchamy górne skrzydła na rozpinadle zapierając tę szpilkę od ich spodniej strony o główną żyłkę ( górną skrajną ), natomiast dolne w ten sam sposób, tylko zapieramy szpilkę o skrajną żyłkę na wierzchnie stronie skrzydeł w części, która i tak będzie schowana pod górnym skrzydłem. żyłki na skrzydłach wystają, więc można bez większych problemów zaprzeć o nie stępiony czubek szpilki. Oczywiści potrzeba przy tym sporo wyczucia, ale po dojściu do wprawy uzyskujemy większość osobników na których nie ma w zasadzie żadnych śladów preparowania.
Jeśli idzie o osobniki, które mają zbyt napięte skrzydła, to szczerze powiedziawszy tą metodą nie ma szans, aby je rozpiąć bez małej operacji. Trzeba naderwać bardzo ostro zakończoną i precyzyjną pencetą ( my sobie podostrzyliśmy do tego celu zwykłą pencetę ) ścięgna u nasady skrzydeł na tułowiu ( od spodu ), można te ścięgna nawet ukręcić - skrzydło zaczyna wtedy swobodnie chodzić, a mięsnie po zasuszeniu utrzymują je i tak w odopowiedniej pozycji. Wszystko to jednak wymaga sporej wprawy i niejeden motyl wyglądał nieciekawie zanim doszliśmy do wystarczającej wprawy. Stosujemy tę technikę szczególnie przy dużych ćmach, ale nie wszystkie tego wymagają - to łatwo można stwierdzić po pierwszej próbie rozpięcia, czy trzeba naderwać ścięgna czy nie.
Powodzenia.
Jeśli idzie o osobniki, które mają zbyt napięte skrzydła, to szczerze powiedziawszy tą metodą nie ma szans, aby je rozpiąć bez małej operacji. Trzeba naderwać bardzo ostro zakończoną i precyzyjną pencetą ( my sobie podostrzyliśmy do tego celu zwykłą pencetę ) ścięgna u nasady skrzydeł na tułowiu ( od spodu ), można te ścięgna nawet ukręcić - skrzydło zaczyna wtedy swobodnie chodzić, a mięsnie po zasuszeniu utrzymują je i tak w odopowiedniej pozycji. Wszystko to jednak wymaga sporej wprawy i niejeden motyl wyglądał nieciekawie zanim doszliśmy do wystarczającej wprawy. Stosujemy tę technikę szczególnie przy dużych ćmach, ale nie wszystkie tego wymagają - to łatwo można stwierdzić po pierwszej próbie rozpięcia, czy trzeba naderwać ścięgna czy nie.
Powodzenia.